BLOGOSFERA*

Tagi:

 

Prawicowa blogosfera chce się integrować. Zbożne dzieło. Pytanie tylko, co to znaczy integrować, i co to jest prawicowa blogosfera? Coś tam przelało czarę goryczy, ktoś nie spełnił pokładanych w nim nadziei, i rozsądni ludzie znowu zaczynają rozglądać się za jednym miejscem, gdzie w razie potrzeby można byłoby się łatwo odnaleźć. Nie ma nic złego w takim myśleniu, przeciwnie – ma ono same zalety.

Podziały i mnożenie portali (portalików) społecznościowych nie jest wiele warte, jeśli nie stanowią one realnego forum wymiany myśli i nie skupiają debaty o sprawach istotniejszych niż podanie przepisu na zupę. To jest mnożenie internetowych bytów ponad miarę; nic innego jak pycha, która łudzi, że jesteśmy wyjątkowi i wszechmocni. Dlatego pomysły integracyjne są dobre, już sam fakt, że wpadają one komuś do głowy, oznacza, że ten ktoś jeszcze za nas wszystkich myśli.

Wątpię, czy jest coś takiego jak integracja blogosfery w sensie ścisłym. Portal społecznościowy to nie to samo, co stowarzyszenie, czy spotkanie kolegów. A kiedy nie daj Boże osiągnie on taki kształt, powoli zaczyna się kończyć. Integracja nie może zunifikować i, prawda, skolektywizować. Wystarczy wspólne kwantum wartości. Minimum minimorum dla podtrzymania poczucia wspólnoty, i wolność aż po brzegi…

Czy ja jestem z prawicowej blogosfery? Załóżmy, że tak. Czy byłbym w stanie podporządkować się przewodniej roli integracyjnej blogera, który zostanie do tego wyznaczony? Ciężka sprawa, ale dam się zintegrować nawet wbrew sobie, jeśli pomysł będzie miał ręce i nogi. Nie ma większego sensu – powtarzam jeszcze raz – tułanie się po sieci. Tak mogą robić osoby, które piszą zupełnie bez zobowiązań, zwyczajnie zabijają czas. Jeśli chcemy inaczej, trzeba się zbliżać.

——-
*Wszelkie podobieństwo do osób i miejsc jest pozorne. Proszę traktować tę notkę jako luźne niezobowiązujące uwagi znad filiżanki kawy.

——————-
http://niepoprawni.pl/blog/8/tad9-na-prezydenta
http://freeyourmind.salon24.pl/121496,dezintegracja

Średnia ocena
(głosy: 8)

komentarze

Referencie

Widzę,że sam sobie dajesz 1.
To ja Tobie na złość daję 6!
Weź przestań bo się zaloguje jako Iwonka i Ci dołożę jeszcze jedną!

Idę, bo robię z Krzysiem fort dla jego wojska z patyków i kamieni.
Stoi pod balkonem i nawołuje!
Jasna cholera!

Wspólny blog I & J


Panie Referencie,

a co mają robić ci, którzy chcą zbliżać prawicową blogosferę do nieprawicowej blogosfery, widząc w obu tych kręgach wartości godne czynnego wsparcia?

Mają się odpieprzyć. FYM nie pozostawia złudzeń. A blogerka marche stawia kropkę nad i.

Mam wrażenie, że integracja dawała by większe szanse dokonania czegokolwiek sensownego, gdyby następowała wg innych kryteriów niż te najbardziej trywialne – MY≠ONI.

Sądzę, że dotyczny to również naszych wzajemnych, indywidualnych relacji.

Pana Yassę proszę o powstrzymanie rechotu;-)

Pozdrawiam


-

Moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak blogosfera prawicowa, tak samo jak nie ma blogosfery lewicowej. Są blogerzy, którzy mają poglądy, które potocznie (mniej lub bardziej zasadnie) określa się w taki sposób. To są wszyscy ci – jak ogarniam teraz wyobraźnią – poczynając od Nicponia, el Guapo, poprzez FYM-a i Rolexa, jakiegoś tam referenta Bulzackiego, poprzez Yassę, Jareckiego Jacka, aż po Rybitzkiego i Marylę (wymienionych przepraszam, niewymienionych tym bardziej). Ale są też inni, którzy mają coś do powiedzenia, którzy nie utożsamiają się z wartościami, które są ważne dla – zostańmy przy tej terminologii – prawicowych blgerów, a którzy szukają, wahają się, chcą po prostu porozmawiać, pospierać się, obśmiać zasieki, które sobie postawiliśmy i luki, których już sami nie widzimy. Wreszcie, zawsze warto rozmawiać z tymi, którzy zwyczajnie mają coś do powiedzenia.

