Marusię swą porzucił najpierw I pośród nocy, aż do dnia Z artystką szalał w chińskiej knajpie A ta Marusia z żalu schła
Bo w tym cały jest ambaras
Marusię swą porzucił najpierw
I pośród nocy, aż do dnia
Z artystką szalał w chińskiej knajpie
A ta Marusia z żalu schła