Independent Citizens Media, czyli TXT-notatki na Święto Niepodległości

Czy demokracja to tylko swobody obywatelskie i prawo do głosowania co kilka lat?

Ile jest wolności w niepodległości? Czym jest współcześnie niezależność i wolność mediów w społeczeństwie obywatelskim?

Jutro będzie dobra okazja, by zadawać sobie takie i podobne pytania, które mi dziś chodziły po głowie w trakcie porządkowania notatek o idei i praktyce Niezależnych Mediów Obywatelskich.

Pomyślałem, że może warto podzielić się fragmentami tych notatek jeszcze zanim powstanie z nich jednolity formalnie i tematycznie tekst.

Zapraszam do pisania własnych notatek i do dopisywania uwag na marginesie.


TXT jest nieformalną i niekomercyjną inicjatywą obywatelską, w całości finansowaną z prywatnych środków Uczestników i donacji Czytelników.

Celem działalności TXT jest inicjowanie i pomaganie w rozwoju Niezależnych Mediów Obywatelskich (Independent Citizens Media, w skrócie: ICM), rozumianych jako sieć całkowicie niezależnych od tzw. mainstreamu lub mass-mediów, społecznościowych ogniw wymiany i publikacji informacji i opinii.

Ze względu na społecznościowy charakter ogniw ICM, stanowią one nie tylko miejsca nieskrępowanej wymiany opinii dotyczących polityki i życia społecznego w skali makro i lokalnej, ale także, a nawet przede wszystkim, stanowią internetowe ogniwa życia kulturalnego i towarzyskiego.

Niezależne Media Obywatelskie (ICM) są odpowiedzią świadomych obywateli na mającą swoje źródła w czasach przed-internetowych, monopolizację i podporządkowanie komercji a nawet służebnych wobec polityki mass-mediów, zwanych czasem Związkiem Zawodowym Dziennikarzy i Polityków (Copyright by Lorenzo).

Ze względu na faktyczną symbiozę mass-mediów i polityki, skutkującą postępującym zastępowaniem pozostałości realnej demokracji przez demokrację pozorną, zwaną czasem mediokracją, Niezależne Media Obywatelskie (ICM) stanowią alternatywny model i sposób samoorganizacji społeczeństwa, a zwłaszcza jego aktywnych obywatelsko elit.

Ten z istoty anty-monopolistyczny rodowód Niezależnych Mediów Obywatelskich (ICM) sprawia, że jednym z najważniejszych obiektów ich zainteresowania w tym obszarze są wszelkie nadużycia i manipulowanie opinią publiczną, służące osiąganiu przez mocodawców monopoli medialnych doraźnych i długofalowych korzyści politycznych i materialnych.

Demokracja sprowadzająca się do aktu wyborczego, będącego jedyną zauważalną okazją do obywatelskiego uczestnictwa, aktu poprzedzonego medialnym spektaklem sprzedaży idei i wyborczych obietnic przez konkurujących ze sobą reprezentantów Związku Zawodowego Dziennikarzy i Polityków, nie ma nic wspólnego z realną demokracją i społeczeństwem obywatelskim.

Istotą społeczeństwa obywatelskiego jest bieżące uczestnictwo, a nie sam akt wyborczy i swobody obywatelskie. Takie uczestnictwo z kolei nie może sprowadzać się do grania w tej lub tamtej orkiestrze lokalnej i/lub ponad-lokalnej sitwy polityczno/biznesowo/medialnej.

Niezależne Media Obywatelskie (ICM) nie powinny być sprowadzane do amatorskiej wersji mass-mediów, czemu, często wbrew dobrym intencjom, służy używanie takich określeń jak “dziennikarstwo obywatelskie”.

Niezależne Media Obywatelskie (ICM) nie aspirują do roli alternatywnego, “drugiego obiegu” medium zbierającego i publikującego tzw. newsy, choć mogą stanowić groźne dla producentów newsów ostrze weryfikacji i demaskowania fałszu i manipulacji, także w zakresie newsów, nie tylko opinii i reportażu.

Niezależne Media Obywatelskie (ICM) to propozycja dla tych obywateli, którym nie wystarcza utyskiwanie nad i kontestacja realiów społecznych i politycznych. To propozycja dla tych, którzy są przekonani, że zmiany na lepsze są możliwe, oraz że warto do nich przyłożyć rękę.

Siłą medialnych i politycznych monopoli jest przekonanie u większości obywateli, że karty są już dawno rozdane i nic się nie da zrobić. Uczestnicy i agenci Związku Zawodowego Dziennikarzy i Polityków codziennie usilnie pracują nad podtrzymaniem w społeczeństwie tego przekonania, także za pomocą zabawy w ganianego do której sprowadza się puszczanie w obieg i nakręcanie tematów zastępczych.

