A moja mama umarła w tym słynnym szpitalu MSW. Po prostu na dyżurze zostały pielęgniarki i stażysta.
Kadra zaludniała już mazurskie dacze, bo to był piątek po południu. Chaty zostały oczywiście pobudowane za 1500 zł pensji miesięcznej.
Igła
Acha
A moja mama umarła w tym słynnym szpitalu MSW.
Po prostu na dyżurze zostały pielęgniarki i stażysta.
Kadra zaludniała już mazurskie dacze, bo to był piątek po południu.
Chaty zostały oczywiście pobudowane za 1500 zł pensji miesięcznej.
Igła
Igła -- 14.01.2008 - 13:31