Kij wam w szprychy!

Różnie na mieście gadają. A to, że skoro demokracja, to trzeba głosować, choćby na listach same klony Leppera i Kononowicza widniały. A to, żeby rodzynków szukać i na nich głosowaniem sumienia obywatelskie ukoić.

Inni znowu gadają, coby palec środkowy klikom politycznym pokazać i nawet kartki z napisem pocałujcie mnie w dupę pajace nie wrzucić.

Na moje oko jedni i drudzy pielęgnują dość niedzisiejszą wiarę w to, że tak w ogóle jest możliwe, żeby polityką zajmowali się sensowni ludzie, a nie skończone osły – karierowicze i figuranci w politycznym cyrku objazdowym, na usługach tej czy tamtej oligarchii. To jest wiara, że w polityce nadal jest miejsce dla dinozaurów zwanych mężami stanu. Rzecz w tym, że jakby nie mamy czasu, żeby czekać, aż nam mężowie stanu wykiełkują, urosną i dorosną.

Tymczasem z pewnością jest u nas cała armia kompetentnych ludzi, którzy znają się na wszystkim na czym powinni znać się ministrowie i tych ministrów drużyny. Jest z pewnością wielu takich, co nie tylko dobrze znają się na technikach manipulacji opinią publiczną, ale nawet byliby skłonni manipulować z sensem i ku chwale Ojczyzny, czyli efektywnie wspomagać rządzących. Mówiąc inaczej, z pewnością żyje i pracuje w Polsce wielu ludzi, którzy mają i kompetencje i warunki, by mądrze, po gospodarsku wszystko prowadzić.

Problem jedynie w tym, że tych ludzi nie ma w polityce, a nawet jak się który zabłąka, to szybko się zorientuje, że pomylił drzwi.

Patrzę jak się ludzie zmagają i przymierzają od którego końca ugryźć ten problem. Być może jest jakieś trzecie wyjście, ale ja widzę na razie dwa.

Pierwsze jest takie, że pozwalamy by się to wszystko samo dalej kręciło, i tak sobie prywatnie wierzymy, że rodzynki, które uda nam się wyborczo wydłubać z zakalca, na cokolwiek wpłyną, że z czasem, wbrew entropii wszystko będzie działać coraz lepiej, dojrzalej, bardziej profesjonalnie, że jakaś niewidzialna ręka politycznej i społecznej ewolucji odsieje Kononowiczów i zostawi mężów stanu.

Drugie jest takie, że dajemy sobie spokój z mrzonkami i przyjmujemy, że polityka pozostanie niezbyt piękną grą, do której potrzebni są rozmaici twardziele, skur&*%$y, karierowicze, pacynki i reszta tej menażerii, natomiast społeczeństwo, choć ogłupione postpolitycznym marketingiem i tańcem na lodzie, samo musi wypracować coś na kształt bata, którego ta menażeria będzie się bała na tyle, że poza załatwianiem posad dla kumpli i transferowaniem kasy do rajów podatkowych z myślą o wnukach, będzie zwyczajnie zmuszona radzić sobie na tyle dobrze w gospodarzeniu krajem, że będzie zmuszona brać do tej roboty dobrych fachowców.

Skąd wziąć taki bat na polityków? Docelowo powinien być on zamontowany w systemie prawnym, w postaci groźnej dla sitw ordynacji wyborczej (nie przesądzam jakiej dokładnie), oraz w postaci konstytucyjnego prawa do obywatelskiego nieposłuszeństwa, ale póki go tam nie ma, trzeba polityków batożyć ich własną bronią – poprzez presję opinii publicznej, poprzez oddolne inicjatywy psujące im efektywność medialnych manipulacji, poprzez wkładanie im kija w szprychy na wszelkie dostępne współcześnie sposoby.

