Szczerze, nie widzę w tym sensu.

Szczerze, nie widzę w tym sensu.

Gdyby zmieniać tryb nauki ze szkolnego na domowy, dlatego, że rzeczy mówione w szkole godzą w poglądy, ewentualnie sposób przekazywania wiedzy w szkole okazuje się szkodliwy, to byłoby jest jasne rozwiązanie.
Ale po co utrudniać sobie technicznie życie pod każdym względem, świadomie separując się od środowiska i rówieśników?
Uważam, że problemy są po to, żeby je rozwiązywać, a nie, żeby od nich uciekać. A to właśnie tak wygląda: mam problem w funkcjonowaniu w grupie, więc uciekam.
Z mojego punktu widzenia: gdy miałam problem z kimś – kłóciłam się z nim, ewentualnie obrażałam, choć to nie w moim stylu. To skrajne ;). Z różnymi osobami się ścierałam i to ja byłam czarną owcą.
Z nauczycielami tyle razy zadarłam… Ale nie uciekałam od konsekwencji swoich słów i czynów i wszystko brałam na swój kark.
Nie podoba mi się to wyjście z sytuacji, które przedstawiłaś. Uważałabym je za uzasadnione tylko w przypadku ludzi, których wymieniłaś w ostatnim zdaniu.
Ale to moje osobiste zdanie.


Mieć nauczanie indywidualne... By: njnowak (15 komentarzy) 2 październik, 2009 - 20:40