Knuta Hamsuna do małpiej klatki Pounda! Barbur dyryguje orkiestrą nienawiści w Salonie 24

Nic nie mam do Eli Barbura. Dureń i prowokator, chociaż izraelski prawicowiec. Jakiś tam pisarczyk z Salonu24. Trzecia liga.
Ezra Pond w małpiej klatce wystawiony ku pokrzepieniu gawiedzi. To raduje jego serduszko. Pound kiedyś napisał:

„ Mój Cyd pogalopował do Burgos
Do ćwiekowanej bramy miedzy basztami dwiema
Uderzył koniuszkiem kopii i wychynęło dziecię
Una nina de nueve anos”

Ale dzisiaj ten Barbur, ten dziwny ananas nasmarował tekst, oburzając się, że Norwegowie planują świętowanie 150 rocznicy urodzin Knuta Hamsuna.
Co ma Barbur do Norwegów nie wiem? Pewnie to samo, co do Polaków, ale mój gniew nie jest skierowany przeciwko Barburowi.

Barbur napisał tak:

„Hamsuna po wojnie trzeba było wtrącić w klatkę po gorylu – tak jak Amerykanie zrozbili z Poundem, pokazując go na rynku w Pizie”

Ezra Pound z kolei napisał tak:

„ I słyszeliśmy faunów, jak łajali Proteuszowi
w zapachu siana pod oliwkami
I żaby jak śpiewały przeciwko faunom
W półmroku
I…”

Tak pisał Ezra Pound.
Śmiech mnie ogarnia na samą myśl o tym wydarzeniu. O wydarzeniu haniebnym i obrzydliwym do granic liberalnej przyzwoitiości.

Amerykańskie prymitywy niczym kacapy zamknęli poetę w klatce i wystawili na widok publiczny jak zwierze. Ach, gdyby go rozstrzelali nie byłoby tego tekstu. często strzela się do poetów, ale poetę zamykać w klatce?

To, czy oszalał, czy może rząd USA trzymał go przez 12 lat w zakładzie psychiatrycznym by go chronić przed karą, nie obchodzi mnie nic a nic.
Jedna rzecz. Ezra Pound nie był konstruktorem rakiet balistycznych. Tyle to nawet Barbur wie. To i wylądował w “psychuszkach” by leberalne USA. Bywa i tak.

Czy komuś może strzelić do głowy pomysł by obwozić w klatce po jarmarkach naszą noblistkę, panią Wisławę Szymborską z powodu jej intelektualnego flirtu z komunistycznymi mordercami?
Gdyby ktoś wpadł na taki pomysł, deklaruję się, że osobiście rozwalę mu jego pusty łeb.

A tutaj, proszę bardzo! Na szczycie Salonu24 administratorzy wkleją Barbura, który dokładnie to samo napisał!

Mało tego. Wedle pana dzikusa powinniśmy się przy okazji wyrzec …

„Inaczej wytłumaczyć się tego nie da. Przykładów „zoologicznego” antysemityzmu, wyznawanego i rozpowszechnianego przez czołowych myślicieli i twórców europejskich (od Marcina Lutra, poprzez księdza Skargę i Staszica, aż do Fiodora Dostojewskiego) nie brakowało też przecież w czasach, mocno poprzedzajacych salwy z Furory”

Jeszcze raz podkreślam, ze nic nie mam do Barbura. Nie muszę chyba śledzić każdego grafomana smarującego coś w necie.

Mój gniew sięga wyżej. Sięga administratorów i właścicieli Salonu 24. Moje pytanie jest bardzo proste i brzmi tak:

Kto i dlaczego promuje tego prowokatora?

Nigdy bym go nie zaczepił gdyby gość nie udawał pisarza.
Do dziennikarzy czy innych niesklasyfikowanych oszołomów mam stosunek pobłażliwy, ale facet podający się za pisarza, który chętnie widziałby jednego z najlepszych prozaików dwudziestego wieku w klatce, obwożonego ku uciesze gawiedzi.

Nie, to przekracza moje zdolności pojmowania. Dlatego cieszę się, że odszedłem z miejsca gdzie taki typek jest promowany. Nawet nie komentuję.
Dość!
Przy okazji ogłaszam, że tracę serce do wszystkich, którzy tam piszą i komentują dopóki promowane są tam takie typki jak Eli Barbur!
Dzicz.
Pieprzona, prymitywna dzicz!

