@ALL

@ALL

Chyba muszę wytłumaczyć skąd mi się wk….enie wzięło.
1. Nie jestem nauczycielem. Nauczycielami byli lub są: moi rodzice, siostra, żona, siłą rzeczy też masa znajomych.
2. Informacje odnośnie ostatniego testu mam z pierwszych rąk, a nie żadnych tam przekaziorów.
3. Procedura testów jest fantastycznie skonstruowana. Naprawdę szacun. Tylko, że przypomina mi się pewna anegdotka:

W pewnej firmie, z uwagi na mnogość nadużyć w systemach informatycznych przeprowadzono (za wcale niemałe pieniądze) profesjonalny audyt bezpieczeństwa. W wyniku audytu m. in. wprowadzono nowoczesną i dość restrykcyjną politykę odnośnie kont osobistych i haseł. Hasła musiały być nietrywialne (duże i małe litery, cyfry, znaki specjalne itd. itp.). W efekcie, po pewny czasie okazało się, że… ilość nadużyć... wzrosła(!). Kolejny audyt, za kolejne pieniądze wykazał, że… ludzie zapisywali sobie te wspaniałe nietrywialne hasła na karteczkach i przyklejali je do monitorów.

Koszty przeprowadzenia testu sześcioklasisty są w skali kraju gigantyczne.
Po co?
Skoro jedna kretyńska luka obniża wiarygodność testu do poziomu zwykłej kartkówki?
(Może trochę przesadzam, ale tylko trochę)

Znajomi, nauczyciele, wymieniający wrażenia z testu nie bardzo potrafili zrozumieć co mnie tak bulwersuje.
No, ale w tym towarzystwie to ja byłem jedyny normalny.


Testy szóstoklasisty, czyli zachęta do oszustwa. By: Radecki (25 komentarzy) 3 kwiecień, 2009 - 21:51