Drogi Panie Jerzy,

Drogi Panie Jerzy,

zrozumiałe jest pańskie twierdzenie, że domiar nie może być podatkiem, ale niech Pan sobie wyobrazi, że doktryna jest przeciwnego zdania.
Dla niej domiar jest jednak formą daniny publicznej.
A, że do doktryn mam zazwyczaj stosunek mocno liberalny, to tylko Pana szczęście… :)))

Załóżmy zatem, że (jak to sobie Pan wykoncypował) domiar jest obowiązkową – nakładaną przez państwo – dolegliwością finansową. Słowem – grzywną.
Wówczas, rzeczywiście, gładkie lico dotychczas liberalnego ekonomisty Minca pokrywa się paskudnym socjalistycznym trądem…

Rzecz jednak w tym, że obojętnie, jak ten domiar nazwiemy; podatkiem czy karą, to i tak pełni on funkcję represyjną.
A ponieważ; i liberał (z Pana koncepcji) i socjalista (z mojej historii) za jego pomocą „popychają ludzi do właściwych zachowań…” oraz „stwarzają odpowiednie warunki”

, to i różnica między nimi w istocie sprowadza się do terminologii…

Gwoli prawdy wypadałoby jeszcze przypomnieć, że stary Minc – tak naprawdę – nie był ani liberałem, ani socjalistą, tylko komunistą- stalinowcem oraz realizatorem powojennej ”bitwy o handel”, której zadaniem było wyeliminowanie z gospodarki sektora prywatnego.
W jej wyniku prywatne sklepy i zakłady rzemieślnicze – obciążone drakońsko wysokimi podatkami – padły, jak muchy

W taki sposób za pomocą podatków, a nie sankcji karnych, stymulowało się kiedyś “właściwe zachowania i stwarzało odpowiednie warunki”.

Ot i przykrość, jak widać Pańska teoria domaga się jeszcze wielu pieszczot, n’est-ce pas?:)))

Pozdrawiam serdecznie


Schoeps i Bauman kontra „zaplute karły reakcji” By: GadajacyGrzyb (18 komentarzy) 2 lipiec, 2013 - 17:11