Zakończę jak na Europejczyka przystało, fragmentem wiersza Yeats’a zatytułowanego

„Wyspa na jeziorze”

Wstanę teraz, by pójść ku wyspie Innisfree
Chatka z gliny i łóz na środku wyspy stanie
W dziewięciu rzędach groch i ul i pszczoły i
Mieszkanie będę miał na pełnej pszczół polanie

I znajdę spokój tam, gdzie świerszczy śpiewny gwar,
Spokój z poranka mgieł powoli spłynie w końcu
Północ tam zawsze lśni, błyszczy południa żar
A purpurowy zmierzch pełen jest skrzydeł dzwonków

Wstanę teraz, by pójść, bo słyszę fali głos….”

Nie znacie, prawda? To poznajcie zamiast ślęczeć nad grafomanami w stylu Barbura. Oni korzystają z waszej, mili moi, niewiedzy. Takim jak on, pasują tu stepy Azji.
A tu niespodzianka! Trzeba zasuwać kilka tysięcy kilometrów dalej.

Do Chin!

Nie jest chyba przypadkiem, że Ezra Pound tak znakomicie tłumaczył chińską poezję.
Problem jest tylko w tym, panie Barbur, że Chincyki trzymają się mocno!
A ja, Jacek Jarecki jakoś nie pałam pragnieniem by być dla pana „Chincykiem”
Bywa i tak.

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Panie Jacku, czuję jakby Pan do mnie rozmawiał.:)

Fakt, pogadałem sobie dziś z panem Eligiuszem.
Fakt, to co pisze, to tania prowokacja.
Fakt, lepiej byłoby zmilczeć.

Na ogół tak robię, ale czasami coś mnie podkusi, by spróbować.:)
Zazwyczaj po degustacji zniesmaczony najuprzejmiej dziękuję, bo mam świadomość, że biorę udział w jakimś seminarium kretynów.

Chyba nie myśli Pan, że u nas w TXT takie zjawisko nie występuje?

Bo jeśli tak, to jak nazwać kołka, któremu wydaje się, że Angole nabijają się z gen.Sosabowskiego dlatego, że pozwolił wystrzelać własnych żołnierzy?
I na swoim poziomie usiłuje ironizować, że za to w nagrodę dostał posadę w magazynie.

Bełkot absolutnego kretyna. Nic nie wiedzącego o gen Sosabowskim i jego żołnierzach, o ich wzajemnych stosunkach. O kontekście i okolicznościach.

Zupełnie nie orientującym się o czym pisze.

Tokuje taki cieć napuszony niczym pierwszoklasista- prymus, przekonany o swym geniuszu, na akademii ku czci…Żeby mamusia pochwaliła, tatuś zauważył, a Pani dała 6.
Z nadzieją, że może wydrukują jego złote myśli na prestiżowych stronach, których oficjalnie, później można byłoby się wyprzeć...

Gdyby nie był takim ignorantem, to wiedziałby, że Anglosasi uważali, a potwierdza to ichnia literatura, że Sosabowski to był jedyny rozsądny generał biorący udział w operacji Market-Garden.
Już nawet nie trzeba umieć czytać, wystarczyłoby obejrzeć film “O jeden most za daleko” by coś wiedzieć.
A nie kompromitować się swoją bezdenną głupotą, która ma służyć jako argument jakiejś absurdalnej tezy.
Tezy zakompleksiałego, acz usilnie aspirującego kretyna.

W takim wpisie wszystko się pięknie składa, i ma Pan rację, często z taka fiksacją notki cudownie korespondują komentarze.

Ale czasami zdarzy się, że wpadnie ktoś rozsądny i napisze dobitnie; jesteś pan durne bydle!
Zapada wówczas taka niezręczna cisza… i administracja ma kłopot.:)

To stanowi właśnie o uroku wyrafinowanej prozy blogowej.:)

Pytanie; czy w związku ze specyfiką blogosfery mam przestać pisać i komentować w ogóle, czy ograniczyć się jedynie do rozmowy z nielicznymi?

