Tajne przez Poufne, czyli grzejemy silniki

Tagi:

 

Wtajemniczeni wiedzą, inni się domyślają, a reszta świata żyje w nieświadomości. Na razie. Takie są reguły tej zabawy, więc kto nie wie o czym mowa, niech nadstawia ucha i zachowa czujność.

Za moment TXT przekroczy pierwszą barierę dźwięku – 100 tysięcy czytelników, po nieco więcej niż roku istnienia i pomimo praktycznie zerowej promocji własnej, jeśli nie liczyć oczywiście samodzielnej działalności promocyjnej uczestników (dzięki ludzie!) i cytowań np. w Angorze, której oczywiście też bardzo dziękujemy przy tej okazji.

Pewnie moglibyśmy np. próbować promocji przez udziały w blogo-konkursach itp. ale jakoś redakcja TXT nie wpadła na to, żeby ustawiać się w kolejce do jakiegoś jury. Już raczej zorganizujemy własny konkurs, gdyby co.

Wracając do tematu – nie wiem czy jest na sali ktoś, kto jeszcze pamięta mój cykl tekstów o rozwoju blogosfery oraz wrzucane co jakiś czas zapowiedzi zmian “konstrukcyjnych” samego TXT. No, mniejsza z tym, bo to dawno było, a jeśli ktoś bardzo ciekaw, może rzucić okiem parę miesięcy wstecz i przeczytać na nowo. Polecam tu, tu, tu i tu. Oczywiście tutaj też.

Zmierzam do tego, że rzucane od dawna ziarno zaczyna ostatnio trafiać tu i tam na podatny grunt i lada chwila faktycznie wykiełkuje. W końcu idzie wiosna, prawda, a nie tylko kryzys i stagnacja, zatem systematyczny wzrost TXT nabierze całkiem nowych kolorów.

W tym miejscu specjalne podziękowania dla naszego Serwerka i jego technicznej obsługi, która przez kilka ostatnich tygodni pracowała zawzięcie nad technicznymi rozwiązaniami niezbędnymi do realizacji naszych planów.

Dla wszystkich którzy tak lubią wszelkie innowacje jak dzieci uwielbiają tran, dobrą wiadomością jest specjalne zapewnienie od naszego Serwerka, który obiecał, że nikomu nie będzie zabierał ulubionych zabawek i wszelkie rewelacyjne mega-nowe rzeczy zapoda w całkiem nowej domenie – adresie internetowym, dzięki czemu ciekawscy, fani gadżetów oraz zwłaszcza liderzy innowacji będą mogli się wyszaleć bez niepokojenia zatwardziałych tradycjonalistów, którzy dostają dreszczy na samą myśl o tym, że ich ulubiony słoik z dżemem miałby stać na drugie półce po prawej, zamiast na trzeciej na wprost, jak to jest od czasów Adama i Ewy.

Krótko mówiąc, relax everybody, no.

To jedziemy, miejcie oczy otwarte i zajrzyjcie do tej notki ponownie przed 10 lutego 2009. Kto zajrzy, ten się dowie pierwszy.


C.D. z 9 lutego, 15:49

Dla tych, którzy w swej niecierpliwości już tu zajrzeli lub zaglądają ponownie, mamy niespodzianek i nowości ciąg dalszy. Jeśli pamiętacie w jaki sposób Gedeon dobierał swoich ludzi, to kojarzycie, o co chodzi.

Oto po licznych i zaciętych sporach w gronie wtajemniczonych w kulisy planów rozwoju TXT, wypracowaliśmy ciekawy kompromis.

Przez ostatnie tygodnie, a nawet dni, ścierały się dwie główne opcje: pierwsza była taka, żeby wszystko podać Wam na talerzu jako gotowe danie, w 100% wysmażone w tajemnej kuchni TXT, a druga była taka, żeby zaprosić Was do owej tajemnej kuchni i razem z Wami przygotować gotowe danie dla szerokiej publiczności.

Pierwsza opcja oznaczałaby dla większości z Was konfrontację z gotowym wynikiem naszej pracy, bez możliwości wpływu na ten wynik. Druga oznaczałaby bardzo rozciągnięty w czasie, ze względu na niewielkie grono osób, na które możnaby systematycznie liczyć, etap konsultacji i zespołowej pracy.

