Dyskusja w “TG” wskazuje jedynie, że cały szlak energii jest subwencjonowany przez państwo. Górnictwo mogłoby sie spokojnie utrzymać, gdyby zmniejszono liczbę kopalń a te działające – obniżyłyby koszty przez modernizację. Tymczasem – ponieważ pieprzona brać górnicza ma ręce przez samego Herr Gota stworzone do kilofu i innej pracy się nie ima – mamy nierentowne kopalnie, które nie upadają, bo są dotowane, lecz zarazem nie są samowystarczalne, bo mają horrendalnie wysokie koszty wydobycia.
Sztywne ceny węgla są “on top of that”. Proszę zwrócić uwagę, co się dzieje w energetyce. Mamy w zasadzie analogiczną systuację. Związki wywalczyły tak fantastyczne gwarancje zatrudnienia dla pracowników, że nie ma co modernizować zakładów, które po modernizacji wcale by ich aż tylu nie potrzebowały. Cała branża zatem kwiczy z powodu rozdetych kosztów, sieć się sypie, nowych bloków się nie buduje, ale tysiące zatrudnionych papu dostaje, zamiast zasilić inne branże – np. budowlankę. To jest CHORE !!!
Tak samo dzieje się w przemyśle stoczniowym. na świecie koniunktura na statki aż buzuje, cen sztywnych żaden Balcerowicz nigdy nie ustalał, ale i tak sektor leży – wszystkie trzy stocznie. I co? Jakieś wnioski?
Tylko zawsze dobrze jest zrzucić winę na “rząd”, na “onych”, na Balcerowicza, itd zamiast samemu zajrzeć do własnej dupy, aby przekonać się, czy się aby w niej nie siedzi i nie puszcza bąków.
Jak dla mnie, to Górny Śląsk może sobie robić co chce. Autonomię, srajtutomię. Mam ich serdecznie gdzieś. Nawet tam nie bywam. A w góry jeżdzę zagranicę. Nie mam zamiaru stać w śmierdzących górniczych kolejkach, gdzie “śluńzoki” warczą na siebie i jeden drugiego ledwie w łeb kijem nie ździeli (mam na myśli Szczyrk).
@Podróżny
Dyskusja w “TG” wskazuje jedynie, że cały szlak energii jest subwencjonowany przez państwo. Górnictwo mogłoby sie spokojnie utrzymać, gdyby zmniejszono liczbę kopalń a te działające – obniżyłyby koszty przez modernizację. Tymczasem – ponieważ pieprzona brać górnicza ma ręce przez samego Herr Gota stworzone do kilofu i innej pracy się nie ima – mamy nierentowne kopalnie, które nie upadają, bo są dotowane, lecz zarazem nie są samowystarczalne, bo mają horrendalnie wysokie koszty wydobycia.
Sztywne ceny węgla są “on top of that”. Proszę zwrócić uwagę, co się dzieje w energetyce. Mamy w zasadzie analogiczną systuację. Związki wywalczyły tak fantastyczne gwarancje zatrudnienia dla pracowników, że nie ma co modernizować zakładów, które po modernizacji wcale by ich aż tylu nie potrzebowały. Cała branża zatem kwiczy z powodu rozdetych kosztów, sieć się sypie, nowych bloków się nie buduje, ale tysiące zatrudnionych papu dostaje, zamiast zasilić inne branże – np. budowlankę. To jest CHORE !!!
Tak samo dzieje się w przemyśle stoczniowym. na świecie koniunktura na statki aż buzuje, cen sztywnych żaden Balcerowicz nigdy nie ustalał, ale i tak sektor leży – wszystkie trzy stocznie. I co? Jakieś wnioski?
Tylko zawsze dobrze jest zrzucić winę na “rząd”, na “onych”, na Balcerowicza, itd zamiast samemu zajrzeć do własnej dupy, aby przekonać się, czy się aby w niej nie siedzi i nie puszcza bąków.
Jak dla mnie, to Górny Śląsk może sobie robić co chce. Autonomię, srajtutomię. Mam ich serdecznie gdzieś. Nawet tam nie bywam. A w góry jeżdzę zagranicę. Nie mam zamiaru stać w śmierdzących górniczych kolejkach, gdzie “śluńzoki” warczą na siebie i jeden drugiego ledwie w łeb kijem nie ździeli (mam na myśli Szczyrk).
Zbigniew P. Szczęsny -- 19.09.2008 - 18:58