Przede wszystkim ze Zbigniewe P. Szczęsnym. Tak to jest. Moze troche mijamy sie z pojęciami inteligencji. Proszę zauważyć, że mam na ten temat poglad bardziej demokratyczny w stylu,: kazdy moze i powinien byc inteligentem, a nie zamknietej warstwy wykształciuchów nobilitujacych samych siebie. To, ze przeciętny tzw. inteligent bardziej zgrywa sie na poglądy niz je ma. To zjawisko również o skali swiatowej. Nie napisałem jednak o tym, że w odróznieniu od standadu, przynajmniej w tradycyjnych krajach demokratycznych, jak choćby najbliższe nas Niemcy, istnieje cos takiego jak elita polityczna, kulturalna, gospodarcza itp. Warunkiem dostania się do niej nie są wcale pieniądze, majątki i dyplomy, jak to się u nas na ogół uważa lecz właśnie poglądy i umiejetnośc ich publicznego prezentowania. Wymogi wychowania i dyplomacji też nie są tu bez znaczenia. Stąd niemieccy politycy, mimo tego samego zglajszachtowania społecznego, jak u nas polskich polityków maja w kieszeni, czyli biją ich na głowę pod każdym wzgledem. Tej szkoły brakuje (kinderschtube) i o niej właśnie pisżę. Byc moze, że mętnie, bo trudno wszystko klarownie wyłożyć, aby jednoczesnie nie zanudzić. Dlatego wbrew pozorom nie decyduje tam o wszystkim banda matołów jak się to pozornie wydaje. Dlatego końca świata jeszcze nie widzę.
Pozdrawiam
Zgoda
Przede wszystkim ze Zbigniewe P. Szczęsnym. Tak to jest. Moze troche mijamy sie z pojęciami inteligencji. Proszę zauważyć, że mam na ten temat poglad bardziej demokratyczny w stylu,: kazdy moze i powinien byc inteligentem, a nie zamknietej warstwy wykształciuchów nobilitujacych samych siebie. To, ze przeciętny tzw. inteligent bardziej zgrywa sie na poglądy niz je ma. To zjawisko również o skali swiatowej. Nie napisałem jednak o tym, że w odróznieniu od standadu, przynajmniej w tradycyjnych krajach demokratycznych, jak choćby najbliższe nas Niemcy, istnieje cos takiego jak elita polityczna, kulturalna, gospodarcza itp. Warunkiem dostania się do niej nie są wcale pieniądze, majątki i dyplomy, jak to się u nas na ogół uważa lecz właśnie poglądy i umiejetnośc ich publicznego prezentowania. Wymogi wychowania i dyplomacji też nie są tu bez znaczenia. Stąd niemieccy politycy, mimo tego samego zglajszachtowania społecznego, jak u nas polskich polityków maja w kieszeni, czyli biją ich na głowę pod każdym wzgledem. Tej szkoły brakuje (kinderschtube) i o niej właśnie pisżę. Byc moze, że mętnie, bo trudno wszystko klarownie wyłożyć, aby jednoczesnie nie zanudzić. Dlatego wbrew pozorom nie decyduje tam o wszystkim banda matołów jak się to pozornie wydaje. Dlatego końca świata jeszcze nie widzę.
Podróżny -- 27.08.2008 - 18:43Pozdrawiam