W nowym, nieznanym mi jeszcze, dziewiczym miejscu?

Trzeba się zastanowić, może tak należy zrobić...

Pozdrawiam serdecznie


Jacku,

ja krótko, w sumie uważam, że Barbur głupi tekst zwyczajnie napisał.
Co tu więcej komentować?

Zresztą podobne bzdury pisał (acz gorsze, bo moim zdaniem rasistowskie lekko) o irańczykach czy Arabach.

A że go promują?

A od kiedy cus sensownego w Salunie promują?

No sorry…

P.S. Yasso, a ile razy tego magicznego słowka kretyn użyjesz i co to zmienia?

A, i dobrze, że pogadałeś u Eli Barbura i z nim, moim zdaniem, bardzo sensownie zresztą.

Pozdrówka.


Grzesiu,

aż policzyłem:
raz ogólnie, w liczbie mnogiej i raz skonkretyzowałem, w liczbie pojedynczej.
Użycie tego rzeczownika nie ma nic zmienić, ma opisać zjawisko.
I przyznam oddaje moją myśl idealnie.:)

Tytułem wyjaśnienia.
W agitce rzeczonego pana K. da się wyróżnić dwie płaszczyzny; emocjonalną i mającą podeprzeć ją, faktograficzną.

Faktograficzna okazuje zwykłym bełkotliwym łgarstwem, a emocjonalna no cóż... żeby takie brednie wypisywać można być (tu też zachodzą dwie możliwości):
-albo “ubeckim ścierwem”(cytuję za komentarzem,cudem znikniętym, bowiem pan K. zapewnia, że nie wycina).
-albo kretynem.

“Ubeckie ścierwo” to fakt na poparcie, którego dowodów nie mam. Wynika więc, że to musi być tylko pospolity kretyn.

Pan K. to oczywiście pan Krętacz Od Przenośni, żebyś nie czepiał się, że mój słownik tak zubożał, że bez kretyna to ja już sobie rady dać nie mogę.:)

Dobranoc


ezra

Jacek, trochę manipulujesz. Ezra wylądował w klatce nie dlatego, że komuś nie podobała się jego przyjaźń z Yeatsem lub krzywił się na imagizm. Podejrzewam, że żołnierze amerykanscy trzymający go ku szyderze jak zwierzę, w ogóle nie wiedzieli o co w tym całym imagiźmie chodzi.
Był to dla nich współobywatel, który kolaborował jawnie z wrogiem. Nasi powstańcy gestapowskich kolaborantów rozwalali pod murem. Dziwkom, które dla kasy gziły się ze szwabami golono łby, a czasem zwyczajnie częstowano kulką.

Pamiętaj, że w klatce trzymano go w 1945. To był czas takich rozwiązań. Gdyby w jakiegoś nieprawdopodobnego splotu okoliczności system komunistyczny padł w 1953, możliwe że Szymborska by wyladowała w klatce – choćby za entuzjastyczny udział w Rezolucji ZLP w Krakowie w 1953, związanej z procesem księży kurii krakowskiej.

Poeta, nie poeta – jakie to ma znaczenie. Jak ktoś się na świecznik w podlizywaniu się wrogowi pcha, trzeba go potem w gównie topić.

Pozdrawiam.


W sprawie Sosabowskiego

Oczywiście – możemy się umówić, że to osobiście Montgomery a nie Sosabowski decydował o taktyce i technice zrzutu naszych spadochroniarzy, w taki sposób, że “zła pogoda” zepchnęła ich wprosty pod ogień nieprzyjaciela…

Możemy się także umówić, że Brytyjczycy stchórzyli, kiedy wobec znacznych strat nie chcieli – wbrew namowom Sosabowskiego – dalej ich powiększać uderzeniem na Arnhem… być może nawet jakoś tam rokującym…

I możemy rzecz jasna nie wierzyć Browningowi, który po Market-Garden stwierdził, że Sosabowski próbował dowodzić eskadrą tak, jakby miał pod sobą co najmniej dywizję...


Panie Jacku,

no sam Pan widzi.:)
Jeśli miałbym już wybierać, to wybrałbym Barbura.
On to choć potrafi inteligentnie wyciągnąć na oponentów pogrom w Jassach, bo to święta prawda!

