Ja jestem fatalistą, więc wyroki boskie akceptuję. Niemniej jeśli da się coś zrobić, to robię. Dlatego latam ze Szkocji do Polski, żeby się leczyć, a nie być poddanym „leczeniu”. Z resztą, historia przygód ze szkocką służbą zdrowia zasługuje na osobny wpis, ale muszę do tego dojrzeć.
Panie Sergiuszu!
Ja jestem fatalistą, więc wyroki boskie akceptuję. Niemniej jeśli da się coś zrobić, to robię. Dlatego latam ze Szkocji do Polski, żeby się leczyć, a nie być poddanym „leczeniu”. Z resztą, historia przygód ze szkocką służbą zdrowia zasługuje na osobny wpis, ale muszę do tego dojrzeć.
Pozdrawiam
Myślenie nie boli! (Chyba, że…)
Jerzy Maciejowski -- 06.01.2016 - 21:56