Wojna totumfackich


 

Piotr Kownacki jasno obwieścił, że nawet gdyby się Prezydent miał z Premierem dogadywać, to oni na to nie pozwolą. Urzędnicy obu kancelarii. Bo się muszą złośliwościami obrzucać ze swoimi premierowskimi odpowiednikami. I teraz już wiemy dlaczego ubiegłego roku obserwowaliśmy spoconego Michała Kamińskiego na listopadowym wietrze, dramatycznie głoszącego, że go wraz z Prezydentem odcięto od świata, przyległą ulicę złośliwie remontując.

Teraz zaś doprowadzili do tego, że na unijny szczyt roboczy Prezydent pojechał bez najmniejszego przygotowania po to aby tam tylko był. I utrudnił Premierowi pracę. Dla zaspokojenia prestiżowych ambicji.

Dworskie kamaryle zawsze wykorzystywały charakterologiczne słabości swoich pryncypałów aby ich wystrychnąć na dudków. Zawsze we własnym interesie i zawsze w porozumieniu. Zawsze bowiem uważając swych szefów za niezbyt bystrych traktowali ich ze specyficzną poufałością: jak psu zupa się szefowi należy. Bo kamaryla ma władzę, kamaryla decyduje, kamaryla korzysta.

Nawet jak dla wydłubania dla siebie małego kamyka zawali fundament całego budynku. Czasem też sobie na łeb. Przede wszystkim jednak pryncypałowi. Bo to w końcu pryncypał wychodzi na tego, który się zniża do osobistej wojny z zagranicznym pismakiem niższego rzędu. On wygląda na świat jako osobisty przeciwnik poszczególnych, wielce tym nobilitowanych posłów, którym odpowiednio podpuszczony odmawia dalszego zaszczytu osobistej znajomości. On wreszcie nosi obraz obrażonej wiecznie cnoty.

I zajadłą kpiną z elektoratu jest próba kreowania obrazu Prezydenta na ciepłego, przyjaznego ludziom profesora. Na oddanego refleksji, tolerancyjnego intelektualistę. Żoliborskiego inteligenta, z chudej pensyjki uporczywie kształconego w siermiężnym peerelu przez świadomych rzeczy rodziców. W sytuacji, kiedy się z niego przedtem w oczach ogółu uczyniło histerycznego neurastenika.

I osiągają swój cel. Rzeczywisty chyba. Przedstawienie kreującego się na rzecznika prostego ludu szefa, jako wychowanka peerelowskiej willi. Stojącego w opozycji do podwórkowych manier swoich mniej rzekomo karmazynowych adwersarzy.

I najbardziej komicznie się w tym prezentują media. I komentatorzy. Z namaszczeniem i najwyższym emocjonalnym zaangażowaniem rzecz omawiający.

Gratulacje.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

A Nowak?

A co powiedział Nowak, proszę pana?
W sprawie turystyki np albo pilotów?

Bo aż mię uszy czerwienieją z ciekawości, proszę pana?
Starego.
I policzki.
Tyle, że te ostatnie z czego innego.


Igła

To Kownacki a nie Nowak odsłonił kulisy awantury. Dokładniej, jej sposób postrzegania w otoczeniu Prezydenta.

W tej sytuacji to, co powiedział Nowak nie ma najmniejszego znaczenia.

Wsadź głowę pod strumień zimnej wody.


Czyje to strofy Panowie?

“.............................
“Pani mi brudne szmaty na kuchni zostawia!”
“A Pani zlewu po sobie nie myje!”
“A Pani to….!”
“A Pani tamto…!”
.........................
“Pani też dobra!”
“Obieście dobre!” Powiedziała Małgorzata, i wyłączyła kuchenkę. Kobiety umilkły zdumione”

tarantula


Tarantula

Dobre pytanie. Mistrz i Małgorzata?

Ale scenka dość aktualna.


Znaczy

znowu tylko jednym skarpetki śmierdzą?

Nie licząc tym z PSL-u?


Stary!

Złoty Medal!!

Pozdrawiam serdecznie!!

tarantula


Igła

Kownacki przecież mówił. Nic nie poradzę na to, że on ma swojego pryncypała…


Tarantula

Dzięki.

Pozdrawiam serdecznie.


Przysłałem pocztówkę!

Ostatnie zdjęcie specjalnie dla Ciebie!

tarantula


Stary,

powinienem być już znudzony tym wiecznym zgadzaniem się z tobą! Dobrze, że chociaż Igła ożywia TXT tym rejtanowskim rozdzieraniem koszuli na mężnej piersi, broniącej majestatu najwyższego urzędu…

Pozdrowienia i powodzenia
:)


Jotesz

Rzeczywistość jest oczywiście oczywista.

Igła zaś wojuje, bo lubi.

Pozdrawiam serdecznie.


Subskrybuj zawartość