A ten nasz, naszpera się, naszpera i wyciąga… gen. Browninga.:)
Nie mógł trafić lepiej?:)

Osobistego wroga gen. Sosabowskiego, usiłującego wrobić go w niepowodzenie operacji.
Postać cokolwiek żałosną, której raporty dawno zostały zweryfikowane przez historyków wojskowości jako absurdalne, sporządzone dla ratowania własnej dupy, by obciążyć generała , czyli gówno prawda!

Nasz to jest dopiero prawdziwie śliski bęcwał, epatujący swym wykształciuchostwem nieświadomych a ufnych.:)

I co, może dlatego, że taki bystrzak się tu kręci mam przestać tu pisać i komentować?
Przecież to on robi z siebie pajaca. A że znajdują się i tacy, którzy traktują go jeszcze w miarę poważnie.
To lepiej, mam większą uciechę.:)

Pozdrawiam serdecznie


Sosabowski cd.

“raporty dawno zostały zweryfikowane przez historyków wojskowości jako absurdalne”

Hola, hola – jakich historyków wojskowości? Zapewne chodzi o te kilka mętnych komentarzy, jakie zawsze się plączą pod opowieściami o Sosabowskim, że przez Browninga wrobiony został, a prawda jest taka, że sam się wrobił.

1) Browning powierzył mu dowództwo nad Brygadą oczekując subordynacji wobec dowództwa brytyjskiego. Umowy Sikorskiego z Brookiem o “nizezależności” polskich wojsk na zachodzie szlag już dawno trafił, zwłaszcza po intrygach Andersa, który dogadywał się z nimi po swojemu, pragnąc samodzielności na wschodzie. Ponadto zaważyły względy wojskowe: nasi dowódcy forsujący koncepcję użycia Brygady w Powstaniu zdawali się całkowicie ignorować fakt, że Warszawa była oddalona od najbliższych alianckich baz lotniczych na zachodzie o ponad 850 mil, a od bazy we Włoszech o ponad 750 mil, co oznaczało, że jej przerzut to przelot niemal całkowicie nad krajem zajętym przez wroga.

2) Tymczasem Sosabowski z Sosnkowskim – wbrew woli Londynu upierałi się przy autonomii, pomimo tego, że cała aprowizacja i uzbrojenie były przecież brytyjskie. Kiedy w końcu Anglicy docisnęli Sosnkowskiego a ten zgodził się przekazać Brygadę (nadal pod dowództwem Sosabowskiego) Brytyjczykom, Sosabowski nadal próbował coś w tym mieszać, aż poróżnił się i z Browningiem i z rządem londyńskim.

3) Sosabowski miał rację wrzucając Anglikom zastrzeżenia, co do rozpoznania wojskowego operacji (co w sumie zaważyło na jej przebiegu), lecz kiedy przyszło co do czego – w ogóle nie potrafił zapanować nad chaotycznym użyciem Brygady, którą nominalnie wciąż kierował i dowodził. Nie dopilnował integralności jednostki (batalion przeciwczołgowy). Nad Driel źle oceniił warunki pogodowe i źle wybrał miejsce zrzutu żołnierzy (fakt, że dano mu za mało czasu na decyzję).

4) Kiedy Anglicy zarządzili odwrót ten nadal zachowywał bitewny nastrój i chciał iść na Arnhem, co było powodem kolejnej awantury z brytyjskim dowództwem. Wyzwał ich od tchórzy a oni mu na to tylko przypomnieli, że z jego eskadry już naprawdę niewiele zostało i że mógłby lepiej szanować życie swoich żołnierzy. To się Sosabowskiemu w głowie już nie mieściło. Wiadomo – Polak kuli się nie boi!

5) Browning pisząc swój raport miał wiele powodów, żeby Sosabowskiego już nie lubić. Nie znaczy to jednak wcale, że raport był tendencyjny. Natomiast polscy historycy uparli się, żeby Market-Garden przedstawiać wyłącznie w perspektywie opozycji: bohaterscy Polacy z Sosabowskim na czele versus głupie i cyniczne brytyjskie dowództwo. Tymczasem brytyjskie dowództwo mialo swoje problemy – miało złe informacje wywiadowcze, niezbyt ostrożnie oszacowało możliwości wojsk niemieckich, przeszarżowało z własnymi możliwościami logistycznymi. Sosabowski byl dla nich jedynie elementem szerszego planowania, dowódcą związku taktycznego a nie dywizji czy armii. Nie mógł i nie powinien oczekiwać, że jego protesty będą wysłuchiwane – wręcz przeciwnie – namnożyły mu wrogów.


