Słusznie prawią wszyscy i zgadzam się z tym, że nie ma dowodów na istnienie konkretnego, czyli przypisanego do jedynej prawdziwej i słusznej religii, boga i nie ma dowodów na nieistnienie siły sprawczej, którą można by nazwać Bogiem.
Wiemy na pewno, że ludzie stworzyli wielu bogów, z których kilku się uchowało do dziś. Wiemy też, że w większości wyznawcy różnych religii nie tolerują się wzajemnie, co zbyt często prowadziło do wzajemnego wyrzynania się. Chyba żadna z religii się przed tym nie ustrzegła.
Wiemy też, że kapłani większości religii uważają siebie za łączników z bogami, za jedynych interpretatorów woli boskiej, za znawców praw boskich, które to prawa przekazują wierzącym masom w sposób najczęściej bezdyskusyjny. Wątpiący wierzący najczęściej nazywani byli zdrajcami, heretykami, odszczepieńcami i najczęściej eliminowano ich ze świata żywych. Najczęściej w sposób okrutny i odstraszający. Niewierzący zupełnie byli wrogami najbardziej znienawidzonymi, bo chyba najbardziej niebezpiecznymi.
Wiemy też, że wojny religijne były powodem śmierci milionów ludzi. Tolerancja religijna nie była wynalazkiem ludzi wierzących, ani tym bardziej ich kapłanów. Tolerancja religijna jest prawdopodobnie wymysłem szatana…
Dlatego jestem pełen szacunku dla tych wierzących, którzy posiadając wiedzę wielką, wiedzę na temat kosmologii, fizyki wszechświata, mimo tej wiedzy wierzą w jakiegoś boga. Podejrzewam jednak, że ten ich Bóg nie ma wiele wspólnego z bogiem czczonym przez religijność ludową. Chciałbym posłuchać o bogu księdza Sedlaka, choć nie wiem, czy bym w niego uwierzył. Na razie jestem rzymsko-katolickim ateistą...
Nikt nic nie wie...
Słusznie prawią wszyscy i zgadzam się z tym, że nie ma dowodów na istnienie konkretnego, czyli przypisanego do jedynej prawdziwej i słusznej religii, boga i nie ma dowodów na nieistnienie siły sprawczej, którą można by nazwać Bogiem.
Wiemy na pewno, że ludzie stworzyli wielu bogów, z których kilku się uchowało do dziś. Wiemy też, że w większości wyznawcy różnych religii nie tolerują się wzajemnie, co zbyt często prowadziło do wzajemnego wyrzynania się. Chyba żadna z religii się przed tym nie ustrzegła.
Wiemy też, że kapłani większości religii uważają siebie za łączników z bogami, za jedynych interpretatorów woli boskiej, za znawców praw boskich, które to prawa przekazują wierzącym masom w sposób najczęściej bezdyskusyjny. Wątpiący wierzący najczęściej nazywani byli zdrajcami, heretykami, odszczepieńcami i najczęściej eliminowano ich ze świata żywych. Najczęściej w sposób okrutny i odstraszający. Niewierzący zupełnie byli wrogami najbardziej znienawidzonymi, bo chyba najbardziej niebezpiecznymi.
Wiemy też, że wojny religijne były powodem śmierci milionów ludzi. Tolerancja religijna nie była wynalazkiem ludzi wierzących, ani tym bardziej ich kapłanów. Tolerancja religijna jest prawdopodobnie wymysłem szatana…
Dlatego jestem pełen szacunku dla tych wierzących, którzy posiadając wiedzę wielką, wiedzę na temat kosmologii, fizyki wszechświata, mimo tej wiedzy wierzą w jakiegoś boga. Podejrzewam jednak, że ten ich Bóg nie ma wiele wspólnego z bogiem czczonym przez religijność ludową. Chciałbym posłuchać o bogu księdza Sedlaka, choć nie wiem, czy bym w niego uwierzył. Na razie jestem rzymsko-katolickim ateistą...
jotesz -- 05.06.2012 - 09:55