Referendum

Z Kukizem to jest tak, jak z tożsamością płciową. Chodzi za mną taka baba. Nos mięsisty, raczej na kwintę. Nieładna. Wystarczy, że zatrzymam się na sekundę, zaraz wyciąga ankietę.

- Czy jest pan zadowolony ze swojej płci? Czy ma pan kochankę/kochanka – niepotrzebne skreślić? Czy chce pan, by inni ludzie byli piękni i bogaci?

Co to za pytania? Uciekam oczywiście. Za mną uporczywe tup tup. Ja do łazienki. Tup tup. Stuka do drzwi. Puszczam wodę z kranu. Taka onomatopeja.

- Czy jest pan za zniesieniem senatu? Wyciskam się przez okienko i po parapecie, gzymsach, rynnach na dach. Obok kot, też wystraszony. Baba wspina się i zaraz tup, tup po papie.

– Czy jest pan za przyłączeniem ziem niesłusznie wyzyskanych do Niemiec?

Spokoju nie ma z tą babą. Postanowiłem walnąć ją cegłówką, ale na dachu cegłówki luźnej nie ma. Spuszczam się na kupę piachu. Kot za mną. Baba hyc. Skręciła nogę. Ankieta jej wypadła. Nos czerwony. Pozamykałem dom i teraz piszę. Jaka ulga! Nic to, że zaraz sąsiedzi zaczną, że u Jareckiego skandal. Że baba z ankietą leży. Wezwą karetkę, nie dbam o to. Nawet ksiądz może mnie wyczytać w niedzielę, jako nieczułego na marny los baby.

Z Kukizem jest tak samo. Siedzi chłop w łazience, czyta Alchemię Futbolu naszego Gmocha, dłubie w nosie i kombinuje, jak uniknąć baby. A za drzwiami tup tup. Taki amant i bogacz to musi mieć w łazience wodotrysk. Włącza, by zagłuszyć onoatopeją, ale spod trąby porcelanowego słonia tylko kap kap.

- Czy weźmie pan udział w referendum? – Baba dopytuje Kukiza przez drzwi. Kukiz ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza, żeby nie zniechęcać siedemdziesięciu procent.

- Może zapyta mnie pani raczej o mój patriotyzm płciowy? – Bawi się rolką papieru. Zobaczcie, jak zagaduje. Jaki chytry…

Średnia ocena
(głosy: 1)
Subskrybuj zawartość