Tortury - wojna idealizmu z pragmatyzmem

Dwudziesty pierwszy wiek przynosi niebywały dylemat – bezpieczeństwo demokratycznego społeczeństwa czy prawa jednostki? Z tym problemem przyszło i prawdopodobnie przyjdzie się zmierzyć potężnej zachodniej cywilizacji, której śmiertelnym przeciwnikiem są terroryści. Czy w tej wojnie jest miejsce dla jeńców?

Terroryści jeńców nie biorą. Nie szanują życia cywili, żołnierzy, ani swojego. Społeczeństwo demokratyczne, stosując naturalne metody przeciwdziałania, znacznie ogranicza swoje możliwości obronne. Z drugiej strony, pozwalając na łamanie standardów, narusza swoje podstawowe reguły. Podziwiam łatwość, z jaką większość osób krytykuje amerykańskie tortury prowadzone na więźniach. W gruncie rzeczy mają rację – Amerykanie łamią niemal wszystkie zasady wolności, jakie niegdyś sami głosili. Idealistyczna polityka zagraniczna, tak lansowana w „Dyplomacji” Henry’ego Kissingera, jest lylko papierem, który zniesie wszystko. W przeciwieństwie do więźnia. Zagrożenie jest jednak szczególne, bo trzeba zadać sobie pytanie: co jest ważniejsze? Komfort, wygoda i ewentualnie zdrowie jednego więźnia podejrzanego o terroryzm, czy bezpieczeństwo olbrzymiego centrum handlowego, w którym przebywa 1000 osób lub bagdadzkiej ulicy (chociaż uczciwie trzeba przyznać, że terroryści zyskali na znaczeniu w Iraku dopiero po wejściu Amerykanów)? Czy zgoda na tortury wobec grupy więźniów nie mogłaby doprowadzić w przyszłości do paranoi, wg której każdy podejrzany o terroryzm byłby profilaktycznie torturowany? Przecież tego nie można unormować prawnie ze względu na liczne konwencje, deklaracje, czy chociażby przepisy konstytucji.

Część z komentatorów na pewno zarzuci mi podwójną moralność, ale przyznam się do pewnej obserwacji. W „Polska The Times” znalazłem listę tortur, jakim miał być poddawany był Abu Zubajda. To rzeczy niewyobrażalnie nieprzyjemne, nieeleganckie i bardzo złośliwe, ale – co bardzo istotne – nikt tutaj nie mówi o stosowanych w niektórych państwa świata torutr, które kaleczą, o ile nie zabijają, ludzi, takich jak obcinanie członków, krojenie skalpelem lub starego powiedzeni z „Psów – „Z akumulatorem na jajach jeszcze nikt nie kłamał” . Wbrew słowom krytyków – Amerykanom jeszcze bardzo dużo brakuje do takich Chin czy Korei Północnej. Zdrowiu i życiu Abu Zubajdy nie groziło realne niebezpieczeństwo.

Amerykanie, by walczyć skutecznie z terrorystami, musieli mentalnie powrócić do średniowiecza. Skoro „Washington Times” nakazuje Obamie brać przykład z polityki gospodarczej polskiego rządu, to G.W. Bush postanowił powrócić do rozpowszechnionej w I Rzeczpospolicie metody prowdzenia śledztw – tortur. Podejrzany był torturowany trzykrotnie. Jeśli nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów – z reguły go uniewinniano. Tortury były standardowym sposobem udowodnienia winy według zasady, którą później pewien Gruzin rozwinie do perfekcji – przyznanie do winy ostatecznie rozstrzyga sprawę. Czyż to nie upraszczało procesów?

