Z punktu widzenia stoika

Powiem szczerze, że dziwię się frustracji osób zdegustowanych zmaganiami zwolenników polityki historycznej, z jej zaciekłymi przeciwnikami. Tu jakaś konferencja w sejmie dla uczczenia XXX rocznicy powołania WZZ, to znowu żenujące spory o właściwe przywództwo strajkowe, sprawa agentury Bolka, wielkość i małość postaci wybitnych, które z upodobaniem z nimbu wielkości są obdzierane. Po polsku. Dawni towarzysze broni wieszają na sobie psy, szczuci przez cwaniaków z tylnych rzędów, którzy na tej hucpie chcą zrobić polityczny interes. Zmanipulowana Pani Suwnicowa nawołuje do napisania historii na nowo, i ma już chyba kandydatów do owego zbożnego dzieła. Czekających na swoją chwilę, aby zaistnieć.
A przecież Jej relacja to także jest prawda, bo każdy uczestnik zdarzeń „ma swoją opowieść”.
Telewizja publiczna konferencję z sejmu relacjonowała, a 25 lecie Nobla Wałęsy odpuściła sobie, wychodząc pewnie z założenia, że brak uwagi ze strony TVP znaczenie wydarzeń spycha na margines. To też jest jakaś historyczna prawidłowość, bo w latach słusznie minionych była to zwyczajna praktyka mediów. A w pamięci zbiorowej przetrwało to, czego telewizja publiczna starała się wtedy nie pokazywać.

Wojna na miny rozpoczęła się zdaje się na dobre. Jak dialog dwóch młodzieńców wzajemnie przechwalających się niebywałą długością pewnego artefaktu. Niewtajemniczeni rozdziawiają gęby w podziwianiu lub ze zgorszeniem, znający rzecz wiedzą, że sprawa idzie o plastikowy substytut zakupiony w sklepie z migającym różowym serduszkiem. Jeżeli chodzi o historię, to sprawy nigdy nie wyglądają na takie, jakimi są w istocie….

Powinniśmy pamiętać, że ostateczne kształtowanie się historii Narodu, a w szczególności finalny obraz jej głównych aktorów, funkcjonujące jako stereotyp, to proces długotrwały i rozłożony w czasie na dziesiątki, jeżeli nie setki lat.
W efekcie mamy na użytek ogółu wersję szczytną i bohaterską, bo każdy Naród takiej potrzebuje dla umocnienia poczucia swojej wartości. To, że wiele z naszych wybitnych postaci to tak naprawdę bohaterowie wykreowani dla konkretnych potrzeb chwili, i od swoich prawdziwych wizerunków czasem nieco odlegli, to rzecz bezsporna. Historia najnowsza też z czasem padnie ofiarą krojczych dziejów, którzy na użytek pokoleń uklecą z dzisiejszych jałowych zmagań jakąś heroiczną wersję na potrzeby gawiedzi. Jak było naprawdę, dociekać będą tylko jacyś zawzięci i skażeni bzikiem historycy, którym będzie przyświecać hasło „przede wszystkim prawda” Dla Narodu znaczenia mieć to nie będzie żadnego.

Nie wiem ja, i nie wie nikt , jaki będzie obraz dzisiejszej Polski widziany przez przyszłe pokolenia. Kto okaże się bohaterem, kto nikczemnikiem, a o kto słusznie, lub co gorsza niezasłużenie, przepadnie w mroku niepamięci.
Prawdą jest natomiast że wszystkie świadectwa będą się liczyć. Owoce „Drzewa Dobrego I Złego” Spisane będą czyny i rozmowy! .
Dlatego powinnością każdego z nas jest nie dopuścić, aby cokolwiek uległo zniszczeniu. Niech będzie skomentowane, opatrzone etykietą, zrecenzowane. Ale niech nic nie przepadnie. Historia pisze się sama.

Wzloty i upadki Narodu często przesądzają o sposobie, w jaki spoglądamy wstecz na swoje dzieje. Poprawiamy i upiększamy „Ku pokrzepieniu serc” Wynosimy jednych na piedestał i innych strącamy. Nie wiemy przecież, jak potoczą się losy kraju, i co dla jego przetrwania okaże się istotne do utrwalenia. Lub pominięcia. Zafałszowania nawet.
Ja mam swoją wiarę w przyszłą wersję naszych obecnych dziejów. Każdy ma. Jak to wiara, opiera się na przekonaniu i osobistym pragnieniu. Na marzeniach. Ale nikt z nas tego nie doczeka. Można tylko pokiwać głową nad tymi „heroicznymi” medialnymi zmaganiami poltyków historycznych, czy politycznych historyków, i dla ukojenia duszy przywołać słowa Jana z Czarnolasu:

Zacność, uroda, moc, pieniądze, sława,
Wszystko to minie jako polna trawa;
Naśmiawszy się nam i naszym porządkom,
Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

No fakt,

kiedyś może będą różne wydarzenia oceniane inaczej, co nie znaczy sprawiedliwiej.
Bo historia raczej sprawiedliwa i obiektywna być nie musi.

pzdr


Ja się tylko czepnę, dobrze?

Bo, proszę szanownego Tarantuli, historia to jest to co było. A to się nie zmienia.

To co się kształtuje, co podlega filtrowaniu i rozmaicie się odbija w zachowaniu późniejszych pokoleń, to jest tradycja, czyli, w pewnym skrócie, współczesny obraz historii, który wcale nie musi być powszechny i jednolity.

I nie idzie nawet o to, że niektóre źródła się pojawiają a inne giną.

I nawet nie o to, że zmienia się język, podstawowe narzędzie opisywania świata.

Tradycja wpływa na zachowania współczesnych. Jest utylitarna, poniekąd.

Nie musi wcale być zgodna z historią.

Ale poza tym czepianiem się, to się raczej zgadzam.

Pozdrawiam


yayco

Czepianie sie jest na moim blogu oczekiwane, bo dziala stymulująco i zawsze dobrze jest rzecz zobaczyc z innej perspektywy.
Historia, istotnie jest informacją, i jako taka nie ma ładunku emocjonalnego. To jest pełne compedium zdarzeń przedstawione w tekstach źródlowych, ale odarte z wartościujących je subiektywnych opinii. Filtry nakładane są doraźnymi potrzebami, najczęsciej dla podbudowania narodowego ego. Ale to jest publicystyka historyczna, czyli to co potocznie zwykło się historią nazywać.

Ukłony i pozdrowienia serdeczne!

tarantula


Grzesiu

Historia nie zna pojęcia obiektywizmu i sprawiedliwości. To pełne kalendarium dziejowe bez wartościujących je opinii. Ocena historyków i wyciaganie wniosków zawsze będzie subiektywne, obiektywizm to wlasnie ta cecha zdążająca do doskonałości. Z niej wywodzi sie tradycja i legenda, czyli stereotyp u źródla którego leży konkretne zdarzenie. Obrosłe ścierającymi się przez lata opiniami, domysłami, interpretacjami. Dlatego wersje historyków rodzimych i obcych tak często się różnią, a prawda wcale nie zawsze leży pośrodku.

Pozdrawiam!

tarantula


Subskrybuj zawartość