Tak, zgadza się, uważam, że dopóki prawo nie gwarantuje nam, obywatelom, możliwości wymiany polityków na lepszych, dopóki oni sami o tym decydują, na kogo się wymienią, jedynym sensownym programem pozytywnym jest program negatywny, program pod hasłem kij wam w szprychy!.

Chyba, że ktoś ma pomysł na trzecie wyjście? Chętnie posłucham.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

My tu...

porządne obywatele..
razem ze Szczęsnym na czele

pomaszerujewa, na głosowanie.
I tak nam dopomóż...
Bo tak trzeba..

To tak, jak przywilej w obowiązek się zmienia..
I mózgi odmienia..

Bo tak trzeba..
Bo jakby inaczej?

Tak, jak za komuny..
Chyłkiem przekreślmy listę, kurde, wrzucić czy nie do urny,..?
Tuż za mną obywatel bieży…
A nuż podkabluje, wszak spotykamy się w mięsnym..
Nasze żony stały w aptece po watę, w kolejce..
Tylko się nie wychylać, tylko się nie wychylać sąsiedzie..
Wszak mamy ten sam regał w naszym M-3 , na tej samej ścianie..

Precz z komuną...
Ciii..


@Igła

Drogi Igło – ależ siedź sobie w domu i na wybory nie idź. Nie angażuj się, nie popieraj. Sam nie kandyduj a innnych nie ponaglaj. Golnij szklaneczkę, zagryź bekonem.

Tylko błagam – nie mów proszę, że to wszystko wina PO !

:-)

ZS


@Zbigniew P. Szczęsny

A jakieś słówko na temat, to nie łaska?
Co tak cieniutko?


No dobra Sergiuszu, to ja w temacie

O co Ci z tym kijem w szprychy tak naprawdę idzie, bo z tekstu ni kuta wyczytać nie mogę?

Pozdro


re: Kij wam w szprychy!

Moim zdaniem jednym z pierwszych kroków do polepszenia sytuacji jest
zmiana ordynacji wyborczej o co apeluje pan Przystawa.
To co w najbliższym czasie można zrobić to wybrać sie na demonstrację 23 maja.
http://jow.pl/index.php?id=apelomarsz5

Ja się tam wybieram

Krawol


Panie Krawol

Ja też będę.
Proszę o przypominanie i informację.

Ma pan rację, trzeba różne rzeczy ubierać w struktury.
Choć widzę wyczerpanie sie energii Ruchu JOW.
Wszystko już zostało zrobione i powiedziane.
Skutek żaden.


Panie Sergiuszu!

To, że nikt porządny nie chce się wziąć za politykę to nasza wina. Bo pytanie brzmi: czy Pan zdecyduje się kandydować? Jeśli tak, to proponuję zajrzeć do mnie http://tekstowisko.com/jjmaciejowski/57413.html i przeczytać program zawarty w opublikowanej tam książeczce. Potem możemy tam lub gdzie indziej podyskutować. Niemniej bez 550 ludzi, nie tylko uczciwych ale także zdecydowanych posprzątać ten bałagan nie ma co startować do wyborów.

Pana Zbigniewa P. Szczęsnego, jak każdego lewicowca należy ignorować.

Pozdrawiam


@Git

To dobrze, że nie możesz wyczytać, bo tego w tekście nie ma.
W tekście jest to, co ma być. Na dziś.
Ten tekst nie idzie w takie szczegóły realizacyjne.
Konkrety muszą być w rzeczywistości, nie tylko w tekstach.
Myślisz, że napiszę tu w punktach co, kiedy i z kim mam zamiar robić lub robię?
No co Ty ;-)
Tekst jest raczej zaproszeniem do spojrzenia na sprawy w sposób, który sugeruję.
No i cały czas czekam, czy ktoś zaproponuje trzecie wyjście.


@krawol

To jest właśnie ten nieskuteczny idealizm, o którym piszę.

