Wojna o szpitale nabrzmiewa. Będzie może referendum. Zapytają mnie czy chcę komercjalizacji, która się może skończyć prywatyzacją. A jak nie chcę prywatyzacji i nie chcę obecnego marnotrawstwa, to zapytają mnie czy chcę komercjalizacji albo czy czego chcę? A co zrobić z prywatnymi szpitalami, które nie mają kłopotów z długami, płacami lekarzy i pielęgniarek oraz karmieniem nieszczęsnych zdechlaków, których się im u siebie udało zgromadzić? Bezpłatnie. Pozamykać czy znacjonalizować? I przekazać w ręce mianowańców rządzącej opcji. Bronionych potem jak socjalizm przez lewicowców. Przed oskarżeniami o nepotyzm, marnotrawstwo czy nieraz zwykłe złodziejstwo.
W Polsce jest za dużo szpitali i za mało łóżek przypadających na jednego pacjenta. W Niemczech jeden szpital przypada na 130 tys. mieszkańców u nas nawet na 25 tys. Łącznie leczą znacznie mniej pacjentów niż jeden niemiecki, obsługujący znacznie większą populację. Czyli na jednego leczonego przypada u nas więcej dyrektorów, ordynatorów, pielęgniarek, sprzątaczek, strychów, piwnic. Mniej za to nowoczesnych urządzeń diagnostycznych i więcej limitów. Wskutek tych ostatnich nieliczne a drogie urządzenia są w znacznej mierze niewykorzystane. To w sumie podnosi koszt jednej usługi, co z kolei potęguje niedobór środków w NFZecie.
Czyli jak w socjalizmie. Urawniłowka napędza koszta ograniczając środki przeznaczone na braterską równość. Dokładniej, śwagierską równość.
Proponuje się zaradzić temu poprzez przekazanie szpitali samorządom, które same będą decydowały o tym, jak jest szpitalnictwo u nich zorganizowane. Bez ministrów, posłów, inspektoratów i innych urzędasów. Za to w dostosowaniu do lokalnych realiów. One też będą władne do komercjalnego wykorzystania urządzeń, na które się skończyły limity NFZetu. Z pożytkiem dla szpitala, kosztów utrzymania, NFZetowskich limitów i przede wszystkim chorych. Chorych, ubezpieczonych tam gdzie teraz.
Ale przeciwko temu stoi twarda urzędnicza wola. Wypróbowana w bojach o brukselskie podróże. Szpitale mają pozostać tak jak teraz. Liczne, brudne, biedne i cuchnące. Zapełnione protestującymi pielęgniarkami, “odstępującymi od łóżek pacjentów“. Bo ewentualna komercjalizacja by się mogła skończyć prywatyzacją. A na pewno się skończy czystością i zadbaniem.
A to jest całkowicie sprzeczne z socjalistycznie przez “przedstawicieli ludu pracującego miast i wsi“ pojmowaną estetyką .
komentarze
A własciwie
to o co chodzi z tymi stokrotkami?
Igła -- 19.10.2008 - 11:45Igła
To proste.
Przeciwnicy referendum są na krótkiej liście, stokrotkami i nie obronią ich agenci.
Nawołuję do ich niepożerania. Mam stracha.
Nie pamiętasz takiego filmu z Doris Day?
Stary -- 19.10.2008 - 11:58No właśnie...
nie łapię kontekstu.
Igła -- 19.10.2008 - 12:31Pewnie mnie coś ominęło?
Igła
Wojna polityczna ma różne aspekty. Szczególnie u nas. Mała strata, krótki żal.
Stary -- 19.10.2008 - 13:30