Temat sobie a muzom odnosił sie do pierwszego akapitu, bo byłem trochę skołowany czytając deklaracje, że Podróżny nie będzie komentował, bo nie ma czasu. Skomentowal więc pisanie nie było sobie a muzom. Skoro odpowiada to napiszę już wprost.
Mości Podróżny niestety zupełnie minąłeś się z intencjami mego wpisu. Ja jestem historyk z wykształcenia to nie daj Boże, żebym swoje gniazdo kalał i od czci Historię odżegnywał. Mnie jedynie rozbawił wniosek pod wywodami o wojnach husyckich. Waszeć pozwolił sobie nadać specjalny wymiar badaniom o tych wojnach podciągając je do współczesności i pola wspólnej płaszczyzny do działania na arenie międzynarodowej Polski i Czech. Dla mnie to przesada i nawet zgubne patrzenie przez romantyczne szkiełko.
Wspólnota przeżyć historycznych (zwłaszcza tak odległych) nie będzie fundamentem współczesnej polityki, a próba takiego rozumowania traktuję jako naiwną, a wręcz niebezpieczną.
a jednak nie sobie a muzom
Temat sobie a muzom odnosił sie do pierwszego akapitu, bo byłem trochę skołowany czytając deklaracje, że Podróżny nie będzie komentował, bo nie ma czasu. Skomentowal więc pisanie nie było sobie a muzom. Skoro odpowiada to napiszę już wprost.
Mości Podróżny niestety zupełnie minąłeś się z intencjami mego wpisu. Ja jestem historyk z wykształcenia to nie daj Boże, żebym swoje gniazdo kalał i od czci Historię odżegnywał. Mnie jedynie rozbawił wniosek pod wywodami o wojnach husyckich. Waszeć pozwolił sobie nadać specjalny wymiar badaniom o tych wojnach podciągając je do współczesności i pola wspólnej płaszczyzny do działania na arenie międzynarodowej Polski i Czech. Dla mnie to przesada i nawet zgubne patrzenie przez romantyczne szkiełko.
sajonara -- 13.01.2008 - 11:41Wspólnota przeżyć historycznych (zwłaszcza tak odległych) nie będzie fundamentem współczesnej polityki, a próba takiego rozumowania traktuję jako naiwną, a wręcz niebezpieczną.