Grube ryby Związku Zawodowego Dziennikarzy i Polityków wraz z pokładowymi ekspertami od fachowego robienia ludziom przysłowiowej “wody z mózgu”, mają już coraz węższe pole manewru. Przełamanie monopolu tego Związku nie wymaga współcześnie ani posiadania wpływów, ani dużych pieniędzy. Wystarczy skuteczne odczarowanie publiczności tego spektaklu.

Ciąg Dalszy Nastąpi..

Polecana lektura: DEMOCRACY, CITIZENS’ MEDIA, AND RESISTANCE

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Amen

:)


Ciekawie to koresponduje

z wpisem na blogu netto

sporo rzeczy w blogosferze się szybko zdezauktalizowało,

np. wielu blogerów robi za kasę, i nawet nie ukrywa, czyli przechodzą na ciemną stronę_ Mocy

Nie dotyczy to TXT ale o zagrożeniu trzeba pamiętać (kiedy przyjdzie to do Polski? tylko patrzeć...)

p.s takie track backi też będą? Tzn. żebym nie musiał latać do grzesia że na podstawie jego notki coś skrobnąłem?

:)

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


Igło

tak jest! :-)


hmm

“...w także dziennikarstwie sieciowym liczą się o wiele bardziej niż u nas umiejętności właśnie dziennikarskie, i nie chodzi mi tu o małpie wyćwiczenie copy/past + umiejętność wymyślania tytułów pułapek.”

Maryla?

a co do “robienia kasy na blogach” – to co w tym złego?


Doc

nie epatuj przykładami:)

prezes,traktor,redaktor


Maxie,

trackback będzie tyż.

A pisanie za kasę to nic złego. O ile chodzi np. o pisanie książki itp. dzieła do kupienia w księgarni (choćby jako PDF). Mam na myśli blogowanie w wersji literackiej. Ale pisać za kasę o polityce lub produktach? To kompromitacja totalna.

Inne zastosowania kasy w blogosferze to pomylenie pojęć, podobnie jak gościnne występy blogerów w mediach (_człowiek w pracy, małpa w zoo, o hoo hoo.._)

Idę zobaczyć co tam u NetTo.

Pozdrawiam


Doc, Sergiusz

politycznie za kasę się nie da, żeby być wiarygodnym (tu powstaje genialne pytanie, kto ustala granice wiarygodności :)

a o innych dziedzinach?

wolna WI-OLA:)

prezes,traktor,redaktor


>sergiusz

“Ale pisać za kasę o polityce lub produktach? To kompromitacja totalna.”

po części przesadzasz. o ile zgadzam się, że propaganda polityczna za kasę jest zajęciem mało ciekawym, to już lans jakichś produktów w sieci, no nie wiem np. keczupu albo środków czystości, jest, IMO, moralnie obojętne.

jest też druga strona politycznego pisania za kasę. jeżeli robi się to otwarcie, bez silenia się na obiektywizm i ściemniania o “niezależności”, to jest to, według mnie, całkiem w porządku. działa klasyczne prawo popytu i podaży. i wtedy taki Free Your Mind albo Maryla, a z przeciwnej opcji choćby taki Orliński, trzepaliby niezły hajs za swoje wklejki…

“gościnne występy blogerów w mediach”

no to jest żałość :) nawet nie sama obecność blogerów, tylko sposób ich traktowania. jak małp w zoo właśnie. :)


czy bloger nie może być w oficjalnej prasie?

Nie widzę powodu dlaczego nie?

Jesli bycie w mediach było by celem, a nie pisanie to wtedy traci to sens. Może tracić także wiarygodność, ale to już kwestia odbioru.

Czy pisząc pod nazwiskiem nie pisałbym tego samego???

hmmm.. chyba nie, dlatego pozostaje anonimowym blogerem. I nie chodzi o to, że pisze jakieś skandaliczne treści, ale o formę. Pozostaję anonimowy, bo pozwala mi rozmawiać o różnych rzeczach, bez obciążenia reputacji mojego nazwiska, bez obawy, że przyjedzie nacialnik i zrobi mi koło pióra, bo coś niepoprawnego napisałem.

Mimo to nie zgadzam się z wyrażeniem, że Inne zastosowania kasy w blogosferze to pomylenie pojęć, podobnie jak gościnne występy blogerów w mediach (człowiek w pracy, małpa w zoo, o hoo hoo..)


Panowie..

Jeden raz poszedłem do Pospieszalskiego pomimo ostrzeżeń osoby, która zna doskonale oficjalne media od lat i od podszewki, no prosił mnie i uwiódł.
Głupi byłem.
Kapnąłem się po 5 min jak ta manipulacja idzie.
Do tej pory mam czkawkę i wyrzuty&wysypkę.