Postanowiliśmy połączyć wszystkie zalety tych opcji i tak doszliśmy do dość odważnego, ale realistycznego i obiecującego pomysłu na wprowadzenie w życie przygotowanych na zapleczu nowości.

Ten pomysł to otwarta publicznie kuchnia TXT, w której będą mogli już od jutra uczestniczyć wszyscy chętni, a nie tylko dotąd wtajemniczeni. Oczywiście w kuchni nie może być demokracji, bo musi być szef kuchni i kucharze w swoich specjalnościach, a także krytyczni degustatorzy, czyli musi istnieć pewna zrozumiała struktura kompetencji i uprawnień.

Chcemy by każdy, nawet ten, kto zaledwie wczoraj dowiedział się o istnieniu TXT, miał jednakową szansę udziału w powstawaniu zupełnie unikalnego miejsca w Internecie, które zachowując wypracowany klimat i tradycję (to się spodoba Panu Referentowi, prawda), będzie jednocześnie wspierać nowe, pozytywne trendy w tworzeniu społeczności online, a także inicjować i promować zupełnie nowatorskie pomysły w tej dziedzinie.

Mamy już całkiem spore zasoby zebranych doświadczeń wspólnych oraz indywidualnych. Mamy gotowe narzędzia do realizacji praktycznie każdego pomysłu, jaki przyjdzie Wam do głowy. Ale jednocześnie z pokorą zostawiamy Wam możliwość bieżącego opiniowania i konsultowania, i tą drogą współdecydowania o tym, co ostatecznie podamy na talerzu publiczności i nowym czytelnikom TXT.

Dla jednych największą frajdą są właśnie te wszystkie kuchenne eksperymenty i możliwość kreatywnego wyszalenia się, a inni wolą po prostu pójść do dobrej restauracji. Rozumiemy to i dlatego wybraliśmy taki model działania, który tworzy otwartą, zapraszającą przestrzeń dla każdego z Was, niezależnie od indywidualnych upodobań i możliwości.

Jutro, 10 lutego wieczorem, otwieramy kuchnię TXT pod roboczym, jakże łatwym do zapamiętania adresem:

www.TKM.cc

Tylko bez skojarzeń! Za to otwieramy nieoficjalny i niezobowiązujący, ale być może z nagrodami konkurs na najciekawsze, najbardziej zabawne, najbardziej odjechane, a także najbardziej egzotyczne rozszyfrowanie tajemniczego skrótu :-)

P.S. pierwsze gratulacje za czujność dla tercetu MGM czyli Magii, Grzesia i Maxa!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Ok!

Zapisałem. Przed 10 lutego…

???

Dzieje się, dzieje…

Pozdr


-->sergiusz

A ja wpadłem szanownego pana pozdrowić, prawda, bo widzę, że znowu pan kombinuje, i wbrew moim wielokrotnym namowom nie chce pan być ani konserwatystą, ani tradycjonalistą, ani ani. Tylko moderna i moderna; zmiana na zmianie. Niech pan popatrzy na Kazika Marcinkiewicza. Zamiast siedzieć w Gorzowie z żoną i dziećmi, pojechał do Londynu, za nic nie chciał wierzyć, że Londyn nie istnieje. Czysta moderna i dupa (pardą) zbita. Proszę uważać.

Pozdrowienia, lecę dalej,
referent


Ekhm, ekhm...

To dobrze, bo ja strasznie nie lubię tranu.


A, że niby co?

Bo ja dopiero wejszłem do domu.
Ciapek wyje, dziecko płacze, piec nie grzeje, piwa brak.
Flaki tylko w garnku są.
Do odgrzania.


Wszelki Duch Panie Referencie!

Pan to jak zjawa, nie przymierzając, z sekretnym Zahirem w zanadrzu przemyka i wiatr robi. Ja oczywiście jestem bardzo za wiatrem, bo wiatr to duch i pomyślność, nawet u Chińczyków (nie wiem jak teraz, bo dawno nie byłem, ale kiedyś i owszem).

