Obserwujemy zmasowany atak opozycji na rządzących. Widzimy także reakcje atakowanych. Wyraźna jest u nich chęć wytrącenia przeciwnikom broni poprzez próby ubiegania ich poczynań. Szczególnie teraz, kiedy się przesila spór w ochronie zdrowia. Opozycja chciałaby planu – ta kreująca się na spokojniejszą. Mniej spokojna oczekuje kierunków, plan nie bardzo pasuje do obrazu jaki buduje na swój użytek. Mniej bowiem spokojna jest w swoim mniemaniu prawicowa.
Chęć upokorzenia włodarzy dominuje w obu odłamach. Niby lewicowa dokonuje takich prób z pozycji mędrca, który mając do czynienia z nieodpowiedzialnymi młodzikami ze skrywanym zniecierpliwieniem tłumaczy. Zarzutem jest amatorszczyzna. Rzekomo prawicowa działa z proletariacka pasją, posuwając się do granicy wyzwisk. Ci hipokryzję, oportunizm i ogólną nikczemność władzy ganią. Jedna i druga chciałaby kierunków, dyskusji, uzgodnień. Chciałaby tego, czego w istniejących warunkach rządzący na pewno spełnić nie mogą. Z jednej protesty lekarzy czerpiące swą siłę z unijnych uregulowań, z drugiej zarzuty opozycji. Do tego własne zobowiązania i przekonanie, że spraw z tym związanych dalej się przeciągać nie da.
Rządzący, zamiast cierpliwie robić swoje dają się nieco zwariować. Popadają w gorączkowość ale jednak taktownie zwracają uwagę na niestosowność rozmiaru wymagań w zestawieniu z czasem jaki mieli na ich spełnienie. Pośpiech powoduje ich do przekazywania materiałów formalnie nie opracowanych do końca. Jakoś nie potrafią podkreślić niezborności ataków. I może dobrze. Nie widać u nich przemożnej chęci podejmowania kłótni. Nie widać też prób zwalania swoich niepowodzeń na media i “wściekłe” ataki opozycji. Oraz układ, jaki niewątpliwie zawierają niedawno się jeszcze zwalczające odłamy oponentów.
Ale zarówno mniemana lewica jak i pozorna prawica muszą jakoś swoja odrębność podkreślić. Tu do gry wprowadzany jest Kościół. “Lewicowcy” zwalczają go totalnie, “prawicowcy” wielbią fundamentalnie. Dosłownie. Nauki ojca Rydzyka są podstawą ich moralnej siły. Koalicja rządowa też w tym bierze udział, podkreślając swe oddanie dla katolicyzmu bezrydzykowego.
A w tle smaczki. Kierunków przyszłych uregulowań chcą opozycjoniści. Projekty ustaw kierunkami według nich nie są. Bo nie są – projekty ustaw to rzeczywiście nie kierunki. Najpiękniej to wyraził Bolesław Piecha. Nazwał te projekty bibułą na powielaczu. Radośnie się po rozmówcach rozglądając. On też nie od macochy, też antykoalicyjną facecję wymyśli, tak jak sam Brudziński się potrafi ośmieszyć. Jeszcze się tylko oczami przewracać nauczy i może generalnym za niego zostać.
W tym procesie kreuje się twórczy spór, który z jednej strony może znacznie zintensyfikować prace rządu, z drugiej obnażyć miałkość intelektualną opozycji. Sam zaś spór, dzięki swojej twórczej roli, ujawnia wszystkie posiadane zalety. Spierajmy się Polacy, kłóćmy. To nam zawsze dobrze wychodziło. Z tego możemy mieć korzyści.
komentarze
Szanowny Panie Stary
I przylądajmy sie temu sporowi, byle z drabiny, i to wysokiej. A niebawem to chyba trzeba sie będzie przesiąść na Drabinę Jakubową:)))
Pozdrawiam serdecznie
Lorenzo -- 10.01.2008 - 12:13Lorenzo
Z drabiny? Kopać trzeba w to w co żubra gryzł Kaczyński. Awantura bez nas? Niedoczekanie.
Stary -- 10.01.2008 - 13:13Szanowny Stary
He,he:)) Bardzo mi sie ta “awantura bez nas” i “niedoczekanie” spodobały. Wchodzę w to!
Lorenzo -- 10.01.2008 - 14:02