Wołanie o kłopoty


 

Znowu odżywa spór o euro. Tym razem w bogoojczyźnianym kontekście. Oto złotówka staje się kryterium suwerenności. Rzecz wypowiadana ze stosownym namaszczeniem zaczyna być tak przedstawiana jakoby ktoś, kto się jej chce wyrzec był narodowym zdrajcą.

Tymczasem złotówka jest tylko miernikiem wartości. Pomiędzy bułką i krzesłem na przykład. Jeżeli bułka kosztuje pół złotego a krzesło pięćdziesiąt złotówek, to krzesło jest ekwiwalentem stu bułek. Jeżeli wprowadzimy euro to bułka będzie kosztować nie pięćdziesiąt groszy a 12,5 centa (czyli dwie bułki 25 centów) a krzesło 12,5 euro. Nadal więc jedno krzesło będzie ekwiwalentem stu bułek.

Na początku niektórzy sprzedawcy bułek będą próbowali za nie brać nie dwanaście a trzynaście centów. Ba, znajdą się i tacy, którzy te bułki jeszcze drożej wycenią, starając się udawać, że nie potrafią dzielić. I może się i część nie potrafiących liczyć naprawdę nabierze. Ale to nie dlatego, że euro ciągnie drożyznę ale dlatego, że okazja czyni złodzieja. Ponieważ jednak handel z piętnem złodzieja nie bardzo się udaje to rzecz się ostatecznie przeciwko nieuczciwym handlowcom obróci.

Ponieważ nie udało się jeszcze wprowadzić w handlu detalicznym rejonizacji i reglamentacji miejsc handlowania a i hipermarkety się mają dobrze, jesteśmy przed chciwością sprzedawców nieźle zabezpieczeni. Chyba, że gdzieś jacyś narodowi włodarze zdołali wprowadzić monopol osiedlowych krwiopijców. No to mają, czego chcieli. Ale wtedy i tak są tam mieszkańcy odpowiednio przez swoich wybrańców strzyżeni. Nie zauważą zatem żadnej różnicy.

Euro daje łatwiejszy odpór zawirowaniom na rynkach finansowych. Upadek producentów w małych organizmach gospodarczych, regulowanych własną walutą, oznacza na ogół także spadek wartości pieniądza. Inflację. A to z kolei implikuje dalsze bankructwa potęgując kryzys. Tak właśnie było w Polsce na początku lat trzydziestych.

Duże obszary objęte jednym wzorcem wartości, czyli stosujące jedną walutę, mają bardzo dużą elastyczność. I mobilność kapitału. To pozwala na pozytywne reakcje w tych ich obszarach, które są trapione lokalnymi kryzysami. Bez konieczności borykania się z utratą wartości oszczędności mieszkańców zdeponowanych w bankach. Obniżenie zaś kosztów powodowanych przez tzw. przewalutowanie jest oczywistą i natychmiastową korzyścią każdej gospodarki, która wchodzi do dużego obszaru walutowego.

Dlatego nawoływanie do zaniechania wprowadzania euro jest wołaniem o podejmowanie niepotrzebnego ryzyka. A dorabianie do tego patriotycznych konotacji najniższej próby demagogią.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Stary

Proszę mi wymienić funkcje pieniądza.
Podpowiadam, że jest ich cztery.
Pan twierdzisz, że jedna.

Nobel?


Igła

Nie twierdzę, że jest jedna. Wkładasz mi to w usta.

Każda z nich jest wtedy właściwie spełniana, kiedy pieniądz ma stałą i niezależną od niczyich interesów wartość. Chodzi o miernik wartości, tezuaryzację, środek wymiany i mozność porównania.

W ogóle zawsze mnie zachwyca umiejętność lepszej ode mnie wiedzy o tym, co mówię i myślę. Chciałbym ja posiąść.


Acha, to już i ja wiem

To teraz kolejne pytanie.
Uważasz więc, że rezygnacja z własnej waluty nie jest zrzeczeniem się z części suwerenności?


Igła

Waluta, to narzędzie. Rezygnacja ze śrubokręta na rzecz lepszego nie jest ograniczeniem suwerenności tylko jej wzmocnieniem. Wraz z wzmocnieniem ekonomicznej siły.


Własny rząd

Proszę pana, armia, proszę pana, a nawet język to też narzędzia.
Jak pan sądzisz jak np zrezygnujemy z własnej armii a w tej nowej która powstanie będziemy używali obcego języka, to nam suwerenności ubędzie, czy przeciwpołożnie?


Igła

Wstydź się. Znaj proporcjum. Dopóki było złoto walutą nie było problemu państwowej przynależności. Zwykła waga rzecz przesądzała.

Złotówkę wymyślono za Piłsudskiego. Tego endekom niemiłego dzierżymordy. Teraz za nią optują, bo tak na szkodę naszej gospodarki im odpowiada. Przedtem wywrzaskiwali, że się ostatecznie pozbywamy ukochanej, polskiej odwiecznie marki.


Hm,

nie porównywałbym waluty do armii, nie mówiąc już o języku.
Przecież nazwa euro w zalezności od języka nawet inaczej wymawiana jest, choć starano się międzynarodową maksymalnie wymyślić.
Al;e Niemcy powiedzą “ ojro” (choć i wymowa euro się zdarza), My powiemy euro, Anglicy (którzy jeszcze nie mają) “juro?” itd

A język czy armia tak decydują o suwerenności, ale też nie są koniecznym składnikiem narodu, Szwajcarzy mówią językami czterema.
Ale tworzą jednak jedno państwo i jeden naród.

pzdr


Stary

Czy mówisz o złocie, czy o złotej walucie bitej przez wiele państw.

Generalnie ja wiem o czym mówisz.
O niczym.
Więc to ty się wstydź.


Panie Igło,

takie pytanie, czy jesli wprowadzenie euro będzie korzystne dla nas gospodarczo (nie mam pojęcia czy będzie) i znacznie ułatwi choćby podróżowanie (no bo se można prawie całą Europe przejechać, wszędzie płacą tymi samymi pieniędzmi) to czy ktoś, kto myśli o dobru Polski powinien być raczej za czy raczej przeciw?

Ja np. uważam, że głosowanie w referendum z członkostwem w UE było czynem patriotycznym.
Niezaleznie z jakich pobudek wynikało.

pzdr


Panie Grzesiu

Kiedy ja jestem za euro.
Tylko jestem przeciwny pisaniu o tym na modłę Starego, który opowiada banialuki.

Najpierw napisał, że pieniądz ma jedną funkcję, potem się wyparł.
Potem napisał, że rezygnacja z własnej waluty oznacza wzmocnienie suwerenności. Kłamstwo, jest właśnie odwrotnie.
Teraz napisał, że złotówkę wymyślili endecy żeby zrobić na złość Piłsudskiemu. Bzdura, to była reforma walutowa po wielkiej inflacji. Nawet hiper.
Teraz coś pisze o złocie nie rozróżniając minerału od złotej waluty.
To jest proszę Grzesia pisanie politpoprawnych bzdur.


grześ

tu nie trzeba być ekonomistą czy finansistą, by podjąć decyzję
wystarczy sobie wyobrazić, że takie euro dotyka sytuacja obecna z dolarem
chyba lepiej, żeby nam się czkało po własnych błędach, a nie po cudzych


Igła

Czytać trzeba ze zrozumieniem. A to, co napisałem, każdy może przeczytać. I ocenić kto tu bredzi.


Igła,

“Teraz napisał, że złotówkę wymyślili endecy żeby zrobić na złość Piłsudskiemu”

tego Stary nie napisał bynajmniej.
Napisał tak:
“Złotówkę wymyślono za Piłsudskiego. Tego endekom niemiłego dzierżymordy. Teraz za nią optują, bo tak na szkodę naszej gospodarki im odpowiada. Przedtem wywrzaskiwali, że się ostatecznie pozbywamy ukochanej, polskiej odwiecznie marki”

Więc dokładniej czytaj
:)

pzdr


Ano niech czytają.

Tymczasem złotówka jest tylko miernikiem wartości.

Złotówkę wymyślono za Piłsudskiego. Tego endekom niemiłego dzierżymordy. Teraz za nią optują, bo tak na szkodę naszej gospodarki im odpowiada. Przedtem wywrzaskiwali, że się ostatecznie pozbywamy ukochanej, polskiej odwiecznie marki. – z jakiego stronnictwa był Grabski?

Waluta, to narzędzie. Rezygnacja ze śrubokręta na rzecz lepszego nie jest ograniczeniem suwerenności tylko jej wzmocnieniem. Wraz z wzmocnieniem ekonomicznej siły.

Dopóki było złoto walutą nie było problemu państwowej przynależności. Zwykła waga rzecz przesądzała. – Słyszałeś stary o próbach złota w złotych monetach?

Powiem wprost. Niezależnie o czym piszesz teza (twoja) jest jedna. Dokopać Pisowi, nawet wtedy kiedy nie wiesz o czym piszesz.


AnnaP

Tylko jak my popełnimy błąd, to zatoniemy na dobrych kilka lat. Euro wyjdzie po roku. Przykład: wielki kryzys z lat trzydziestych. My wtedy nawet b łędu nie popełniliśmy a wpadliśmy jak zawsze mali i na uboczu.

A przy naszej postsowieckiej kulturze ekonomicznej prawdopodobieństwo niepopełnienia błędu jest znikome.


Igła

Wiem o czym piszę i tym się zasadniczo różnimy.

Natomiast PiSowi dokopuje życie. Nie ja. Ja to tylko pokazuję. I to Cię boli. I o to mi chodzi.


Mnie Pis

nie boli.
Albo inaczej, boli mnie polskie partyjniactwo, które sprowadziło politykę i sprawy kraju do poziomu magla.
A jestem wyczulony na wypisywanie propagandowych głupot.


Stary

Nie lepiej zmienić “postsowiecką kulturę ekonomiczną”? Swoją droga bardziej kulturalnie nie można tego było określic.


Igła

To się cieszę, że Cię nie boli. Bujałem, że o to chodzi.


dla mnie to

jeden pies czy mnie będzie uciskał urzędas z Warszawy czy z Brukseli.
czy będę płacił w euro czy z złotówkach. byleby ekwiwalent w bułkach (krzesłach) był znośny …

“So if I can shoot rabbits,
Than I can shoot fascists.”


Docencie

Akurat tutaj jest to o tyle mniej obojętne w wypadku euro, ze maleją koszta finansowe przy jego zastosowaniu. Nie mówiąc już o bezpieczeństwie.

Co do urzędasów, pełna zgoda. Urzedas to kategoria ponadpaństwowa i zawsze pejoratywna.


Subskrybuj zawartość