Bo zwątpię:))) Malarstwo jest byc może nie do końca najlepszym przykładem, bo tu rzeczywiście działa cos, co możemy nazwać rynkiem, czyli nazwisko faceta z pędzlem. Kowalski może namalować identyczny obraz co Monet, ale zapłacą za niego mniej niż za Moneta, a jak Kowalski będzie go próbował sprzedać jako Moneta, to jeszcze dostanie w ucho za fałszerstwo.
W przypadku dzieł literackich czy muzycznych (choć w tych działkach też można mieć problem z naśladownictwem) i tak mamy do czynienia z rynkiem: jednym się podoba twórczość pana X i płacą za nią więcej (kwestia mody, promocji i bo ja wiem, czego jeszcze), a za twórczość pana Y nie. Ale jak to z działami bywa: pan X może napisać jedno dzieło w życiu, które zdobędzie taka popularność, że mu starczy na wszystko. I nic jux więcej nie będzie musial pisać. Jeśli jednak pan Y napisze ta sama powieść i będzie twierdził, że to jego (bez prawa własności teoretycznie ma taka możliwość, bo zakładamy że dzieła Pana X nie chroni prawo własności), to sie nie da Pana Y oskarżyć o fałszerstwo, bo nie ma prawa własności. Czyżbym coś pokręcił? Przecież jest różnica między rzemiosłem a sztuką? A, chyba że jej nie ma. Zresztą prosze sobie przypomnieć, co się działo z twórczością za PRL, kiedy malartwo piekne rozliczano w metrach kwadratowych, a kompozytorów z kolei w minutach, zas pisarzy w arkuszach autorskich i stawke zmiejszano, im więcej egzemplarzy było sprzedawanych.
Nasi przyjaciele zza Buga byli specjalistami w kopiowaniu wszystkiego i sprzedawaniu tego. Pan by sie cieszył, gdyby Pański komiks był sprzedawany bez Pana zgody (a bez prawa własności i restrykcji z tym zwiźanych byłoby to i było możliwe)?
Teraz robią to nagminnie Chińczycy, kopiując wszystko i rozwijając swój kraj, ale już nie Pański, bo przecież nie ma prawa ochrony własności intelektualnej. I co im Pan zrobisz? Będziesz sie Pan cieszył, jaki to Pan jest popularny, a inni będą sobie kieszenie nabijali Pańskimi osiagnięciami? A jesli będą to robić na całym świecie? Pan siedział i dumał, aż Pan wymyślił, a kto inny sobie to skopiuje i zacznie sprzedawać. I gdzie jest Pański rynek? Co będzie chroniło Pański oryginalny wytwór wyobraźni, talentu etc.? No chyba, że jest Pan altruistą, co w końcu jestem w stanie zrozumieć, ale dlaczego wymaga Pan, aby wszyscy nimi byli. To mi pachnie pewnym systemem politycznym, kiedy to wszyscy pracowali dla dobra wszystkich, a głównie swych przedstawicieli.
WSP Eumenesie
Bo zwątpię:))) Malarstwo jest byc może nie do końca najlepszym przykładem, bo tu rzeczywiście działa cos, co możemy nazwać rynkiem, czyli nazwisko faceta z pędzlem. Kowalski może namalować identyczny obraz co Monet, ale zapłacą za niego mniej niż za Moneta, a jak Kowalski będzie go próbował sprzedać jako Moneta, to jeszcze dostanie w ucho za fałszerstwo.
W przypadku dzieł literackich czy muzycznych (choć w tych działkach też można mieć problem z naśladownictwem) i tak mamy do czynienia z rynkiem: jednym się podoba twórczość pana X i płacą za nią więcej (kwestia mody, promocji i bo ja wiem, czego jeszcze), a za twórczość pana Y nie. Ale jak to z działami bywa: pan X może napisać jedno dzieło w życiu, które zdobędzie taka popularność, że mu starczy na wszystko. I nic jux więcej nie będzie musial pisać. Jeśli jednak pan Y napisze ta sama powieść i będzie twierdził, że to jego (bez prawa własności teoretycznie ma taka możliwość, bo zakładamy że dzieła Pana X nie chroni prawo własności), to sie nie da Pana Y oskarżyć o fałszerstwo, bo nie ma prawa własności. Czyżbym coś pokręcił? Przecież jest różnica między rzemiosłem a sztuką? A, chyba że jej nie ma. Zresztą prosze sobie przypomnieć, co się działo z twórczością za PRL, kiedy malartwo piekne rozliczano w metrach kwadratowych, a kompozytorów z kolei w minutach, zas pisarzy w arkuszach autorskich i stawke zmiejszano, im więcej egzemplarzy było sprzedawanych.
Nasi przyjaciele zza Buga byli specjalistami w kopiowaniu wszystkiego i sprzedawaniu tego. Pan by sie cieszył, gdyby Pański komiks był sprzedawany bez Pana zgody (a bez prawa własności i restrykcji z tym zwiźanych byłoby to i było możliwe)?
Teraz robią to nagminnie Chińczycy, kopiując wszystko i rozwijając swój kraj, ale już nie Pański, bo przecież nie ma prawa ochrony własności intelektualnej. I co im Pan zrobisz? Będziesz sie Pan cieszył, jaki to Pan jest popularny, a inni będą sobie kieszenie nabijali Pańskimi osiagnięciami? A jesli będą to robić na całym świecie? Pan siedział i dumał, aż Pan wymyślił, a kto inny sobie to skopiuje i zacznie sprzedawać. I gdzie jest Pański rynek? Co będzie chroniło Pański oryginalny wytwór wyobraźni, talentu etc.? No chyba, że jest Pan altruistą, co w końcu jestem w stanie zrozumieć, ale dlaczego wymaga Pan, aby wszyscy nimi byli. To mi pachnie pewnym systemem politycznym, kiedy to wszyscy pracowali dla dobra wszystkich, a głównie swych przedstawicieli.
Pozdrawiam egoistycznie
Lorenzo -- 18.02.2008 - 16:00