Tylko że to nie jest typowy problem. Jeśli chcemy wygrać z terrorystami, musimy być przede wszystkim skuteczni i zdobywać informacje, które będą chronić uczciwych, szarych obywateli nieraz być może przy cichej akceptacji dla takich niemoralnych metod. Co z tego, że obywatele żyliby w państwie spełniającym 1000 zasad kraju demokratycznego, skoro nie potrafiłoby ono zapewnić jakiegokolwiek bezpieczeństwa? Chyba każdy rozumie, że groźny terrorysta, planujący wysadzić się w metrze, nagle nie postanowiłby wydać wszystkich swoich kolegów-samobojców i kontakty operacyjne pod wpływem wyrzutów sumienia, jakimi udręczałaby go wizyta w więzieniu. Stajemy więc przed bardzo cięzką refleksją. Czy działamy idealistyczne, tylko i wyłącznie w białych rękawiczkach, czy pragmatycznie, naruszając głęboko zakorzenie w nas wartości? Będę się upierał, że wizyta terrorysty w skrzyni z robakiem dużo mniej uderza w moje poczucie estetyki, aniżeli zamach na metro. Celem tortur, których przecież nie sposób porównać z tymi radzieckimi, chińskimi czy północonkoreańskimi, nie jest udowodnienie winy i wyrok skazujący, a uzyskanie informacji na temat planowanych działań terrorystycznych. Dopóki tak to wygląda, to z taką przykrą konsekwencją musimy się pogodzić.

W świecie służb specjalnych tortury są rzeczą zwykłą. Proszę wyobrazić sobie, co dzieje się ze szpiegiem, który nie ma immunitetu dyplomatycznego, a wpadnie na gorącym uczynku w komunistycznym państwie? Można też rozumować odwrotnie, przecież to niemożliwe, by CIA nie miała zagranicznych więzień. Dlatego te służby są określane mianem „tajnych”. Sprawy szpiegów załatwiane są z reguły po cichu, zwłaszcza poza Europą. Amerykanie też działali tajnie, dopóki sprawa nie wyszła na zewnąrz. Podziwiam naiwnych, którzy uważają, iż służby specjalne, działające przecież za granicą wbrew prawu, same będą respektować przepisy. Mają speczadania. Oczywiście, społeczeństwa wychowuje się bezstresowo, ale w świecie wywiadu nie ma sentymentów. Jest siła i bezwzględność.

Terroryści rozumieją właśnie głównie argument siły i są gotowi do wykorzystania każdej słabości. Przy okazji tematu tortur pojawia się mnóstwo pojedynczych pytan. A co z niesprawiedliwie aresztowanymi? Po co nam całe dziedzictwo prawne, gdy w razie potrzeby nie jest one respektowane nawet w najmniejszym stopniu? Mówię tutaj zwłaszcza o bezprawnym zatrzymywaniu.

Ogólnie to nawet w szczególnych okolicznościach byłbym w stanie poprzeć stosowanie metod wymuszania zeznań, ale pod kilkoma warunkami takmi jak wykorzystanie wiedzy jedynie w zakresie działań operacyjnych. Zeznania pomogłyby służbom, ale nie obciążałyby oskarżonego. Gorzej, gdyby jakiś geniusz wpadl na pomysł, by sprawy kryminalne też rozwiązwać w ten sposób. Szybko cofnęlibyśmy się w rozwoju nie tylko do średniowiecznej Europy, ale wkrótce też do zasady talionu (oko za oko) i Hammurabiego, bo czemu się ograniczać?

Znalezienie consensusu w tej sprawie wymaga bardzo mądrych polityków i bardzo rozsądnych oraz precyzyjnych regulacji. Większym zagrożeniem dla demokracji są niewątpliwie terroryści planujący swój kolejny rajd niż fakt łamania, w szczególnych okolicznościach, jednej z zasad tej demokracji. To bardzo cienka linia, z której można w każdej chwili spaść, bo niewąpliwie pojawiłoby się wiele nadużyć i niedomówień. Dlatego olbrzymim błędem jest oficjalna dyskusja w Kongresie na ten temat. Im częściej się mówi o problemie, tym większy staje się on w rzeczywistości. W tym przypadku należy pamiętać, że większość aresztowanch terrorystów to potencjalni seryjni zabójcy lub ich pomocnicy. W demokratycznym państwie prawa zdarza się, że skazany bywa człowiek niewinny. Jeśli zabronimy słuzbom działać, sami doprowadzimy do sytuacji, w której zmniejszymy swoje zdolności operacyjne.

