Ktoś zareagował. Proszę zwrócic uwagę na to, ze spór szedł o umiesczenie drugiego zdania w tym tekście, które wobec napastliwej krytkyki w tej sprawie postanowiłem wycofać, o czym pisałem wczesniej. Wobec braku reakcji na presje jaka wywierano na mnie w tej sprawie zaznaczyłem ingerencje cenzury w stylu stanu wojennego sygnalizujac, że nie zgadzam sie z takim postępowaniem. Ponieważ i na to nikt nie reagował uznałem, ze zarówno Redakcja, jak i komentatorzy popierają tego rodzaju przymuszanie autora do zmiany zdania, zresztą w sprawie całkowicie marginalnej dla tresci tekstu, co moim zdaniem jest tym bardziej żenujące. Czy pisanie o naduzyciu, czy ubliżające mi pytania pytania w stylu czy słyszałem o Piłsudzkim, wyprawie na Kijów itp. nie są tego rodzju naciskami? Oczywiscie nikt przytomny wprost nie pisze o cenzurowaniu tekstów, tylko zachowuje sie i komentuje, tak jak cenzor z czasów PRL. Potem udając, że nic nie wie, nic nie czytał, nic nie słyszał na ten temat. Jeżeli nawet myle się, co do cenzury to wymagam minimum szacunku, wychodząc z założenia, ze jeżeli ktoś sam siebie nie szanuje, nikt inny nie będzie go szanował. To tyle tytułem wyjasnienia. Proszę o nie kontynuowanie tej mało ciekawej i nieprzyjemnej dla mnie dyskusji.
Nareszcie
Ktoś zareagował. Proszę zwrócic uwagę na to, ze spór szedł o umiesczenie drugiego zdania w tym tekście, które wobec napastliwej krytkyki w tej sprawie postanowiłem wycofać, o czym pisałem wczesniej. Wobec braku reakcji na presje jaka wywierano na mnie w tej sprawie zaznaczyłem ingerencje cenzury w stylu stanu wojennego sygnalizujac, że nie zgadzam sie z takim postępowaniem. Ponieważ i na to nikt nie reagował uznałem, ze zarówno Redakcja, jak i komentatorzy popierają tego rodzaju przymuszanie autora do zmiany zdania, zresztą w sprawie całkowicie marginalnej dla tresci tekstu, co moim zdaniem jest tym bardziej żenujące. Czy pisanie o naduzyciu, czy ubliżające mi pytania pytania w stylu czy słyszałem o Piłsudzkim, wyprawie na Kijów itp. nie są tego rodzju naciskami? Oczywiscie nikt przytomny wprost nie pisze o cenzurowaniu tekstów, tylko zachowuje sie i komentuje, tak jak cenzor z czasów PRL. Potem udając, że nic nie wie, nic nie czytał, nic nie słyszał na ten temat. Jeżeli nawet myle się, co do cenzury to wymagam minimum szacunku, wychodząc z założenia, ze jeżeli ktoś sam siebie nie szanuje, nikt inny nie będzie go szanował. To tyle tytułem wyjasnienia. Proszę o nie kontynuowanie tej mało ciekawej i nieprzyjemnej dla mnie dyskusji.
Podróżny -- 04.10.2008 - 09:42