Gretchen

Gretchen

On był prawie moim rówieśnikiem. Tylko, kiedy mnie wolno było okładać łopatką w piaskownicy kolegów i koleżanki i łazić po drzewach, on już musiał śpiewać. Bo tatuś mu kazał.
Taka drobna różnica.
[...]
Tak, lubiłam i lubię jego muzykę. Z przyczyn dla mnie oczywistych i nadmienionych wcześniej.
Nie jestem uwiązana do trendu, rodzaju. Etykietki mnie nużą.
Ponad wszystko cenię w artyście (takim przez wielkie “a”) własny styl, głos, sznyt. Cokolwiek, ale własne i niepowtarzalne.
To może być Mozart. Może być Michael Jackson.


Michael By: Gretchen (28 komentarzy) 26 czerwiec, 2009 - 00:49