Co zaś do meritum, to ja, obawiam się, ze względu na wrodzoną niechęć do puszek konserwowych i innych trudnych do rozgryzienia rycerzy zakutych tu i ówdzie, prawda, wymykam się definicjom, niestety-stety. Bo wbrew pozorom u mnie moderna nawet to nie moderna, aż strach to nazwać po imieniu, proszę Pana Szanownego.

A co z tym Kaziem Kukiełką Marcinkiewiczem? Zaistnieć usiłuje tym razem za pomocą skandalu obyczajowego? Ten to dopiero musi być w potrzebie, że takie chwyty ze starego kina stosuje. Co za dupek, swoją drogą, prawda. Dupa zbita, jak nic, ma Pan rację całkowitą.

Ukłony dla Pani Referentowej, a dla Pana staropolskie serdeczności.

P.S. Jak tam klamka, jeśli wolno spytać? :D


Igła,

nie, no bez piwa to nie ma rozmowy, wrzuć te flaki itd, wtedy pogadamy :-)


Magio,

jak widzisz, Serwerek jest całkiem całkiem przewidujący :-) On co prawda ma traumę z dzieciństwa związaną chyba z drożdżami które wziął za chałwę, no ale to zbyt unikalny pewnie przypadek, tran jest bardziej, prawda, sugestywny.


Rafale,

i to jest właściwa postawa, człowiek czynu i konkretu, zanotował i już, brawa!

Pozdrowienia :-)


-->sergiusz

Klamka po staremu, a nawet gorzej, prawda, bo sprężyna w ogóle nie odbija. Jak mówiłem, jestem konserwatywny, poza tym przywiązuję się do rzeczy. Szkoda mi jej, tej klamki, a w swojej obecnej kondycji nadaje się ona, prawda, tylko do utylizacji. Chcę jej jeszcze dać szansę i negocjuję od pewnego czasu warunki z referentową. Swoją drogą to, prawda, dziwne, że rzecz dotyczy klamki, a ja muszę negocjować z referentową. Ale tak już bywa, trzeba jakoś z tym żyć; nie wszystko da się pojąć. Moja referentowa jest niestety ostrą zawodniczką; mocno negocjuje, a już za nic nie chce pojąć, że łatwo człowieka skreślić, trudniej dać mu drugą szansę. To znaczy klamkę skreślić. Na jedno wychodzi. Boję się, że jak uszykuję tę klamkę, to będę musiał inne rzeczy też uszykować. Na razie jestem szantażowany emocjonalnie, że “w końcu wezwę ślusarza”, co mnie, prawda, stresuje, bo czuję się mało męski i w ogóle nie maczo.

To tyle o sobie, znikam,


Igła

Aaaaaaaaaaaaby mieć piwo możesz zamienić je na flaki! Mam puszke wareckiego a flaków nie mam, no chyba, że w brzuchu, ale te się nie liczą!
Pamieniajem?


Flaki zjedzone

Ciapek odlany.
Dzieciak rychtuje klatkę na szczury.

A gdzie jest moje miejsce na ziemi?


Tran podany w

kapsułkach jest zjadliwy i baardzo zdrowy(zawiera jakieś omega-3 oraz 6 dobre na szare komóry) i urodę wspierający :-).
Też zapisałam :przed 10 lutym trzymać rękę na pulsie.
Gratuluję i cieszę się jak nie wiem co (w związku z tą setką:)

Pozdrawiam z okolic Londynu (ISTNIEJE :)


Bianko,

z tym Londynem, jak mówią, trzeba uważać, chyba na duch czasu, albo coś, w każdym razie Pan Referent zachowawczo przestrzega przed :-)

Pozdrowienia anty-tranowe ;-)


Igło,

Ty to masz pomysły na znęcanie się jak ten Słodowy.
Klatka na szczury?!
Coś Ty dosypał do tych flaków, przyznaj się!


Jacku,

coś ten Igła nieskory do podmianki, zresztą sam melduje, że zeżarł wszystko.
Chyba zostaje Ci wypić piwo :-)

Pozdrowienia


Panie Referencie,

beznadziejna (nieomal) sprawa. Nie wiem co powiedzieć, więc powiem to co zwykle: Pani Referentowa żywcem pójdzie do nieba. Ta opcja nabiera zasadności w tempie niepokojącym :D

Aż nie wiem czy zapytać o te inne rzeczy do naprawy, co to mogą Pana dopaść, o ile Pan dopadnie tę klamkę. Normalnie dreszczowiec!


sergiusz

Pytanie porządkowe:

czy dzisiaj to jest przed 10 lutego?