Jacku

Ten człowiek, Barbur, jest przesiąknięty nienawiścią.
Gdybym była Grossem mogłabym napisać, że wyssał nienawiść z mlekiem matki.
Na szczęście nie jestem.
Z jednej strony wzbudza we mnie obrzydzenie; z drugiej – jest mi po prostu go żal, jak każdego człowieka, który nigdy nie wiedział lub zapomniał co to znaczy być Człowiekiem. Dla innych.

Pozdrawiam.


Doszliśmy więc, stary Sosabowski sam sobie winien,

tak jak Stasinek (młody Sosabowski) winien, bo wychylił się podczas powstania przez okno.
Zresztą wszyscy sami sobie jesteśmy winni, bo powinniśmy się poddać 1 września 1939 r już o godz.4.50.
Miłosierdzia!
Króciutko zatem dla zainteresowanych:

Na mocy porozumienia Sikorski-Brook, płk.Sosabowski podjął się utworzenia Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Umowa gwarantowała, iż brygada zostanie użyta do walki w Polsce. I będzie miała charakter samodzielny, czyli podległy polskiemu dowództwu.
W oparciu o te ustalenia Sosabowski zorganizował zaciąg i wyszkolił żołnierzy. Jej stan osobowy to entuzjastycznie nastawieni do idei walki w kraju ochotnicy oraz element niesubordynowany, pozyskany z innych jednostek. Jak w filmie Dirty Dozen.

Po pewnym czasie Brytyjczycy zachwyceni sprawnością i wyszkoleniem naszych desantowców starali się, wbrew wcześniejszym ustaleniom, włączyć ich do własnej dywizji powietrzno-desantowej. Usiłując przy tym kupić Sosabowskiego stopniem generalskim i powierzając mu jej dowodzenie.

Sosabowski nie chcąc wystawić własnych żołnierzy do wiatru- odmówił.
Spowodowało to konflikt na linii dowódca desantowców brytyjskich gen. Browning – gen. Sosabowski.

Kulminacją konfliktu była próba obciążenia odpowiedzialności polskiego generała za niepowodzenie operacji Market-Garden.
Mimo, iż to on był od początku sceptyczny wobec niej: sygnalizując wady, błędy i niedociągnięcia planu, permanentnie ignorowane przez brytyjskie dowództwo.
Na nieszczęście wszystkie zastrzeżenia gen Sosabowskiego ziściły się.

Irracjonalność raportu gen. Browlinga najlepiej obrazuje zarzut niedostatecznych kwalifikacji dowódczych Sosabowskiego oraz złe wyszkolenie polskich komandosów.
Przypomnę, iż wcześniej ten sam generał wnioskował o awans Sosabowskiego na stopień generalski uzasadniając wniosek jego talentem, doświadczeniem i świetnie zorganizowaną jednostką.
Usilnie też zabiegał o włączenie wg. jego własnych słów: “fantastycznie wyszkolonych Polaków” do dywizji brytyjskiej.

Tyle konkretów w telegraficznym skrócie.
Więcej ciekawych i bulwersujących szczegółów chętni znajdą niewątpliwie w necie.

A Krętacz Od Przenośni niech bajdurzy nadal o źle ustalonej pogodzie nad Driel i przelicza mile jakie ma do przelecenia trzmielojad z Mazowsza nad Adriatyk.

Niech w swych kompleksach wyobraża sobie, że Anglicy rechoczą się z Sosabowskiego, ponieważ pozwolił wystrzelać swoich żołnierzy jak kaczki.


Sosabowski cd.

Wiara w mity jest w narodzie niugięta.

