DIVA

Tagi:

 

Spośród wszystkich filmów, których nie obejrzałem do końca, najciekawsza wydaje mi się Diva Jeana-Jacques’a Beineixa. Wyłączyłem po 30 minutach, bo irytowała mnie postać dziewczyny, którą główny bohater (jak sądzę) spotyka w sklepie z płytami gramofonowymi. Chodzi o tę skośnooką małolatę, na którą rzecz jasna nie mogłem patrzyć. Zarzucam jej zmanierowanie i to… że mnie denerwowała. Położyła cały film (niezależnie od tego co było potem, nawet jeśli wkrótce zniknęła!); ten, kto ją obsadził wyjątkowo źle wybrał.

Szybko zorientowałem się, że będzie to film z wątkiem kryminalnym, bo źli najpierw ścigają, a potem mordują dziewczynę, która z obłędem w oczach (a przede wszystkim boso!) biegnie na spotkanie z policją, czy kimś takim. W dziewczynę dziwacznym narzędziem rzuca ten niski gość z Delicatessen, którego ostrzygli i ucharakteryzowali na groźnego zabójcę (jak sądzę – na zabójcę; efekt komiczny – zamierzony albo niezamierzony – znakomity). Dziewczyna umiera, ale wcześniej chowa “cenną” kasetę do kosza motoroweru, którym jeździ listonosz, będący jednocześnie głównym bohaterem. Nie wiem jak długo w trakcie filmu jeździł z kasetą i czy do końca (pewnie krócej), bo jak wspominałem – wyjąłem płytę dvd zanim się wyjaśniło.

Całkiem niezły jest początek. Listonosz słucha arii z opery Catalaniego, względnie udatnie i nastrojowo śpiewanej przez czarnoskórą panią, wypisz wymaluj z obrazu Rubensa. Główny bohater nagrywa po kryjomu dźwięk, bo pani ideowo nie publikuje swoich występów. Za bohaterem siedzą podejrzane typy, którym – jak sądzę – została powierzona rola czarnych charakterów. Są źli – mają niedobre okulary przeciwsłoneczne, ze sztywnym karkami wodzą wzorkiem po widowni, podejrzanie szepczą sobie do ucha. Na pewno źli… Główny bohater ostatecznie kradnie divie sukienkę (albo spódnicę – niestety nie rozróżniam), wcześniej dostaje od niej autorgraf, po czym wraca do domu (wykorzystano duże przestrzenie jakiegoś opuszczonego magazynu; wystylizowane na maksa, żeby było tajemniczo i oryginalnie), gdzie przykrywa się sukienką/spódnicą i słucha pirackiego nagrania z plecaka.

Potem jest jeszcze scena na komisariacie policji i w studio jakiegoś zblazowanego artysty (wygląda jakby był z warszafki), gdzie znowu pojawia się ta pożal Boże skośnooka bohaterka…

Niezłe zdjęcia i muzyka. Pierwsze 30 minut takie sobie, potem nie wiem, ale prawdopodobnie w ten sam deseń.

“Diva”, reż. Jean-Jacques Beineix (1981).

Średnia ocena
(głosy: 6)

komentarze

:-))))

Bulzacki reklamujący gejowską księgarnię, dobre:-)))


Bulzacki reklamujący gejowską księgarnię,

bezcenne!


Kapitalne!

Szanowni użytkownicy txt, mówię do tej części, która dba o standardy tego miejsca! Gdzie jesteście? Panowie Mad Dog i Docent Stopczyk dają dobry materiał do analiz!

1) Nie chciani, nie proszeni,
2) nie mając nic do powiedzenia,
3) gadając głupoty,
4) trollując,
5) rżnąc głupa,
czekają na wasze słowo. Porozmawiajcie, jak koledzy z kolegami.

A wy, Mad Dog i Docent Stopczyk, będziecie na tym blogu “wycinani”. Te przejawy waszej “klasy” itd. już starczą. Nie potrzebuję więcej ilustracji. Potwierdziliście co było do potwierdzenia, już nie jesteście mi potrzebni.


Panie Referencie

Proszę natychmiast wyjąć ten tekst na publiczny widok!

Nigdy w życiu się tak nie obśmiałam przy lekturze recenzji filmowej, i to od pierwszego zdania. :)

Niech Pan wycina te komentarze durnowate Mada i Docenta, i już.

Pozdrowienia.


Madzie i Stopczyku

Po co?

Dajcie spokój, tak Was proszę.


Panie Referencie,

mnie też się podoba, bo z reguły podobają mi się recenzje z filmów, których się nie dooglądało.:)

Uprzejmie informuję też, że to co pojawiło się pod Pana wpisem, to właśnie ten wysoki a utracony standard tekstowiska.
Żeby go utrzymać, w żadnym wypadku nie należy pisać o czymś wyrastającym ponad poziom arcydzieł genialnego Sylwestra Stallone’go.
Bo to budzi frustracje i zupełnie zrozumiałą agresję.
Można tylko na tym stracić.:)

Nie ma co zawracać sobie głowy apelami do TXT koleżeństwa, trzeba tylko poprosić obecnego pana psiska, Jacka Jareckiego, by wychowawczo potraktował swego pupila gazetą w nos.:)

Zgadzam się też, z Gretchen, niech Pan wyjmie ten tekst z archiwum.
Rozumiem, że ukrył go Pan zawstydzony druzgoczącymi a błyskotliwymi komentarzami Mada i Stopy, ale troską o poziom zajął się już pan Jacek.:)
A gdzie kucharek sześć....

Pozdrawiam serdecznie


Gretchen,

no przestań, nie udawaj.:)
Wszyscy wiedzą po co, tylko Ty nie wiesz?

Pozdrawiam serdecznie


Yasso

A bo to pierwszy raz, kiedy wszyscy coś wiedzą, tylko ja nie? :)

Zaapelowałam z nadzieją na skuteczność własną.
To moje wysokie mniemanie na własny temat… Można krytykować, prawda.

Natomiast pierwszy akapit tekstu Referenta, nieodmiennie mnie rozśmiesza. Będę sobie wracać, w celu poprawienia samopoczucia.

Pozdrowienia.


-->Gretchen, Yassa

Obejrzyjcie film i powiedzcie jak było dalej ;) Pozdrawiam,

referent


Hm, dopierom teraz tekst znalazł,

filmu nie znam, acz opis zachęcający.

A że tekst w archiwum, to tradycyjnie mi się nie podoba, jak i spamowanie wbrew oli autora (ale o tym napisałem u Magii więc się nie powtarzam),ja tam jak se chciałem spamować, to se Hyde Park wymyśliłem.

No ale nie kazdy jest tak kreatywny, he, he

:)


Subskrybuj zawartość