Ale jest też tak, że są niewątpliwie jacyś ONI. Nic się nie da z tym zrobić. Trzeba się do tego dostosować i wyciągać wnioski.


-->Merlot

Mam z Panem niewątpliwy kłopot. Nie wyczuwa Pan, kiedy mówię poważnie, a kiedy żartuję? Zakładając, że czasem mówię poważnie. Wydaje mi się, że nie mamy do tej pory wyjaśnionych kilku spraw.


-->JJ

Niech się chłopak uczy. Może w końcu – kiedyś – on położy te autostrady ;)


Wiadomość dnia!

Sędzia TK Mirosław Wyrzykowski, radykalny przeciwnik lustracji i lustrowania, w składach orzekających niekonstytucyjność dotychczasowych pomysłów lustracyjnych, będzie się tłumaczył ze swojej domniemanej współpracy ze służbami bezpieczeństwa PRL. IPN wszczął postępowanie lustracyjne. Może mówił prawdę. Życzę mu tego, bo jeśli kłamał, to trzeba będzie jego postawę (jako sędziego) ocenić bardzo krytycznie, że tak powiem…


Takie dostowanie się ma jedną wadę:

Oddaje ogromną ilość pola onym.

Bez powodu właściwie.
Bo onych jest dużo więcej niż – pozostańmy przy tej terminologii – prawicowych blogerów.

Nie szanuję onych. I uważam, że, – pozostańmy przy tej terminologii – prawicowi blogerzy wyrządzają sobie i sprawie krzywdę, kopiąc coraz głębsze transzeje. W tym wszyscy wymienieni w pańskim komentarzu.

Może poza JJ, ale on ma inne grzeszki na sumieniu;-)


Referencie, pardą przepraszam:

N A W Z A J E M


-->Merlot

Zatem wyjaśnijmy sobie w krótkich żołnierskich słowach. Co Panu, pomijając wydarzenia ostatnich dni, zrobił referent?


W żołnierskich?

Mylnie kurwa uznał, że się jego (referenta) czepiam, w sytuacji kiedy , kurwa (przepraszam), miałem intencję powiedzenia mu (referentowi), że jest (przepraszam w dwójnasób), interesującym facetem, mającym coś (tu już nie przepraszam, bo mi się wypsztykało) ciekawego do powiedzenia.


-->Merlot

merlot

Oddaje ogromną ilość pola onym.

Bez powodu właściwie.
Bo onych jest dużo więcej niż – pozostańmy przy tej terminologii – prawicowych blogerów.

Nie szanuję onych. I uważam, że, – pozostańmy przy tej terminologii – prawicowi blogerzy wyrządzają sobie i sprawie krzywdę, kopiąc coraz głębsze transzeje. W tym wszyscy wymienieni w pańskim komentarzu.

Może poza JJ, ale on ma inne grzeszki na sumieniu;-)

Nie chcę podawać nicków kolegów internautów, ale chyba jednak można potwierdzić, że ONI istnieją, a kategoria w którą wpadli jest bardzo szczelna. Przecież ja mówię o konkretnych przypadkach, konkretnych sytuacjach i konkretnej, wręcz modelowej, złej woli i barierze cywilizacyjnej. Osobiście nie mam manii osaczenia i panowania wszechogarniającego układu. Nie zaprzeczę jednak, że układy bywają, a ludzi niekiedy się osacza. Jeśli rozumie Pan co mam na myśli.


-->Merlot

merlot

Mylnie kurwa uznał, że się jego (referenta) czepiam, w sytuacji kiedy , kurwa (przepraszam), miałem intencję powiedzenia mu (referentowi), że jest (przepraszam w dwójnasób), interesującym facetem, mającym coś (tu już nie przepraszam, bo mi się wypsztykało) ciekawego do powiedzenia.

To pewnie dlatego, że chronicznie nie lubię pochwał.


OK.

tylko, że to minoderyjne stwierdzenie nie rozwiązuje problemu…


-->Merlot

Oczywiście, że nie rozwiązuje. Tak samo nie jest odpowiedzią na moje pytanie stwierdzenie, że problem tkwi we mnie, bo niewłaściwie zareagowałem na Pana dorozumiany przyjazny gest. Prosiłem o podanie źródła zastrzeżeń do mojej referenckiej osoby, ale nie chodziło mi o wydarzenia z ostatnich dni (stoi napisane jak byk), bo te nie czynią różnicy; są konsekwencją.

Mam prośbę, żebyśmy szanowali nawzajem swoją inteligencję. W przeciwnym wypadku chyba lepiej nie zaczynać.


-

Przepraszam, ale muszę zamknąć komputer. Wpadnę wieczorem.

referent


Referencie

teraz ja po żołniersku:

Wydarzenia ostatnich dni to mały pryszcz.
Dorozumiany gest, nie był dorozumiany. Był przyjacielski.

Nie muszę się specjalnie z niego tłumaczyć.
Może podobają mi się zdjęcia kafelków z Lisboa. A może nie.
Może znajduję w Panu cechy, które takie gesty we mnie wywołują.

Może uważam, że warto z Panem rozmawiać.


Fiu, Fiu, Fiu jaka sympatyczna pogaduszka.:)

Panowie pozwolą, że wtrącę swoje i by nie przeszkadzać, zniknę.:)

Dla mnie blogosfera, jak na razie, to coś w typie listów do redakcji, wentyla bezpieczeństwa i terapii grupowej w jednym.

Natomiast podział tu występujący, to oczywiście żadna lewica czy prawica.

To orędownicy zmian kontra utrwalacze obecnego – w ogromnej większości członkowie Partii Świętego Spokoju, których amunicję stanowi powtarzanie coraz większych niedorzeczności po mainstreamie, mającym, rzecz jasna, swój żywotny interes w petryfikacji status quo.:)

Pozdrawiam Panów


Ej, Merlot

...co, pardą, kurwa JJ?

JJ to pracuje w dzień a w nocy śpi, co prawda, by takie leniwe byki jak ty miały w blogosferze “dobrze”

Mało wam, że jestem najpoważniejszym i najspokojniejszym blogerem i uniwersum? Co ma,kurwa, pod schodami kancelarii prezydenta spać jak jakiś, pardą, ślimok?

Wspólny blog I & J


JJ

ale ogólnie dobrze się czujesz, prawda?

Pozdrów Trolla, jakby Ci się gdzieś napatoczył.
No i przede wszystkim Iwonę. Bezwarunkowo;-)


Merlocie drogi

Chodzisz i przysrywasz
Przysrywasz i chodzisz
Ale po kiego czorta, pewnie nie wiesz, co?
Wpisałeś komentarz tylko po to, by mnie zdenerwować.
Dlaczego to robisz?

Czyżbyś był skurwysynem?

Mnie to nie interesuje. Uwierz mi.
Ale ode mnie i od mojej żony to, jak to mówimy, my prostacy:

-Trzy ch..e w bok, a takich jak twoje to sześć.

Z mojego bloga spierdalaj, i to w krótkich abcugach prowoku!

Ps. Sorry to nie jest mój blog!
Przepraszam gospodarza! Więcej nie będę!

Wspólny blog I & J


-

Peace, upraszam o peace, czyli PiS. Mógłbym też upraszać o pax, ale kto dziś będzie bronił PAXu.


-->JJ

Zalecam leżenie plackiem w sobotę i niedzielę. Na podłodze pod regałem z książkami albo w kościele.


-->Yassa

scroll

Natomiast podział tu występujący, to oczywiście żadna lewica czy prawica.
To orędownicy zmian kontra utrwalacze obecnego – w ogromnej większości członkowie Partii Świętego Spokoju, których amunicję stanowi powtarzanie coraz większych niedorzeczności po mainstreamie, mającym, rzecz jasna, swój żywotny interes w petryfikacji status quo.:)

Wolałbym widzieć to nieco lepiej. Ale pewnie ma Pan rację, Panie Yasso, czyli – jest gorzej. Omawiamy to dalej? ;)


-->Merlot

merlot

teraz ja po żołniersku:

Wydarzenia ostatnich dni to mały pryszcz.
Dorozumiany gest, nie był dorozumiany. Był przyjacielski.

Nie muszę się specjalnie z niego tłumaczyć.
Może podobają mi się zdjęcia kafelków z Lisboa. A może nie.
Może znajduję w Panu cechy, które takie gesty we mnie wywołują.

Może uważam, że warto z Panem rozmawiać.

Trzymam się zasady, zwłaszcza kiedy bez problemu mogę się jej trzymać, że bez wyjaśnienia istoty rzeczy nie należy ruszać się z miejsca. Dopiero wówczas można sensownie się zastanawiać co dalej, kiedy przedpole jest oczyszczone. Między innymi to miałem na myśli pisząc swego czasu do Sergiusza. Pan proponuje inny model, teoretycznie możliwy i w praktyce często stosowany, ja go jednak nie kupuję. Miło mi więc, że ma Pan o mnie nie najgorsze zdanie, ale to jest inny temat. Nic nie potwierdzam i niczemu nie zaprzeczam, dalej żyję bez niezbędnej wiedzy. Bez wielkich słów – w czym była rzecz, skoro coś się zmieniło?


-->JJ

A tak w ogóle, byłem przed chwilą na forum Łażącego Łazarza. Widziałeś?


Referencie

Jak mogę leżeć plackiem, skoro codziennie na kolację wcinam omlet?
I brzoskwinie na deser.
:(

Wspólny blog I & J


-->JJ

A na plecach? ;)


Jacku, a co ty tak nerwowo?

Jak dobrze przeczytałem, to merlot raczej się pozytywnie o tobie wypowiedział.
No ale może się mylę.

Referencie, tak se myślę, że ta integracja, jak nie na siłę, to nic złego, acz z drugiej strony wpaczkowaniu blogosfery i odchodzeniu blogerów na swoje czy na nowe portale też nic złego nie widzę.

No bo choć żeśmy wszyscy (albo prawie wszyscy) z salonu 24:), to jednak w pewnym momencie niektórzy z różnych powodów zaczęli się tam czuć źle, dla mnie naturalne.

(Choć pierwszego Salonu 24 strasznie żal i sentyment za nim jest, no ale magicznie było, się skończyło i cóż< byw ai tak)

Co do osi prawo-lewo, nie wiem, ja mam od zawsze tak, że wolę sensownych blogerów prawicowych czy prawackich (choć z prawaków przecież się wyśmiewałem setki razy i z prawdziwych Polaków) niż nudziarzy-gwiazdorów w rodzaju Azraela, co to na 120 portalach pisują i swoimi znajomościami się chwalą, a do przekazania nic nie mają.

To faktycznie lepiej to Nicponia poczytać, choć (mimo kreacji) szczerość jakaś w nim jest i cuś:), a i pisać umie w przeciwieństwie do Azraeli tego świata:)


Referencie

Napisał Pan takie zdanie:

“Wątpię, czy jest coś takiego jak integracja blogosfery w sensie ścisłym. Portal społecznościowy to nie to samo, co stowarzyszenie, czy spotkanie kolegów.”

Otóż, ja również wątpię.
Jak można się integrować wirtualnie w jakimkolwiek konkretnym celu, o ile w konkretnym, bo jeśli nie, to pojawia się bardziej ogólne pytanie, czy to nie jest bicie piany?

Czy to nie jest wyłącznie kolejna manifestacja?

A jeśli tak, to czy to nadal jest integracja, czy już może dezintegracja?

Jeśli ten włos zacząć konsekwentnie dzielić, to ostatecznie każdy będzie siedział na swoim portalu, sam ze sobą się integrując.
Ma to niewątpliwą wartość natury psychologicznej (pardą), czy cokolwiek ponadto? Znowu wątpię.

Jako osoba mająca słabą (bardzo słabą) skłonność do poddawania się przywództwu osób, a jednocześnie nie pozbawiona wiary w określone wartości, raczej bym się nie sprawdziła.
Zaraz pyskować zaczynam. :)

I jeszcze. Sens istnienia blogosfery jest w wymianie myśli (to też Pan, zdaje się, napisał), a jak wymieniać myśli z myślącymi jak ja? Coś wymieniamy, czy tylko wzmacniamy przekonanie o własnej nieomylności, doskonałości, niepowtarzalności?

Oczywiście nie jest tak, że z każdym się da, warto, jest sens rozmawiać, ale jednak z różnic, biorą się najciekawsze rozmowy.

Reasumując: wątpię. :)


-->Gretchen

Stawia Pani pytania, które ja też sobie postawiłem. Nie chodzi mi o stworzenie warunków do potwierdzania własnej nieomylności i “zamykania się”. Tak wcale być nie musi. Pani myśli, że ja nie spieram się z Nicponiem, czy JJ? O różnego rodzaju (i nasileniu) “wolnościowcach”, którzy kwestionują państwo i jego instytucje, nie wspominając? Mnie zupełnie nie o to chodzi. Źle też znoszę wszelkie jarzma, w tym intelektualne ;) Chyba krążymy, wystąpiło jakieś nieporozumienie.

Pozdrawiam,


Panie Referencie,

chyba nie ma potrzeby zagłębiać się w temat, bo tu taka zgrabna pyskóweczka się rozegrała, zupełnie jak wśród jednoczącej się prawicy.:)

Że też się spóźniłem. Co za pech!

Pozdrawiam serdecznie wszystkich. Dobranoc


-->Grześ

Ten salon my owszem krytykujemy, ale jak sądzę z innego powodu ;) Zgadzając się, paradoksalnie, wcale nie musimy się zgodzić.

Integracja ma czemuś służyć, nic dla przyjemności, czy idei. Powinienem więc najpierw odpowiedzieć na pytanie o cel integracji, bo to warunkuje jej sensowność i potrzebę. Może kiedyś;)


-->Yassa

Ja oczywiście stwarzam tylko pozory jednoczenia ;) W gruncie rzeczy chodzi mi o coś innego.

Pozdrawiam,
referent


Referencie

Własnymi słowami napisałam, nic nie poradzę, że są dziwnie zbliżone do Pańskich. Mogłam napisać zwyczajnie, że podzielam Pański punkt widzenia, ale to takie banalne. :)

Ewidentnie efekt zaskoczenia zadziałał. Nie znajduję innego wyjaśnienia.

Pozdrawiam.


Panie Referencie,

mowa… o klikalność idzie:)
Mimo próżnej pory, zza firanek dyskretnie zerka na nas sześć par ciekawskich oczu.:)

Dobranoc


Referencie,

sęk w tym, że nic się nie zmieniło, mój wniosek do dyrekcji nie pozostawał w ścisłym, a nawet żadnym związku z pańskimi intencjami, czy preferencjami w tamtej sprawie. Dzisiejszy dialog o ten temat nawet nie zahaczał, w moim przekonaniu.

Dziękuję za wymianę, ale Jarecki skutecznie mnie zniechęcił do jej kontynuowania.

Pozdrawiam


Dobranoc

Referentowa przymierza się do aneksji laptopa i chyba użyje tym razem siły. W tej sytuacji pozostaje mi tylko zaproponować jej przekazanie komputera z własnej inicjatywy.

Dobranoc,


-

O!, widzę że mi odgwiazdkowało tekst, prawda, hm… Łaska pańska na pstrym koniu jeździ ;) Od razu mówiłem, że lepiej nie przyznawać, a tak to trzeba odszczekiwać pod stołem.


Panie Referencie

Stawia Pan ciekawe pytania, poniekąd .
Czy byłbym w stanie podporządkować się przewodniej roli integracyjnej blogera, który zostanie do tego wyznaczony?

A gdyby to była pełna wdzięku inicjatywa Tabletką w Imperium zła?

Pozdrawiam zaintrygowana


-->Agawa

Niech Pani nie kombinuje ;) Chodzi o to, że roboczo uchylę osobisty brak wiary w człowieka (np. w Katarynę), jeśli będzie on szukał porozumienia między zwaśnionymi kolegami, którzy de facto myślą podobnie, ale drogi im się z różnych powodów rozeszły. Rola integracyjna to misja mająca na celu doprowadzenie do rozmowy (ponownie) i stworzenie jakiejś dodatkowej wartości, a nie rozkazy wodza, czy melodeklamacje wieszcza. Ale, ale, Pani Agawo, czy Panią zagadnienie integracji prawicy w ogóle dotyczy ;)))


Panie Referencie

Porozumienia między zwaśnionymi kolegami jak najbardziej.
Natomiast zagadnienie integracji prawicy już zdecydowanie mniej.

Ale mogę charytatywnie i z nietłumioną empatią hasła integracyjne popierać.
Brak opozycji jest zjawiskiem wielce niekorzystnym.


Panie Referencie

Zaintrygował mnie Pan znowu:

Chodzi o to, że roboczo uchylę osobisty brak wiary w człowieka…

Czy Pan zbyt wiele nie ryzykuje? Martwię się troszeczkę:)

Ktoś Panu zabrał gwiazdkę? Dorzucam pięć.
Roboczo.


No to ja z innej strony

Ideolo łatki, którymi w sposób absurdalny i samobójczy posługują się namiętnie sami sieciowi prawacy a Orlińscy tego świata słusznie owo łatanie się wyszydzają, są zupełnie obok problemu, wręcz nie na temat, powiedziałbym.

Syndrom wieży z kości słoniowej dotyka różnych środowisk, nawet programistów.

Może podam nieco hardcorowy przykład: polska społeczność drupalowców jest kompletnie zdezintegrowana i obecnie miota się pomiędzy dwoma ośrodkami, które są na tyle rachityczne, że nie radzą sobie z byciem na bieżąco w sprawach własnej branży, ale za to mają wystarczająco wiele determinacji, żeby się nie dogadać i nie zrobić czegoś wspólnie.

Tymczasem drupalowcy w Ukrainy, Białorusi i Rosji dogadali się i właśnie za moment będą mieli w Kijowie pierwszy w tej części Europy DrupalCamp, sponsorowany przez centralę VC Drupala (banner na SG TXT po lewej na dole).

I teraz najlepsze: oficjalna strona z polskim tłumaczeniem Drupala jest prowadzona przez samozwańczego pseudo-tłumacza, który język polski zna chyba z Google, znajduje się na sewerze w Rosji (!) i można znaleźć na niej takie oto kwiatki – i to na pierwszej stronie:

Przetłumaczymy Drupal na Polski!
Muszę był przywrócić witrynę z kopii zapasowej od dnia 7 sierpnia. Przepraszam bardzo i proszę o ponownym załadowaniu swoich tłumaczeń na serwer.
Ukraińskie kolegi będą się cieszyć jeśli ktoś z polskich developerów odwiedzi to wydarzenie.

Co by tu dodać?


Sergiusz,

temat jest niszowy, ale mechanizm podobny. Możesz oczywiście unieść wysoko sztandar Drupala i zjednoczyć programistów pod swoim przewodem, ale nie wiem czy będzie Ci się chciało.

Przy okazji, powiedz Referentowi, że mu oddaję zabrane gwiazdki, bo w końcu dlaczego miałby cierpieć za Jareckiego…


A jednak dodam

Nasz problem to kult niezależności i chorobliwy przerost indywidualizmu, gwiazdorstwo wliczając. To nie jest problem ideowy – prawo/lewo. To jest głębiej. Rozejrzyjcie się zresztą jak chętnie używamy przymiotników typu “niezależny, niezależne, niepoprawny, independent, wolne” itd. Lubimy definiować swoje postawy w sposób negatywny, czyli jesteśmy antykomunistami, inni są antylustratorami itd. co definicyjnie i mentalnie wiąże nas z obiektem/przedmiotem negacji i może prowadzić do aberracji z gatunku “kult negatywny” – przykłady: “nie czytam XYZ”, “bojkotujemy XYZ”. Innymi słowy, ludzie popełniają szkolne błędy starając się nazwać swoje poglądy i postawy ideowe.

I teraz pytanie: jak przeskoczyć te zwyczaje, wręcz ugruntowane błędne tradycje, to całe “negatywne programowanie” prowadzące ostatecznie do środowiskowej i społecznej dezintegracji?


Merlocie,

mam z Tobą kłopot. Nie wiem o co Ci chodzi, do czego zmierzasz w swoich przeróżnych zaczepkach personalnych, także wobec mnie osobiście ostatnio na PayPalu. Wysyłasz fałszywie brzmiące, niespójne tony – sygnały. Albo więc sam nie wiesz, o co Ci chodzi, albo jesteś aż tak zakręcony w swojej niejednoznaczności i byciu jednocześnie za, a nawet przeciw, że brzmisz jak jeden wielki dysonans. Wolałbym nie widzieć w tym oznak złej woli, ale powiem otwarcie – bardzo mi to utrudniasz, stosując grubo szyte chwyty (Twój ulubiony chwyt to dygresyjne zmienianie tematu i pospolite rżnięcie głupa). Sorry, jeśli sprawiam Ci jakąś przykrość, ale taka jest cena mojej szczerości. Zrób z tym coś może, nie wiem, dojdź ze sobą do porozumienia na zasadzie porozumienia stron, albo coś?


Jak przeskoczyć?

Nijak..

Oszczać..

a najlepsza taktyką jest – Tabor – dla tych, co mało kumaty są w taktyce… to

(po odpuszczeniu wstępu) -> Marsz (atak ) i kontrmarsz ( cofanie ):


Sergiuszu,

wydaje mi się, że albo Ty, Referent, Jacek i kilka innych osób macie ze mną taki sam problem, albo (czego nie sugeruję) macie system wrażliwości ustawiony w sposób, którego nie jestem w stanie zrozumieć.

Złośliwość z Pay Pala była taka, że odbiorca identyfikował się jako Adam Andrzej.

Wiedziałem, jak chyba większość tekstowiczan, że z imieniem Adam masz bliskie związki, ale o Andrzeju nigdy nie słyszałem. Stąd pytanie, zupełnie nie złośliwe, mające raczej dać Ci odczuć, że się nie boczę specjalnie.

Sam fakt skorzystania z tej instytucji (PP) również na to wskazywał.

Dopisek o Jareckim dotyczył identycznej sytuacji. Tyle że on odpowiedział nieco mniej elegancko.

Pozdrawiam


Merlocie

Wybacz..
Masz kłopot sam ze sobą, i obnosisz się z nim po cudzych blogach.
I już.


-

sergiusz

Nasz problem to kult niezależności i chorobliwy przerost indywidualizmu, gwiazdorstwo wliczając. To nie jest problem ideowy – prawo/lewo. To jest głębiej. Rozejrzyjcie się zresztą jak chętnie używamy przymiotników typu “niezależny, niezależne, niepoprawny, independent, wolne” itd. Lubimy definiować swoje postawy w sposób negatywny, czyli jesteśmy antykomunistami, inni są antylustratorami itd. co definicyjnie i mentalnie wiąże nas z obiektem/przedmiotem negacji i może prowadzić do aberracji z gatunku “kult negatywny” – przykłady: “nie czytam XYZ”, “bojkotujemy XYZ”. Innymi słowy, ludzie popełniają szkolne błędy starając się nazwać swoje poglądy i postawy ideowe.

I teraz pytanie: jak przeskoczyć te zwyczaje, wręcz ugruntowane błędne tradycje, to całe “negatywne programowanie” prowadzące ostatecznie do środowiskowej i społecznej dezintegracji?

To jest kluczowa sprawa. Zerwać z owym “anty”, zwłaszcza jeśli od tylko gadania chce się przejść do czegoś innego. Krążąc wczoraj po różnych “forach” zauważyłem, że diagnozy są całkiem, całkiem, można coś znaleźć. Tylko że zaraz za tym idzie narzekanie, stygmatyzowanie winnych i wylewanie emocji. OK., to też musi mieć ujście, ale dlaczego – pomyślałem sobie – nie zaproponować jakiejś recepty, dlaczego ów bałagan nie obrócić na swoją korzyść, odbić się od niego. Mam na myśli konkretny pomysł dot. sądownictwa, który zauważyłem u Łazarza; postaram się o tym w wolnej chwili napisać więcej.

Oczywiście, wszystko trzeba kroić na naszą miarę, nie ma co walczyć z wiatrakami (jak wujek Janek). Asekuruję się, żeby nie było, że jestem pierwszy naiwny fantasta ;)

Pozdrawiam,
referent


-->Merlot

Kiedy jeden mówi ci, że jesteś pijany, nie zwracaj na niego uwagi. Kiedy mówi ci drugi, prawda, a potem trzeci… Być może wszyscy są ślepi, tylko Pan widzi. Tego też nie wykluczam. Proponuję zostawić te pasjonujące rozważania i “wybrać przyszłość” jak młodzieżówka SLD.

referent


Panie Referencie,

o to, to – miałem to na końcu języka pisząc komentarz, ale w końcu mi jakoś umknęło.

Otóż skoro nie ma nadziei, że z jakiegoś powodu pozbędziemy się tych różnych naszych słabych stron, tego indywidualizmu itd. to trzeba już na starcie uznać, że nie ma co z tym walczyć, jeno obrócić wektor energii w nas drzemiącej, a manifestującej się w sposób problematyczny.

Myślę, że to jest element klucza. Obrócić i przekierować to co jest, zamiast na to narzekać, olewać lub z tym walczyć, jak, nomen omen, z wiatrakami.

Pozdrawiam i czekam na zapowiedziane teksty.


Subskrybuj zawartość