Ja czytam Serga tak:

Najpierw trza zbudować równolegle, nieprzenikające się instytucje.
Potem one muszą znaleźć sposób na samofinansowanie się, zapłatę za pracę, wynagrodzenie autorów ( przynajmniej tych, którzy są cenni).
Zgadzam się z Docentem, że reklama proszku do prania jest obojętna dla celu.


Igło,

dobrze czytasz, tylko że wyprzedzasz trochę.
Po kolei. Inaczej to się ludziom skleja w nie te schematy co trzeba.


Kurde, bym nigdy nie pomyślał, żem świadomy obywatel:)

który walczy z ta przedpotopową , tfu, znaczy przed-internetową medialną mainpulacją:)

A poważniej, to wypowiem się w wątku o bywaniu blogerów w mediach.
uważam to tylko za modę i lans z jednej strony, a z drugiej chęć ze strony mediów pokazania, jacy my jesteśmy neutralni/pluralistyczni/wielowymiarowi, nawet tych wariatów, co coś tam se piszą pokażemy.
Znaczy nie zarzucam, że blogerzy źle robią w mediach się pokazując, uważam tylko, że są jakos (mając tego lub nie mając świadomość) wykorzystywani.
Chocby u Pospieszalskiego, okej, byli, ale co masz szanse powiedzieć coś 2 minuty, twoja wypowiedź i tak zostanie skomentowana przez (w domyśle) mądrzejszego eksperta, niezrozumiana przez prowadzącego, zlekceważona czy skwitowana zdziwieniem czy jakos tak.

Cos jak listy do czytelników w gazetach czy telefony do stacji radiowych, przecież najczęściej to jest traktowane jako margines.
I podobnie się traktuje w mediach tradycyjnych blogerów.

Podobnie teksty o blogach, co sie pojawiały np. w tygodnikach, pełne uproszczeń, błędów itd.
Podobnie opinie zbyt pełne uogólnień o blogosferze w mediach.
pzdr


grześ

bardzo dobre porównanie z tymi listami do Redakcji

ale zobaczyć legendarnego Igłę w TV…bezcenne:)

prezes,traktor,redaktor


Docencie, Sajonara, Maxie

oczywiście tu nie chodzi o to, że kasa jest be i że oznacza automatyczną konwersję na ciemną stronę mocy.

To nie takie proste. Przecież są do pomyślenia sytuacje, że ktoś naprawdę dobrze potrafi pisać, w tym o polityce, i nie tłucze propagandówek z kałacha, i zamiast się marnować w jakiejś fabryce, mógłby utrzymywać się (jawnie) z pisania. Bardzo takie coś popieram. Ale to musi być jawne, bo inaczej to się robi dwuznaczne.

Podobnie jest do pomyślenia, że ktoś jest na tyle dobry w pisarstwie, a jednocześnie w swoim fachu zarabia tyle, że lepiej mu się pisze dla przyjemności, a przy tym jakby miał za to brać wynagrodzenie, to może wydawcy nie byłoby na niego stać.

I jest też wielu ciekawych autorów, dobrych każdy w swoim temacie, którzy już utrzymują się z pisania. Czy media obywatelskie miałyby im zatrzasnąć drzwi przed nosem, bo tu jakieś dziewictwo cashowe obowiązuje?

Nie ma nic złego w pisaniu za kasę. Złe mogą być niejasne reguły, niejawne bycie opłacanym itp. Tu nie chodzi o jakiś ślepy kult freeware, ale o zrozumienie, że tak jak nie ma nic złego w pisaniu za kasę, tak robienie z blogosfery młodszej siostry mass-mediów i opieranie jej na komercji jest fundamentalnym nieporozumieniem i jest sprzeczne z ideą mediów obywatelskich. One muszą znajdować środki na finansowanie działalności, ale nie mogą iść drogą mainstreamu, bo po co? Tam już siedzą rekiny.

Pozdrawiam


>Igła

A może byś napisał jak to było u Pośpieszalskiego? Bom ciekawa (jak zwykle)


"to musi być jawne, bo inaczej to się robi dwuznaczne"

to jest oczywista oczywistość. :)


ja Igłe pamietam z drugiej strony

Był spięty, dużo chciał, wyszło blado.
Też poczytałbym o tych kulisach, bo tylko pozostają własne dopowiedzenia do niedopowiedzeń Ufki i Igły.

Bloger w TV to faktycznie nieporozumienie. Tam jeszcze łatwiej załatwić kogoś niż na blogu. Jest powiedzenie, że nie zniżaj się do poziomu debila, bo cię pokona swym doświadczeniem i tak samo komputerowy klikacz nie przeskoczy telewizyjnego wygi.

Co do nieszkodliwych reklam proszku. Może by tak banerek Dosi na SG :)))


Subskrybuj zawartość