Walka z zorganizowanymi grupami terrorystów (nawet małymi) wymaga podjęcia odpowiednich środków, nie zawsze konwencjonalnych. To bardzo często kwestia dobrego smaku, dlatego od skutecznego przesłuchania do bezmyślnych tortur jest bardzo niedaleko. Tematu nie można rozpatrywać z perspektywy zerojedynkowego kodu binarnego. Jeśli podtapianie jednego terrorysty ma powstrzymać zamach lub doprowadzić do 10 innych aresztowań, to może warto?

Więcej na temat demokracji:
- Indie w ogniu, demokracja w defensywie
- Zachodnie dziedzictwo w Strefie Gazy
- Pakistańscy mistrzowie negocjacji

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Patryku!

Czy Pan się zastanowił co Pan napisał? Bo ja mam oczy w słup od dłuzszej chwili. Czy już na prawdę społeczeństwo jest gotowe na totalitaryzm, że Pan rozpoczyna przygotowanie do skrajnego zamordyzmu?

Poza tym, pańska alternatywa tortury lub bezbronność nie jest prawdziwa. Są inne rozwiązania, tylko trzeba trochę wysilić główkę.

Pozdrawiam


Panie Jurku!

Niech Pan przeczyta jescze raz tekst. Ja mowie o pewnych wyjatkowych sytuacjach – (sprawy terrorystycne) to po pierwsze, a metody zdobywania WIEDZY OPERACYJNEJ, koncza sie na podtapianiu.

Prosze nie ogladac fzbyt wielu filmow z Jamesem Bondem. Nie ma zgody na brutalne bicie, odcinanie czlonkow czy lamanie kolem. Czasami jednak od terrorystow trzeba cos wyciagnac i raczej prosby, ani grozby nic nie daja.


Panie Patryku!

Proszę mi nie imputować rzeczy, jakich nie powiedziałem. Mnie nie interesuje strona techniczna, tylko moralna. Gdy Pan się zgodzi na tortury terrorystów, to pośrednio zgadza się Pan na tortury siebie. Tak to niestety działa.

Pozdrawiam


Pan Jerzy ma rację moim zdaniem,

zgoda na tortury (nawet takie, które tobie się wydają niewinne) jest zaprzeczeniem pewnych zasad, jest złamaniem zasady choćby domniemania niewinności i jest pokazaniem słabości w gruncie rzeczy naszej.

Znaczy tłumaczenie, że to jest dobre bo potrzebne i pragmatyczne, to ściema.
Moim zdaniem trzeba tu być absolutystą moralnym, tortury są złe i nic tego nie zmienia.

Czy konieczne?

To już inna kwestia, ale dalej mimo swej konieczności są złe.
Dla mnie inna postawa to tchórzostwo i unikanie odpowiedzialności.

pzdr


Panie Grzesiu!

Myślenie dialektyczne powinno być Panu bliskie. W końcu jeśli trzeba torturować, bo władzy jest tak wygodnie, to jest to dobre. A jak to samo mówi przeciwnik polityczny, to jest to złe. To takie typowe dla lewicy!

Pozdrawiam


grześ

Oj, panie Jerzy, ja nie jestem żadna lewica, ja jestem grześ:)

A wygoda władzy mnie mało obchodzi, zreszta ja raczej władzy niechętny żem.
Taki anarchistycznie trochę nastawiony:)


Panie Grzesiu!

To była lekka prowokacja. Ma Pan lekkie odchylenie lewicowe, ale wydaje mi się, że będą z Pana ludzie. W końcu „tow młodości nie był socjalistą, ten na starość zostaje świnią” a Pan jest dość młody jeszcze…

Pozdrawiam


Panie Jurku, grzesiu!

