Z “mirem domowym” to jest kolejna komedia. Bo jak są wzywani do poważnych przypadków, typu przemoc domowa, to tłumaczą się, że nie interweniowali bo… mir domowy.
A tu? – proszę bardzo, śmiecie. I będą, choć z góry przepraszają.
(ROTFL)
W górach to już strasznie dawno temu byłam i, cholera, nie pamiętam zbierania śmieci po kimś. Do Kampinosu jeździmy dość często. Ale nie od strony Warszawy. Wtedy musielibyśmy ciągnąć ze sobą przyczepę na śmiecie.
Jeździmy od strony Żelazowej Woli. Wtedy wystarcza tylko jeden worek (jakieś 100 litrów) na circa 5-cio kilometrową trasę. W jedną stronę.
Grzesiu
Z “mirem domowym” to jest kolejna komedia. Bo jak są wzywani do poważnych przypadków, typu przemoc domowa, to tłumaczą się, że nie interweniowali bo… mir domowy.
A tu? – proszę bardzo, śmiecie. I będą, choć z góry przepraszają.
(ROTFL)
W górach to już strasznie dawno temu byłam i, cholera, nie pamiętam zbierania śmieci po kimś. Do Kampinosu jeździmy dość często. Ale nie od strony Warszawy. Wtedy musielibyśmy ciągnąć ze sobą przyczepę na śmiecie.
Jeździmy od strony Żelazowej Woli. Wtedy wystarcza tylko jeden worek (jakieś 100 litrów) na circa 5-cio kilometrową trasę. W jedną stronę.
Pozdrówka.
Magia -- 26.06.2009 - 22:58