Pani Julll,

Pani Julll,

pozwoli Pani, że zacznę od końca, bo serce to ważny organ jest. Je nie śmiem twierdzić, że Pani nie umie się kłócić. Nie wiem.

Ja twierdzę (i będę się upierał), że Polacy, en masse, nie umieją się kłócić. Zbyt szybko przechodzą do epitetów ad personam, które zastępują im rzeczowe argumenty. Ale, powtarzam, jest to refleksja ogólna, której nie odnoszę do Pani, a to z braku materiału porównawczego.

Czy szerzej traktuje Pani mój tekst, czy węziej? Ja go napisałem, a Pani przeczytała. Jeśli mój tekst powoduje czyjeś zainteresowanie i refleksję, to to dla mnie jest znacznie ważniejsze, niż odczytywanie moich intencji. Innymi słowy, to jak Pani odczytuje, zawsze jest ważniejsze od intencji piszącego.

Już to pisałem Panu Maxowi, ale powtórzę: to miało być o dwóch rzeczach. Po pierwsze o meandrach pamięci zbiorowej, a po drugie o moim zniesmaczeniu krzykliwością i burdami. Mam wrażenie, że nie do końca się udało, ale miło czytać, co też czytelnicy odczytali. To naprawdę duża satysfakcja.

W końcu zaś o prawdzie. Ja bardzo chętnie podpisze się pod opinią, że prawda się obroni. Tyle tylko, że ja to rozumiem raczej transcendentnie. Uważam, że przeciętny ,człowiek jest zbyt ułomną istotą, aby mógł (jeśli nawet chce) objąć całą prawdę. Do tego trzeba mieć warsztat, dostęp do wszystkich źródel i dobrą wolę. I żeby była jasność, nie widzę w tym nic złego.

Każdy z nas ma swój bagaż doświadczeń, wiedzę (fachowa i życiową), sympatie i antypatie (polityczne, estetyczne etc.). Trudno, żebyśmy widzieli świat identycznie.

Złe, moim zdaniem, jest to, że niektórzy z nas upierają się, że ich cząstka prawdy, jest prawdą calą. Materialną i obiektywną.

Pozdrawiam porannie


Piotr I nie miał szczęścia do kobiet By: yayco (31 komentarzy) 26 maj, 2008 - 20:22