Obecne sitwy partyjne zrobią wszystko, by nie zmienić ordynacji na własną niekorzyść. I nie chodzi tylko o JOW, są przecież inne, na które też nie pójdą z powodu paru demonstracji.

JOW nie jest żadnym Świętym Graalem. To nie jest panaceum. Tu chodzi o co innego. O stworzenie takich mechanizmów oddolnie, które nie tylko potrafiłyby wymusić zmianę ordynacji, ale także skutecznie dzierżyć demokratyczny bat nad politykami niezależnie od tego czy ordynacja jest taka czy inna.

Ale każda demonstracja się liczy, jak najbardziej. Tylko trzeba mierzyć głębiej, dalej.


@Jerzy Maciejowski

Widzę, że Pan też w gronie wierzących idealistów. Nie zgadzam się z tym. W polityce nie da się żeby byli głównie porządni ludzie, to nierealne i jeśli mamy coś zmienić, to zacząć musimy od przyjęcia jako punktu wyjścia rzeczywistości, a nie naszych życzeń. O tym właśnie piszę.

Pozdrawiam Pana.


Panie Sergiuszu!

Ja nie mówię, że do polityki nie będą garnąć się szumowiny. Ja mówię, że trzeba się starać, aby nasi startujący do władzy byli porządni. Ja wiem, że trudno będzie zdobyć większość bezwzględną w obu izbach sejmu, ale nie jest to niemożliwe. Jeśli jednak nasi ludzie będą sprzedajną bandą, to wygrana może nam zdać się psu na buty. O to mi chodzi.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

Niech Pan zauważy, że mówimy o tym samym, czyli o kompetencjach i jakości polityków, tylko że Pan sam sobie właśnie wyjaśnił, że to jest nie tylko nierealne, żeby wybrać samych porządnych, ale dodatkowo nie daje to żadnej gwarancji, że porządni nie dostaną małpiego rozumu, gdy ich wyniesiemy do władzy.

Dlatego potrzebny jest mechanizm demokratyczny, obywatelski, który będzie samoczynnie eliminował miernoty i zwykłych idiotów żądnych władzy – najpierw poprzez takie uprzykrzenie im publicznego życia, że będą z krzykiem uciekać z tego czy tamtego parlamentu, a następnie poprzez straszak prewencyjny.

W ten sposób do polityki będą bez obaw wchodzić coraz częściej tacy, którzy z racji kwalifikacji, doświadczenia i skuteczności będą się dobrze sprawdzać, nie obawiając się gniewu wyborców. Ale gniew wyborców musi stanowić realną groźbę wywiezienia polityka z życia publicznego na taczkach.

To może dopiero sprawić, że frekwencja wyborcza będzie rosnąć, a postawy obywatelskiej polegającej na świadomym akcie wyborczym (ale nie tylko) nie trzeba będzie uzasadniać wiarą w demokrację tylko racjonalną argumentacją, że warto, bo to działa.

Pozdrawiam.


@Sergiusz

Tak – jeśli za “złe sprawowanie urzędu” rozgniewany lud będzie wieszał ministrów na latarni, to z pewnością sami najlepsi i najbardziej ideowi wezmą się za rządzenie…

Weź się pan pohamuj z tymi dyrdymałami, bo szczena opada…


@Zbigniew P. Szczęsny

Coś Pan taki raptus? Od razu wieszać? No cóż za myśli Panu po głowie chodzą, doprawdy.

Ja tu piszę o demokracji, o skutecznej demokracji opartej na prawie. Coś się Panu potentegowało ;-)


@Sergiusz

Czy czytał pan grubaśną książkę Gilberta Geisa “White Collar Crime”? Wg tego badacza – udokumentowane “przekręty” korporacyjne prowadzą do straty finansowej przekraczającej 10.000 razy (dziesięć tysięcy razy) sumę strat finansowych z tytułu wszystkich innych przestępstw w USA.

Przestępstwa “białych kołnierzyków” są niesłychanie trudne do udowodnienia. Zachodzi też wiele możliwości mataczenia.

