że ci panowie i panie żyją w matriksie.
Gdzie są tylko oni i media.
Gdzie są najważniejsi.
Gdzie ich się słucha.
Gdzie ma się ich zachcianki spełniać.I spełnia te zachcianki także wszelka służba, łącznie z policją itd, co im nawet po wieśmaki do maksyfa jeździ.
I zdziwieni wielce, jak coś się ułoży inaczej.
(Choć akurat Rokita już nie polityk, więc mógł się przyzwyczaić)
I druga rzecz, że w tej polityce sa raczej tylko ludzie, którzy poza polityką nie odnieśli żadnych innych sukcesów.
Nie ma ani kogoś kto w biznesie sukces odniósł (no może poza Palikotem, ale to człek, co rolę błazna chce pełnić), nie ma takich, co w nauce, nie ma jakichs społeczników.
Jest oddzielna kasta polityków i żyjących z nimi w symbiozie dziennikarzy.
Choćby to trąbienie ciągłe o sprawie Rokity, kurde, jak zabito tym paralizatorem tego Polaka w Kanadzie, to nie było aż takiego rabanu jak o płaszcz Jana Marii.
Przecież to żenua, jak to się wieśniacko mówi.
P.S. Ja mam teorię wredną i złośliwą na temat incydentu w samolocie, otóż podobno ze stewardessą rozmawiała Nelly Rokita.
Bo Rokita Jan Maria jednak nie szprecha za bardzo.
Jeżeli więc Nelly była tak komunikatywna jak czasem po polsku, to ja się niczemu nie dziwię, cud, żer to się tak niegroźnie skończyło:)
Szczególnie że w “kropce nad I” powiedziała ona, że starała się rozmawiać żartobliwie z tą stewardessą...
Oj, musiało byc ciekawie:)
A bo to jest efekt,
że ci panowie i panie żyją w matriksie.
Gdzie są tylko oni i media.
Gdzie są najważniejsi.
Gdzie ich się słucha.
Gdzie ma się ich zachcianki spełniać.I spełnia te zachcianki także wszelka służba, łącznie z policją itd, co im nawet po wieśmaki do maksyfa jeździ.
I zdziwieni wielce, jak coś się ułoży inaczej.
(Choć akurat Rokita już nie polityk, więc mógł się przyzwyczaić)
I druga rzecz, że w tej polityce sa raczej tylko ludzie, którzy poza polityką nie odnieśli żadnych innych sukcesów.
Nie ma ani kogoś kto w biznesie sukces odniósł (no może poza Palikotem, ale to człek, co rolę błazna chce pełnić), nie ma takich, co w nauce, nie ma jakichs społeczników.
Jest oddzielna kasta polityków i żyjących z nimi w symbiozie dziennikarzy.
Choćby to trąbienie ciągłe o sprawie Rokity, kurde, jak zabito tym paralizatorem tego Polaka w Kanadzie, to nie było aż takiego rabanu jak o płaszcz Jana Marii.
Przecież to żenua, jak to się wieśniacko mówi.
P.S. Ja mam teorię wredną i złośliwą na temat incydentu w samolocie, otóż podobno ze stewardessą rozmawiała Nelly Rokita.
Bo Rokita Jan Maria jednak nie szprecha za bardzo.
Jeżeli więc Nelly była tak komunikatywna jak czasem po polsku, to ja się niczemu nie dziwię, cud, żer to się tak niegroźnie skończyło:)
Szczególnie że w “kropce nad I” powiedziała ona, że starała się rozmawiać żartobliwie z tą stewardessą...
grześ -- 12.02.2009 - 21:58Oj, musiało byc ciekawie:)