Jakże miło było ujrzeć Panią kradnącą zapałki. O kradzieży zapalniczki nie ma co mówić. Przecież Pani nie zasiadła w swojej beczce a tylko biega wokół niej.
Na szczęście.
Och! Czas nadszedł najwyższy by odnieść się do kilku kwestii. Mało ważnych dla opinii tutejszej.
Kolejność mych wynurzeń nie będzie przypadkowa.
1) Butelczyna, zgodnie z moim przyrzeczeniem, jest przeznaczona dla pana Docenta Stopczyka. Po przekazaniu rzeczonej przestaję być stroną. Ergo: rozporządza nią obdarowany. Mnie nic do tego.
2) To władcy stają się bardziej żałośni od swoich marionetek. Szczególnie wtedy, gdy zachodzą dwie przeciwstawne sobie przesłanki (chłe, chłe):
a) marionetki się budzą z letargu a władca nie raczy tego zauważać
b) marionetki pogrążają się w coraz większym letargu a ich władca czuje się absolutnie spełniony zarządzając bandą durnowatych zombie.
3) Dlatego też, nie należy wchodzić w żadne kontakty z akolitami Władcy. Jak sama ich nazwa wskazuje, będą oni wiernie podążać wytyczoną im ścieżką. Bezrozumnie, pozostając w zaczadzeniu. Do otwarcia oczu szeroko zamkniętych potrzebna jest ich własna wola. Gdy takiej nie ma – marionetki zawsze zagryzą tego, który próbuje zedrzeć brudne, lecz bogato zdobione, sz(m)aty z ich władcy.
4) Pierwsze wrażenie się liczy. Madame Magia już nie będzie więcej zatupywać własnej intuicji. Ta zawsze doradzała mi dobrze. Trza było jej słuchać a nie podążać wbrew sobie za zachwyconym tłumem! Tłumaczy to, poniekąd, również ostatnie zawirowania. A jeśli nie tłumaczy wystarczająco jasno – to trudno. Więcej tłumaczeń nie będzie.
5) Szanowanie Przeciwnika li tylko za jego inteligencję jest pomyłką. Historia wszechświatowa zna wiele przypadków osobników o inteligencji ponadprzeciętnej, których nijak szanować się nie da. No, chyba, że samemu jest się równie psychopatycznym skurwielem. Pardą. Ergo: inteligencję Przeciwnika należy docenić. Szanować – nigdy! Jeśli ktoś się nie zgadza niech przeczyta jeszcze raz punkt drugi.
6) Smoki Ziemi różnią się nieco od Smoków Drzewa. Być może ma na to wpływ ich wiek, co samo w sobie stanowi odwrócenie do góry nogami Tradycji. No, ale przecież wszystko od dawna stoi na głowie, więc nie ma czemu się dziwić. Gdyby te ostatnie, Smoki Drzewa, tłukły i bluzgały jak chcą, to od dawna zasiedlałyby Miejsca Odosobnienia. Ku radości Przeciwników, w tym tych inteligentnych.
[Uwaga profesjonalna i czepliwa: “nadgarstków obtłukiwanie” jest mało prawdopodobne. Nadgarstki można nadwyrężyć, zwichnąć lub złamać. Obtłuc może je tylko tłuk, tłukący na oślep. :)]
7) Ten punkt będzie gwoździem. Był Smok, jest cyfra odpowiednia i będą słowa. Mojej ulubionej, bo Osip chwilowo (mam nadzieję) wypożyczył się z mojego domu. Słowa pozostające w związku z komentarzem Pani, pani Pino, z godziny 22:10, dnia ubiegłego.
Takie oto słowa:
Kiedy człowiek umiera,
Zmieniają się jego portrety.
Inaczej patrzą oczy, a wargi
Uśmiechają się innym uśmiechem.
Spostrzegłam to wróciwszy
Z pogrzebu pewnego poety.
I odtąd sprawdzałam często,
I potwierdził się mój domysł.
Jak etnografia kulturowa wypowiada się w temacie uwielbienia szczątków upadłego władcy przez jego akolitów?
Pozdrawiam serdecznie oraz adekwatnie, Szanowną Panią Pino.
Przechodząc do post scriptum dodaję, co następuje:
– Gratulacje dla Panny Wodzianny za wejście w smoczym stylu.
– Wyrazy uznania dla Dorci za wyrazy, tyleż niecenzuralne co urocze.
– Pozdrowienia nieustające dla wszystkich Małgoś – aniołów i bażantów.
– Solidarność z hasłem rzuconym przez panią Gretchen: “Chujom precz!”
Dodam jeszcze post post scriptum:
– Nieuważny błąd już naprawiłam -> notka jest w “archiwum”. Jak kto ma chcicę będzie gwiazdkował na Berdyczów.
– Sprawdzę komu przyszło do pustego napisać do mnie. W końcu to ta wiadomość mnie tu ściągnęła. Niestety.
– Proszę się uspokoić i odstawić żyletki – nie będę komentować. U nikogo.