Pan to dopiero ma przegwizdane, nadreptał Pan w kółko i nahamletyzował...
A nadziei nadal znikąd.
Może więc podam pomocną dłoń...
Bo jestem constans, ze spokojem wędkarza, z flaszeczką wciąż tkwię w jednych chaszczach.
Jedynie kiedy kto zakłóci mi błogi spokój, traktuję go bezceremonialnie…
Tak i teraz…
Problem nie tyle w samym prawie (podobno najbardziej liberalną konstytucją w historii, była konstytucja stalinowska), co w jego stosowaniu. I w naszej kulturze prawnej.
Bo z nią, jak z trawnikami w GB.
Gdzie wprawdzie nigdzie nie było zapisane, ze nie wolno obrażać królowej, a jednak swego czasu ani w prywatnych, ani publicznych (rządowych) mediach nie chciano puścić punkowego God save the queen… (she aint no human being).
W kwestii prawa łaski… Sprawa nie jest tak ewidentna, jakby się nam wydawało.
O czym świadczą opinie panów profesorów: Waltosia (UJ) Kruszyńskiego (UW) i Grzegorczyka (UŁ).
A TK?
Wszystko przez to, ze do tej pory nie ma jasności w jakim stopniu jest on elementem trzeciej władzy, a w jakim partycypuje w aktualnej grze politycznej. Spore wątpliwości budzi tu nie tylko tryb powoływania sędziów.
Stricte polityczny.
A że trafiło się, ze przez kolejne dwie kadencje sejmu sędziowie powołani byli przez jedną opcję – co jaskrawie zachwiało parytetami – to i mamy reakcję.
Siła rzeczy… bardziej polityczną, niż prawną.
Jak sprawy mają się z czwartą władzą, wiadomo. Nie nastrajają optymistycznie… Gwardia umiera, ale się nie poddaje.
Pan profesor Pisiuliński prorokuje efekt kuli śnieżnej.
Być może, choć aż tak bym nie tragizował... Natomiast dodałbym jedną, maleńką, uwagę; “ścieżki” tej bynajmniej nie “wytyczyła obecna większość parlamentarna”.
To praca bardziej zespołowa…
I ustrojodawcy (co szkodziło zapisać w ustawie zasadniczej“prezydent prawo łaski stosuje wobec skazanych”?), i ustawodawcy (który mógł dopuszczać do orzekania także osoby rekomendowane przez opozycję parlamentarną), i orzeczeń TK (casus OFE), i samych jego sędziów (w każdym razie ja dostrzegam – bez względu na własne sympatie polityczne – wcale nie drobną różnicę klas miedzy panią sędziną Łętowską, a panem sędzią Stępniem).
Wszystkie te składniki mają niemały wkład w zbudowaniu dotychczasowej kultury prawnej…
W przeciwieństwie do Pana jednak widzę jakiś sens całego tego burdelu.
Mam nadzieję, że w końcu, kiedy wieszczona kula śnieżna się rozbije, wyjdziemy na prostą
No tak Panie Referencie,
Pan to dopiero ma przegwizdane, nadreptał Pan w kółko i nahamletyzował...
A nadziei nadal znikąd.
Może więc podam pomocną dłoń...
Bo jestem constans, ze spokojem wędkarza, z flaszeczką wciąż tkwię w jednych chaszczach.
Jedynie kiedy kto zakłóci mi błogi spokój, traktuję go bezceremonialnie…
Tak i teraz…
Problem nie tyle w samym prawie (podobno najbardziej liberalną konstytucją w historii, była konstytucja stalinowska), co w jego stosowaniu. I w naszej kulturze prawnej.
Bo z nią, jak z trawnikami w GB.
Gdzie wprawdzie nigdzie nie było zapisane, ze nie wolno obrażać królowej, a jednak swego czasu ani w prywatnych, ani publicznych (rządowych) mediach nie chciano puścić punkowego God save the queen… (she aint no human being).
W kwestii prawa łaski… Sprawa nie jest tak ewidentna, jakby się nam wydawało.
O czym świadczą opinie panów profesorów: Waltosia (UJ) Kruszyńskiego (UW) i Grzegorczyka (UŁ).
A TK?
Wszystko przez to, ze do tej pory nie ma jasności w jakim stopniu jest on elementem trzeciej władzy, a w jakim partycypuje w aktualnej grze politycznej. Spore wątpliwości budzi tu nie tylko tryb powoływania sędziów.
Stricte polityczny.
A że trafiło się, ze przez kolejne dwie kadencje sejmu sędziowie powołani byli przez jedną opcję – co jaskrawie zachwiało parytetami – to i mamy reakcję.
Siła rzeczy… bardziej polityczną, niż prawną.
Jak sprawy mają się z czwartą władzą, wiadomo. Nie nastrajają optymistycznie… Gwardia umiera, ale się nie poddaje.
Pan profesor Pisiuliński prorokuje efekt kuli śnieżnej.
Być może, choć aż tak bym nie tragizował... Natomiast dodałbym jedną, maleńką, uwagę; “ścieżki” tej bynajmniej nie “wytyczyła obecna większość parlamentarna”.
To praca bardziej zespołowa…
I ustrojodawcy (co szkodziło zapisać w ustawie zasadniczej“prezydent prawo łaski stosuje wobec skazanych”?), i ustawodawcy (który mógł dopuszczać do orzekania także osoby rekomendowane przez opozycję parlamentarną), i orzeczeń TK (casus OFE), i samych jego sędziów (w każdym razie ja dostrzegam – bez względu na własne sympatie polityczne – wcale nie drobną różnicę klas miedzy panią sędziną Łętowską, a panem sędzią Stępniem).
Wszystkie te składniki mają niemały wkład w zbudowaniu dotychczasowej kultury prawnej…
W przeciwieństwie do Pana jednak widzę jakiś sens całego tego burdelu.
Mam nadzieję, że w końcu, kiedy wieszczona kula śnieżna się rozbije, wyjdziemy na prostą
Pozdrawiam serdecznie
yassa -- 06.01.2016 - 19:43