:)))

prezes,traktor,redaktor


Panie Sergiuszu

To jest mistrzostwo świata w zachęcaniu ludzi i budowaniu napięcia.

Moja ciekawość jest na niebezpiecznie wysokim poziomie. Chyba ten poziom obniżę dalszą wytężoną pracą zarobkową.

Tak zrobię.

Zwłaszcza, że i tak nie mam innego wyjścia…


Maxie,

Cześć i czołem po tajemniczej przerwie! Widzę że przenikliwość i spostrzegawczość niebezpiecznie u Ciebie wzrosła. Muszę chyba bardziej uważać na słowa, kurde. Owszem, dziś też jest przed 10 tym lutego! Niech no pomyślę, jak z tego wybrnąć... no dobrze, dziś też jest przed 10 tym lutego, ale za dużo przed. No :-)


Szanowna Gretchen

Zawsze może pani zapełnić czas produkcją własną.
Ewentualnie wzbogaconą zlinkowaniem.
Patrz Magia.


Tam od razu tajemniczej

życie w realu i necie jest niebezpieczne, bo co i rusz to ktoś pilnuje żeby się człowiek nie oddalił za bardzo:)

odpowiedź satysfakcjonująca, choć ciekawość jak najbardziej wystawiana jest na wielką próbę

prezes,traktor,redaktor


Pani Gretchen,

Pracą zarobkową? Wytężoną?! To ja tylko ośmielę się zauważyć, że mamy dzięki Bogu poniedziałek, kwadrans po 23-tej! Czy Pani do mnie rozmawia z innej strefy czasowej może ?

Pozdrowienia :-)


Z duchem to ja za pan brat (a raczej siostra:)

więc take it easy (przypuszczam zresztą, że ma siedzibę w Warszawie – duch nie siostra (przyp.aut.)

pozdrawiam łykając drugą pastylkę tranu

ps.ukłony dla p.referentowej i p.referenta


Maxie,

“wielka próba” brzmi całkiem całkiem… muszę sprawdzić cumy mojego sterowca, bo się jeszcze za bardzo uniosę, dumą napompowany :-)

Idę zobaczyć czy tajemnicze przesyłki od Ciebie zostały rozszyfrowane, bo spać od tych zagadek nie mogę.


Panie Igło

Bardzo chętnie, bo już nawet mam pomysł na produkcję własną, tylko proszę Pana chwilowo ni cholery nie mam czasu.

Poza tym historia musi dotrzeć do zakończenia (czy szczęśliwego? oto zagadka) i dopiro.

No.


Panie Sergiuszu

A jakże. Czymże jest to wszystko wobec wieczności. Niczem, jak to mówią.

Strefa czasowa niestety ta sama, tym razem :)

Jak ja nie lubię tak gonić jak struś. Jak szczerze tego nie znoszę.

Nie ma co się nad sobą użalać. Trzeba zakasać rękawy i do dzieła.


Panie Igło

Flaczki zaszkodziły?
Nie pierwszy raz, chyba.

Cieeeniutko…


Szanowna Gretchen

Historia, na szczęście, ma tylko ulubiony ciąg dalszy.

Tylko ludzie widzą koniec, jedni swojego nosa, drudzy jak na ten przykład ja, własny.


A ja sobie

spokojnie czekam, na tego dziesiątego.
I na v6, hasłowo rzecz ujmując;-)


Panie Igło

Pan zdecydowanie w coś popada i to mnie martwi prawdziwie.

Takie sygnały Pan ostatnio wysyła, że proszę mi się nie dziwić.


Pani Gretchen,

jak struś? Ja się domyślałem, że ta Pani praca jest absorbująca i w ogóle, ale że do tego trzeba śmigać w takim tempie, to okropność jakaś. Nasi pracodawcy / zleceniodawcy to po prostu krwiopijcy – nie bójmy się tego słowa, prawda. Kryzys kryzysem itd, ale bez przesady!