Ja rozumiem Waszą argumentacje, jest mi ona nawet dosc bliska. Jednak co zrobic z gosciem, zlapanym z 100 kg materialow wybuchowych, ktory za nic nie chce powiedziec, co szykuja? Przekonac go? Ja wiem, ze stawrzam swoja opinie pole do naduzyc i to jest najwieksza luka mojego tekstu, ale niestety, czasami sytuacja wymaga poswiecenia jednej zasady w imie drugiej, wazniejszej.

Oczywiscie proponuje srodki zmiekczajace, takie jak brak odpowiedzialnosci karnej za takie zeznania itd. Wiedza zdobyta w taki sposob nie moglaby byc uzyta w procesie. Chodzi o czysto techniczne informacje. Do tego trzeba byloby dodac kontrole itd.

Pozdrawiam.


Panie Patryku!

Dokładnie odwrotnie myśli Pan niż ja. Ja jestem gotowy wybaczyć pracownikom „bezpieki” nielegalne metody, pod warunkiem, że nikt się o nich nie dowie. Natomiast formalnego przyzwolenia nie może być. Tajne służby, o ile są skuteczne, o tyle mogą poruszać się na granicy prawa. Niemniej zawsze powinno być jasne, że władza potępia wszelkie łamanie prawa.

Jeśli posiadanie 100 kg materiałów wybuchowych nie jest nielegalne, to nie ma podstaw nie tylko do torturowania ale nawet do zatrzymania. Natomiast jeśli jest to czyn zagrożony sankcją, to można gościa skazać na rok dożywocia informując współwięźniów, że facet zagrażał ich rodzinom. Tuż przed wykonaniem wyroku (pod koniec roku odsiadki) facet prosi Boga, żeby już dostał tę czapę, żeby już się nie męczyć. Chyba, że zmądrzał i poszedł na współpracę i wyrok został zrewidowany i zamieniony na zwykłe dożywocie.

Pozdrawiam


Panie Jurku!

Zgoda z tym tajnym działaniem, ale co zrobić, gdy sprawa już wyszła na wierzch?

To, co pan proponuje to też jest łamanie elementarnych praw etc etc. Z tej sytuacji tak naprawdę nie ma dobrego wyjścia.


Panie Patryku!

Jeśli Pański przyjaciel, kierujący służbami specjalnymi, dał się złapać na stosowaniu tortur, to się Pan odcina i potępia go. Mało tego. Robi Pan to również, gdy dotrze do Pana oficjalną drogą wiadomość o takich praktykach. Bo nie po to Pan go stawia na czele służb, żeby chronić jego tyłek, tylko po to, żeby mieć spokojną głowę. Suteczność oznacz brak skrupułów.

Pozrawiam


podwojna moralnosc.......

jak iracki snajper strzela.. to jest terrorysta i morderca…

jak amerykanski bohater…

jak irakijczycy porwa amerykanca i go przesluchuja.. to tortury

jak amerykanie torturuja… to techniki operacyjno-wywiadowcze…

w Guantanomo siedza ludzie bez jakichkolwiek zarzutow wbrew prawu…

jednak sa “terorystami” to siedza….

Siedzialem kiedys w wiezieniu za niewinnosc… krotko ale siedzialem…
i przeraza mnie mysl… ze moglbym rownie niewinnie byc uznany za jakis rzad za terroryste…. i poddany “technikom operacyjnym”...

po to tworzy sie prawo, jego zasady, aby je przestregac…

jesli dajemy zgode na jego omijanie… to po co je tworzyc??



polska dla polaków,
ziemia dla ziemniaków,
księżyc dla księży…

a cyprusy na drzewa


Panie Jurku!

Jeśli niewinnie się człowiek przesiedzi, to ma prawo domagać się zadość uczynienia od władzy, która go skazała. W takim wypadku służby dały ciała i należy zmienić ich władze. Tu dyskutujemy o działaniu względem terrorystów, a nie zwykłych ludzi. Jeśli Pan nie rozumie różnicy, to Pański problem, ale nie musi się Pan chwalić.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość