Kazio w zalotach czyli związek poprawny politycznie

Kazimierz Marcinkiewicz na swoim blogu apeluje do dziennikarzy aby zostawili w spokoju jego partnerkę oraz jej i jego rodzinę.
http://kmarcinkiewicz.blog.onet.pl/2,ID362968716,index.html

Rozumiem, że kierują nim rycerskie uczucia względem młodej kobiety z którą się związał (szkoda że zapomniał o rycerskości wobec żony), jednak nie każdy musi wykazywać dobrą wolę w rozumieniu kaziowych tłumaczeń.

Partnerka?

A kto to taki?

Nieformalny związek kobiety i mężczyzny polskie prawo określa mianem konkubinatu, zaś tworzące go osoby to “konkubina” i “konkubent”.

Z nieznanych bliżej powodów słowa te mają jednak w świadomości społecznej zdecydowanie negatywne konotacje. Jeśli prasa wspomina o konkubinatach to wyłącznie opisując ekscesy marginesu społecznego, gdzie “będący pod wpływem alkoholu Jan K. pobił swoją konkubinę Marię K. oraz molestował jej córkę”.

O nieformalnych związkach celebrities oraz ludzi znanych z ekranów TV i okładek kolorowych pisemek nigdy, przenigdy nie mówi się jako o konkubinacie, nawet jeśli owi celebryci swoim zachowaniem nie różnią się niczym od wszczynającego pijackie burdy Jana K.

Czy w stosunku do wybrańców losu słowo “konkubinat” byłoby niewłaściwe? Obraźliwe? Dyskryminujące?

Skąd bierze się ta obłuda i stosowanie podwójnych standardów?

Patrząc na przypadek konkubinatu Kazimierza M. przychodzi mi do głowy tylko jedna odpowiedź – przykład idzie z góry.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Delilah

a czemu nie nazywa jej girlfriend , wszak to juz prawie kultura anglosaska na stałe zagościła w jego głowie?

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


>Maksiu

Chętnie bym Ci odpowiedziała w inny sposób, ale w kontekście nowego wpisu Szanownego Pana Sergiusza nie mam sumienia zasmiecać internetu swoimi komentarzami.


Delilah,

pan Kazio idealnie nadaje się na ofiarę obłudy i jest typowym przykładem podwójnej moralności – oficjalnej, na użytek polityczny, by gawiedź miała dobry, katolicki przykład i prywatnej – na użytek domowy i łóżkowy, by on miał dobre, własne życie, nawet jeśli jest sprzeczne z tym, co oficjalnie trąbił!


joteszu

ja tu nie widzę obłudy. jakby Marcinkiewicz był obłudny to by o tym wszystkim nie opowiadał. po prostu odwróciły mu się bieguny, priorytety, jak zwał tak zwał ...

myślę, ze nic na tej szczerości nie skorzysta, bo dla PO jest teraz bardziej kłopotliwy niż Palikot… znaczy Palikot jest w sumie przydatny, a Marcinkiewicz zbędny.


No ale jaki problem?

słowa “konkubent” i “konkubina” sa jak sama piszesz nacechowane negatywnie, więc ich unika się.

Co w tym dziwnego?
A słowo “partne” czy “partnerka” jest jakoś tam przyjęte.

pzdr


Docencie,

Kazio, napisałem, JEST ofiarą obłudy. On sam jest dla mnie wyłącznie dwulicowy – taki Janus oficjalno-prywatny…

Pozdrowienia szczere i jednolicowe


joteszu

a to sory ;)


Subskrybuj zawartość