było wesoło, ale historia wesoła wcale nie jest. To raczej dowcip pp. Bulzackiego i yassy dodał jej waloru humorystycznego.
Może ja się ustosunkuję po… siedmiu miesiącach (wcześniaka by można urodzić, np. Natalia tak miała). Kto zrozumie, ten zrozumie. Zwisa mi to.
Oto historia z kantem, co podwójne ma dno, z jakże pełnego przygód życia mego.
Miałam przyjaciółkę w gimnazjum. Bliską bardzo. Sądzę, że imię Julia na tyle popularne jest w ojczyźnie naszej, że mogę je ujawnić.
W trzeciej klasie tej Julce zaczęło coś odbijać.
Ubzdurała sobie mianowicie, że naszą paczkę należy przemodelować. Konkretnie: wyjebać mnie poza społeczny nawias.
W tym miejscu ukłon i szacunek wieczny dla Zuzanny.
Kiedy sprawy poszły zbyt daleko, przesłała mi prywatny list, który otrzymała od Julki. Za co zresztą dostała od niej zjebkę następnego dnia, bo jakże tak, świętą tajemnicę korespondencji szargać?!
Ów list dotyczył mnie. Kończył się frazą kurwa jego pierdolona mać. (Tego Pieniądza, czyli mua).
Następnego dnia przyszłam na lekcję tańca, bo ćwiczyliśmy wtedy poloneza na bal gimnazjalny. Minęłam Juleczkę bez jednego słowa.
Nigdy więcej się do niej nie odezwałam. Nigdy nie wybaczyłam.
No dobra,
było wesoło, ale historia wesoła wcale nie jest. To raczej dowcip pp. Bulzackiego i yassy dodał jej waloru humorystycznego.
Może ja się ustosunkuję po… siedmiu miesiącach (wcześniaka by można urodzić, np. Natalia tak miała). Kto zrozumie, ten zrozumie. Zwisa mi to.
Oto historia z kantem, co podwójne ma dno, z jakże pełnego przygód życia mego.
Miałam przyjaciółkę w gimnazjum. Bliską bardzo. Sądzę, że imię Julia na tyle popularne jest w ojczyźnie naszej, że mogę je ujawnić.
W trzeciej klasie tej Julce zaczęło coś odbijać.
Ubzdurała sobie mianowicie, że naszą paczkę należy przemodelować. Konkretnie: wyjebać mnie poza społeczny nawias.
W tym miejscu ukłon i szacunek wieczny dla Zuzanny.
Kiedy sprawy poszły zbyt daleko, przesłała mi prywatny list, który otrzymała od Julki. Za co zresztą dostała od niej zjebkę następnego dnia, bo jakże tak, świętą tajemnicę korespondencji szargać?!
Ów list dotyczył mnie. Kończył się frazą kurwa jego pierdolona mać. (Tego Pieniądza, czyli mua).
Następnego dnia przyszłam na lekcję tańca, bo ćwiczyliśmy wtedy poloneza na bal gimnazjalny. Minęłam Juleczkę bez jednego słowa.
Nigdy więcej się do niej nie odezwałam. Nigdy nie wybaczyłam.
Jestem zła i pogańska.
In nomine Patris et Fillii et Spiritus Sancti.
Howgh.