A teraz jeszcze kilka notatek:

Sir Alan Brooke (człowiek nie znający się na tematyce lotniczej):

“Jak już gen. Ismay poinformował gen. Kukiela (ministra obrony) w liście z drugiego sierpnia, z ubolewaniem zmuszeni jesteśmy do podjęcia decyzji niewyrażenia zgody na wysłanie części Brygady Spadochronowej do Warszawy. Nie mamy możliwości uzyskania niezbędnego transportu lotniczego dla przelotu całej jednostki i dla utrzymania jej w rejonie Warszawy. W tym celu powinna być użyta duża liczba samolotów transportowych, a jest to niemożliwe w krytycznym stadium kampanii na Zachodzie.”

Premier Mikołajczyk:

“A ta Brygada Spadochronowa. To ja byłem przeciw temu. Ja nie byłem wojskowym, ale mówiłem Sosnkowskiemu: Jak pan może wysyłać tych ludzi na śmierć? Przecież oni nie dolecą!”

Co do pomysłu zrzutu. Popatrzmy np. na Varsity (http://en.wikipedia.org/wiki/Operation_Varsity). Amerykańska 17 DPD podczas lotu straciła 2130 żołnierzy. A nasza 1 SBS miała liczyć podczas desantu nad Polskę maksymalnie 2200 ludzi. Więc zanim by dotarła do granic kraju nie byłoby czego zbierać.

Tyle mam do powiedzenia pisującemu tu adwersarzowi, którego imię jest dla mnie niewymiawialne, więc dla niepoznaki nazwę go tu lekko grypsując “lola”.


Drogi i uczony Zbigniewie P. Szczęsny,

jeszcze jakby mógł Pan podać dane techniczne Vikersa i średnią wagę umundurowanego skoczka z bronią i ekwipunkiem, oraz wyjaśnić, co mówił regulamin gdy komandosa zrzut zastawał w powietrzu o 17.00, czy przysługiwała mu w tym czasie filiżanka herbaty, czy dopiero po wylądowaniu?

Byłbym wdzięczny za odpowiedz, bo miałbym wówczas całkowitą pewność, że zrozumiał Pan to o czy pisałem wcześniej.

Pozostając pod wrażeniem, przesyłam ukłony


@lola

Nie mogę. Ale widzę, że loli rura zmiękła.


baaa! Każdemu by zmiękłą:)

a z ciekawości, ta lola, wiąże się z jakimś traumatycznym przeżyciem z pod prysznica z Kleczkowskiej?


Jarecki

Trudno miec inne zdanie w kwestii przedmiotowego karzełka ale obarczanie właścicieli Salonu winą większą od niego to już walka z konkurencją. Nie do końca najczystsza:)


HareM,

a ja szczerze mówiąc wolę Barbura niz właścicieli Salonu, z dwojga złego:)


@grześ

Wybacz, ale tego typu uwagi w ustach, jakby sprawy nie ujmować, banity niespecjalnie przekonują.
Przynajmniej tych, którzy nie znają szczegółów exodusu:)


HareM

Czy ja stanowię konkurencję dla salonu24?
Chciałbym ale niestety, jeszcze na to za wcześnie :(
Barbur. Każdy może smarować dowolne durnoty ale nie ma żadnego obowiązku trzymać takie wypociny na szczycie SG. Jawne prowokowanie awantury.
I o to mam pretensje. O to, że jakiś młodzian bawi się ludzkimi emocjami w ten sposób.

Wspólny blog I & J


Panie Yassa

Samodzielność Brygady była od początku wątpliwa, z prostej przyczyny, z braku integralnego składnika jakim jest transport lotniczy.
( Na dodatek Polska leżała na skraju zasięgu ówczesnych sam. transportowych )

Dlatego też, dobrze że został oddana Angolom i mogła pokazać się w walce.
Ale to co najważniejsze, to Brygada stała się miejscem skąd rekrutowano i gdzie szkolono Cichociemnych a ich wkład w budowę AK jest wprost nieoceniony.
I te zadanie Brygada wypełniła na b.d.

No i to!!

Ale czasami zdarzy się, że wpadnie ktoś rozsądny i
napisze dobitnie; jesteś pan durne bydle!
Zapada wówczas taka niezręczna cisza… i administracja ma kłopot.:)/
Ano ma kłopot i nerwy jej puszczają.


Subskrybuj zawartość