Przed chwilą miałem napisać “kryzys” i dwa razy wpisało mi się “krezus”. Co to może znaczyć, Pani zdaniem?

Pozdrawiam zaintrygowany nieco.


Panie Sergiuszu

Znaczenie słowa krezus znane mi jest wyłącznie z filmu i literatury…

A, nie. Jeszcze z obserwacji znajomych. Ech…

Ja ganiam tak dzisiaj do publicznej służby, z publicznej służby, do domu, ale nie żeby spokojnie sobie w nim mieszkać. O nie! Gonię, żeby rozpocząć pracę online. Jak już kończę pracę online, tak właśnie godzinę przed północą, to jeszcze muszę tekst napisać, który do dzisiaj miałam wysłać.

I tak się miotam jak pędzący struś... Wyobraża Pan to sobie?

Pozdrawiam dalej nie pracując tylko korespondując na txt :)


Pani Gretchen,

zwykle w takich sytuacjach ludzie mówią “szczerze współczuję” lub coś w tym rodzaju, ale ja wyczytałem gdzieś, że z tym współczuciem to nie można tak hojnie, bo się może przedmiot współczucia udzielić, czy cóś.

Zatem skwituję to bezdusznie: widać taka karma proszę Pani.

I tym optymistycznym akcentem zachęcam do opędzenia się od tej pędzącej roboty a następnie powrotu do relaksacyjnych klimatów nocnych na TXT :-)

Krezus, hmmm.. może to jakieś nieprzyzwoite słowo jest?


W oczekiwaniu na

lepszą wersję:)

Watch more cool animation and creative cartoons at aniBoom

prezes,traktor,redaktor


Panie Sergiuszu

Naprawdę podniósł mnie Pan na duchu. Współczucie bowiem to jedno, ale o ile to jest sprawa karmiczna to za następnym obrotem powinnam trochę odpocząć :)

W poprzednim zdaje się głównie plażowałam…

Pozdrawiam nocnie lecz radośnie z powodu zakończenia galopady.


Silniki zagrzane...

prezes,traktor,redaktor


Max

Fiu, fiu… Ale Ty jesteś pamiętliwy.
:)


Magio

he, he olej ostatnio wymieniałem:)

prezes,traktor,redaktor


Max ma dobra pamięć,

ale pewnie tak będzie, że Sergiusz zapomniał, co przed tym 10-tym być miało:)


grześ

max pamięta to co dla niego ważne:)

generalnie wybiórczo i kiepsko z ta pamięcią u mnie jest:)

prezes,traktor,redaktor


Hm, jak zwykle nic z tych całych planów nie rozumiem,

ale jak to mówią, obaczymy, wypijemy czy jakoś tak

:)

pzdr


bardzo sprytne

podać newsy tak żeby nikt nie zauważył :))

prezes,traktor,redaktor


On się tak asekuruje

przed wtopą, hi hi


ja tam po północy mam czaaaas

prezes,traktor,redaktor


Nie wiem czy doczekam

coraz bardziej ponure wnioski wyciągam z obserwacji TXT


Delilah

Bez czekania sama wyalienuję się spośród rozentuzjazmowanego, textowiskowego tłumu. Czy cóś.

Już czas…


Coś chyba witamin i słońca brak?

niektórym?
Przyszłyście ponarzekać?
To nie ten blog ;-)

Pozdrawiam i do usłyszenia 10 lutego wieczorem. Tylko dla chętnych, prawda.


Wieczorem...

To po co ja siedziałem do północy.
No, to do wieczora.


>Magio

Czyżbyś miała podobne obserwacje? ;)


>Serge

Rozmawiać się nie daje, to chociaż ponarzeka sobie człowiek, a co?


Absolutly Fantastic!

Niespodzianki bywaja czasem po prostu fantastyczne!
Entuzjastyczny tlum tez.

(edit)
Bywa że porównywalne wrażenia można miec buszując po tekstowisku:)
I to jest absolutly fantastc!


Magio

Wyalienowana jesteś czy też nie
I tak bardzo lubię Cię

Proszę wybaczyć niedoskonałość formy tego poematu:)


Subskrybuj zawartość