Zatem nie łudźmy się – zostawmy organom ścigania i innym służbom łapanie przestępców, pozbawiajmy ich biernego prawa wyborczego, ale nie zastępujmy demokracji państwem policyjnym ani jakąś formą ludowej anarchii.

W dodatku – wiele o tym myślałem – wszystko wskazuje na to, że w warunkach demokracji optymalnie pracuje system z ok. 7..8% udziałem korupcji.
Jeśłi próbuje się stłumić korupcję poniżej tego progu, hamusje się inicjatywę i samodzielność urzędników. Korupcja powyżej 10% staje się zaś wyniszczająca.


@Zbigniew P. Szczęsny

Jakie państwo policyjne? Jaka ludowa anarchia? Człowieku, opanuj się. Co mnie obchodzą przestępcy? Ja nie o tym. Piszę o tym jak widzę możliwości podniesienia poziomu/jakości klasy politycznej, realistycznie, z uwzględnieniem faktu, że ponieważ kraj biedny to i do władzy garną się różni spragnieni łatwej kasy dla siebie, dla kumpli i dla wnuków. Wliczam to w koszty początkowe, napisałem o tym w tekście powyżej wyraźnie.

Wozi Pan drzewo do lasu, moim zdaniem.


@Sergiusz

No to jakoś Pana nie zrozumiałem… Być może z powodu braku szczegółów realizacyjnych… A tak w warstwie ogólnej wycdhodziło mi, że albo państwo policyjne (czyli coś jak CBA, tylko pięć razy bardziej potężne i wszechogrniające), albo lud, jak się wkurzy – sam defenestruje niepopularnego polityka :-)


@Zbigniew P. Szczęsny

Wyobraźnia Pana poniosła i to daaaleeeekooo ;-)


Przyznaję, że Szczęsny poczynił

tu obserwację wartościową, z ta korupcja na poziomie 7-8%.

Mniej więcej tyle pochłania jakakolwiek sensowna władza sama na siebie. I to nie tylko wladza urzędniczo- państwowa ale i ta prywatna.

Jeśli to zestawić z w miare trzeźwym oglądem sytuacji i fasadowościa demokracji, systemu wynaturzonego, to szybko można dojśc do konstatacji, że najwięcej sensu miałoby cos w rodzaju neofeudalizmu. Przy minimalizacji praw “federalnych” i zróznicowanemu pod kazdym względem systemu praw lokalnych w poszczególnych feudalnych dziedzinach.

7% “wartości systemu” to jest kwota wystarczająca by lokalna wladza sama starała sie byc niezbyt rozbudowana i wkraczająca ludziom w życie z byle powodu, a ci, którzy ją pełnia mieli bardzo dostatnie życie i czuli sie na swoich terytoriach autentycznymi gospodarzami.

W warunkach demokracji te 7-8% musi byc wziete pod pozorem czegoś. Np. fontanny na miejskim rynku, którą sie buduje za pińćset a fakturę się wystawia na bańkę. Itd. itp. etc. Do tego musi byc rozbudowana sieć urzednicza- trzeba sprawiać pozory, że coś sie dla tych ludzi robi, bo demokratycznie to mogliby nie chcieć dawać kilku cwaniakom tak dużej kasy.


Panie Sergiuszu!

Nie ma takiej techniki manipulacyjnej, która zmanipuluje wszystkich. Niemniej jestem pewny, że jesteśmy w stanie wybory wygrać – uzyskać większość bezwzględną. Jedynym problemem jest taki dobór kandydatów na posłów, aby przeprowadzili oni niezbędne reformy Państwa, a nie dzielili synekury.

Z panem Zbigniewem P. Szczęsnym nie warto polemizować. Z ostatnich jego komentarzy wynika, że jest lewicowcem mającym udowodnić jak lewacka jest PO. Szkoda słów…

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość