Na organizowanej przez profesora Ryszarda Legutkę konferencji intelektualistów Jarosław Kaczyński podjął walkę o względy polskiej inteligencji. Po dwóch latach lżenia, wyśmiewania, dezawuowania przyszedł czas na burzenie muru, który sam był wystawił. Inteligencja ma dostrzec prawidłowość pisowskiej oferty zreformowania państwa, której dwa lata temu nie dostrzegła i której PiS nie dokonał.
Rzecz wyjaśniał w TVN24 jeden z nielicznych trwających przy PiSie inteligentów, prof. Zdzisław Krasnodębski. Z czysto damską artykulacją mowy wyjaśniał różnicę pomiędzy inteligentem a wykształciuchem, definiował inteligentów i wyrażał inteligencką dezaprobatę. Dla Platformy. Dla jej na przykład nieinteligenckiego pośpiechu w uchwalaniu nowej ustawy medialnej. Ten ostatni jakoś nie wzbudził panaprofesorowego wstrętu dwa lata temu, kiedy tę samą ustawę modyfikował PiS. Refleksu pewno zabrakło, tak to szybko wtedy przemknęło.
PiS ma od nowa zacząć wyjaśniać ofertę, z jaką poszedł był do wyborów w 2005 roku. Od nowa zatem ma wyjaśnić, że nie zamierza nikogo z palety swych propozycji wykluczyć. Zważywszy komu poprzydzielał wtedy ministerialne stanowiska trzeba stwierdzić, że rzeczywiście wykształcenie nie było wyróżnikiem, który by jakoś wpływał na preferencje dla pisowskich protegowanych przy dostępie do władzy. Nawet przeciwnie. Ta właśnie powtórzona teraz oferta spowoduje, według profesora Krasnodębskiego, przyciągnięcie inteligencji do partii moralnej odnowy.
Panowie Brudziński, Putra, Cymański od nowa zatem inteligentom wyjaśnią, że jesteśmy w szarej sieci, wszędzie się czai wróg a Radio Maryja jest jedynym prawdziwie polskim medium. Będą bili głową w mur indyferentyzmu i dezynwoltury, który uznali kiedyś za typowo inteligencki aby przebiwszy go zwabić intelektualistów do siebie. Wielkomiejskich głównie. Ciekawe, co o tym biciu powie pełen parafiańskiej erudycji, nieoceniony w cytowaniu ludowych porzekadeł, złotousty Tadeusz Cymański. Pewnie z właściwą sobie swadą zmieni front i zacznie się teraz naigrawać z platformowego niedouczenia. Tak jak przedtem wyśmiewał jej uczoność.
A inteligencja zapomni, podobnie jak to już zrobił PiS, o powinowactwie odnowicieli z Lepperem i Filipkiem, Giertychem i wszechpolakami i budowie solidarnego państwa wespół z Łyżwińskim i Maksymiukiem. I ochoczo przystąpi do wznowionej rewolucji moralnej.
Ciemność widzę. Może dlatego, że muszę jednocześnie widzieć i słyszeć człowieka wykształconego, człowieka prostego, mężczyznę lub kobietę. Bywając dość często w stresujących sytuacjach przekonałem się, że wszelkie zakłócenia w odbiorze takich sygnałów znamionowały kłopoty. Zdradzały nieprawdę. Dlatego nie posłucham pisowskich eksponentów, niezależnie od tego jaką na siebie skórę przyodzieją. Bo pamiętam, jak obrażano moją i Polaków inteligencję oraz narodową dumę stawiając pod symbolami mego państwa ludzi o marnej reputacji. Zawłaszczając jednocześnie dla nich patriotyzm, “Solidarność” i władzę.
I zadowalając się ich wrodzoną inteligencją.
komentarze
Witaj Stary,
Jakżeż ja lubię Twoje teksty.
Może dlatego, że nieskromnie mówiąc nadaje na tych samych falach?
Widze podobnie i oceniam podobnie?
Oto dowód. Dziś pisałam:
Nie znam tekstu Ziemkiewicza i od dawna go nie czytam – bo jego koniunkturalne pisanie i wyczucie skąd i w jakim kierunku wieje wiatr nie jest dla mnie zbyt interesujące.
Myślę jednak, że jeśli pisze tak jak przytoczyłeś, to mamy kolejny dowód wewnętrznej walki w PiS „na śmierć i życie”
Potwierdzeniem rozpaczliwego tłuczenia łbem w mur jest dzisiejszy zjazd „intelektualistów” – lista reżimowych popieraczy Kaczyńskiego: Krasnodębski, Fedyszak-Radziejowska, Nowak, albo wręcz etatowców pisowskich – to żałosna próba wsparcia autorytetu Kaczyńskich. Przez tych 100 w porywach do 150 „autorytetów” dawno zbłaźnionych i zblamowanych występami w mediach. To przekonywanie dawno przekonanych, troski o własną pozycję, wlasne wpływy, własną obecność w płatnych programach i w ogóle o własną, uciekającą kasę – było żałośnie czytelne. Z braku rzeczywistych osiągnięć naukowych zebrana PiSowska elita intelektu, honorująca żoliborskiego inteligenta , wychowanego w “miejscach lepszych niż podwórka” – dawała to co daje niezmiennie o dwóch lat – popis pojmowania intelktualizmu jako uprawnień zawodowych i partyjnych, dających asumpt do pouczania siebie samych i niemiiłosiernego kadzenia spadającej gwieździe ich konstelacji.
PiSu juz nie ma. Jest jakaś samoobroniarska formacja, kończąca swój niezbyt chwalebny żywot identycznie jak partia Leppera. Nawet dowody rozpaczliwego handlu z komuchami (sprawa Dubaniewskiego), które zresztą akurat mnie kompletnie nie dziwią – nie zmienią rzeczywistości. Ani Lech Kaczyński, ani Jaroslaw Kaczyński, ani tym bardziej skompromitowany mały technik dyktafonowy Ziobro – nie mają najmniejszych szans na trwanie w polskiej polityce.
Pozostało im walenie głową w mur.
W mur większości narodu, który powiedział Kaczyńskim jak kiedyś Millerowi: dość! Tym panom już dziękujemy. Nie chcemy ich!
Bardzo się cieszę, że Kaczyńskiemu nic innego nie pozostało jak walenie głową w ten mur – mur , który zbudował własnymi rękami, przeciw tym co “stali tam gdzie stalo ZOMO”!
Dobrze mu tak!
__________________________________________
Dodaję zdjęcie inteligentów.
Witaj Renato
Świetny komentarz. I zdjęcie. Aż sie prosi o podpis: przed filipinką.
Stary -- 02.03.2008 - 09:16Pozdrawiam serdecznie.
Obrazanie inteligencji
źle. Próba jej pozyskania źle.
A może PiS zrozumie wreszcie, ze nie wystarczy kilku profesorów ale trzeba stworzyć zaplecze i think tanki?
Właśnie po to aby jakis Cymański przemawiał do Matysiaków a nie do wszystkich.
A zdjęcie?
Igła -- 02.03.2008 - 09:47Cóż, przystojniaki to nie są.
Igła
Igła
Zamiast się zwracać powinni być logiczni. Wystarczy. To jest właśnie liberalizm. Nie oni do inteligencji mają się podlizywać a inteligencja do nich. Oni wolą po swojemu, to są przez inteligencję oglądani tak, jak na zdjęciu zamieszczonym przez Renatę.
Stary -- 02.03.2008 - 10:00jedno zdanie
“”“lista reżimowych popieraczy Kaczyńskiego: Krasnodębski, Fedyszak-Radziejowska, Nowak, albo wręcz etatowców pisowskich – to żałosna próba wsparcia autorytetu Kaczyńskich”“”
CZy każdy kto ma inne zdanie niż PO i jego zwolennicy do inteligencji nie należy?
CZy to podejście nie przypomina bolszewizmu i komunizmu w czystej postać???
Boję się ludzi głoszących takie poglądy – to już było i doprowadziło do wielkiej katastrofy ubiegłego wieku.
poldek34 -- 02.03.2008 - 12:22Poldek34
To brutalne stwierdzenie, że kilku z nazwiska wymienionych ludzi jest żałosnych. Masz rację. Musisz jednak też przyznać, że język polityki został zbrutalizowany za sprawą tych, których owi intelektualiści popierają.
Daliśmy się wciągnąć, wszyscy w jakiejś tam mierze, w krąg brzydkiego konfliktu, który pobudzili populiści dzieląc naród na lud i onych, czyli inteligentów, w domyśle obcych – Żydów, masonów, cyklistów. A w ogóle to ubeków itd.
Cynicznie do dzielenia społeczeństwa wykorzystano skłonność ludzi prostych do magicznego i rozłącznego myślenia. Jeżeli ktoś ma inne zdanie niz ja, to dlatego, że jest… i tu do woli możliwości. Jeżeli Polska solidarna, to taka, która mi da zabierając onym, nie mnie czegokolwiek pozbawiając.
W takiej sytuacji skłonność do przesadnego formułowania swoich pogladów objawiają wszyscy. Podejrzewam, że łatwo i mnie na czymś takim złapać.
Stary -- 02.03.2008 - 12:36Stary
...są tacy którzy to błędne koło podsycają w imię Miłości…. . Ale gołym okiem widać, że to ściema i przykrywka.
Już kiedyś mówiono “Służba bezpieczeństwa” – ale służyła do bezpieczeństwa władzy nie ludzi…. .
Kiedyś mówiono sprawiedliwość i kraj robotniczego rządu. A robotnicy – nie wszyscy mieli Pewexy… .
Dziś mamy powszechną miłość i plany rządów do 2011 – ale konkretnej wizji jak do owych hasełek dojść nie uświadczysz… .
Nie masz wrażenia, że to już było? Pamiętasz plany pięcioletnie…. , i takie tam a potem półki w sklepach z octem… ?
Teraz mamy powszechną miłość, podwyżki w sklepach, inflację w górę – i powszechną miłość i rekordowe poparcie rządu.
Boję się takich czasów powszechnej “oficjalnej miłości” bo już to mieliśmy… .
**********
A to “jedno zdanie padało “ i pada nadal. Czyżby to było największym problemem rządu Tuska:
- istnienie krytyków tego rządu wśród dziennikarzy – istnienie opozycji
Mam wrażenie, że osobie która to “jedno zdanie” napisała brakuje kontaktu z rzeczywistością, a zdobycie władzy przez upragnione ugrupowanie zawróciło w głowie.
Pozdrawiam.
poldek34 -- 02.03.2008 - 19:21