Bianka – chyba najlepsza puenta tego co napisałem o ubóstwie – “trzymać Pana Boga za nogi”(cokolwiek miałoby to znaczyć). Ale jeszcze dopiszę bo okazuje się, że się udziela – jak ktoś Go złapie…. . :-)
Grześ – zazdroszczę wody. Mam nadzieję, że w sanie się nie kąpałeś bo tam fala powodziowa, :-))))
Contri – andegdota niezła. Nawiasem mówiąc skoro o wierze, kiedyś zastanawiałem się nad tym, że popisali sie odwagą słudzy – wesele w Kanie Galilejskiej – którzy na polecenie Jezusa napełnili stągwie wodą i zaczerpnąwszy zanieśli ją staroście weselnemu. Nie sądzisz, że to coś w rodzaju: “przyjść dać na Mszę za deszcz z parasolką? No bo w Ewangelii nie pisze w którym momencie woda stała się winem. Jednak oni zaryzykowali “głową i zanieśli” – starosta skosztował (może na ich oczach, ciekawe jakie mieli miny) – no i jako przednie wino zakwalifikował kończąc degustację. :-)
Więc można powiedzieć cudów się doświadcza wtedy gdy się mówi Bogu: SPRAWDZAM!
Sajonara: na kanwie Twojej wyprawy rowerowej – musisz nieźle wyglądać z “brzuchem na ramie…”. Ja sam jeżdżę na takim starym turystycznym z przerzutkami na cienkich gumach. Po co mi góral jak dziadek się dobrze sprawuje i w dodatku się odróżniam w tłumie, :-))))
A co Twojego “spotkania” z Tatą.. . Bardzo lubię cmentarze. Dla mnie mają taki dziwny spokój i niosą klimat który z dużym poczyciem bezpieczeństwa się kojarzy. Na cmentarzu wszystko ma inny sens niż za jego murami. No i ten spokój. Tu nikt się nie spieszy, nigdzie nie goni. Cmentarz to trochę jak skrzyżowanie “na rozstaju dróg” gdzie krzyżują się drogi wieczności i doczesności. Fajne miejsce.
A Kościół? Dla mnie Kościół to Bóg w tabernakulum, to ON w Komunii Świętej, a także wspólnota ludzi którzy szukają wspólnie ze mną... . Kościół to też więź z rodziną – tymi którzy odeszli i którzy są, gdyż są takimi jego cegiełkami. Bez Kościoła nie byłoby cmentarza dającego spokój gdyż cmentarz z krzyżem na grobach daje pokój.. .
Będąc w Kościele na jedno trzeba zamknąć oczy a na inne otwierać szeroko i szeroko… . Kościół to takie magiczne miejsce gdzie człowiek odnajduje siebie jakby siebie tracąc. Gdyż będąc Kościele muszę z czegoś zrezygnować by siebie odzyskać.. . itd. Ale to dla mnie. Jak już myślisz o tym to pewnie jakiś kluczyk do niego znajdziesz albo dziurkę od klucza przez którą Światło padnie na Twoją duszę i wtedy …. albo i nie. Jakby klucz jest w Twoich rękach. Masz czas.
Contri: GW nie czytam ale domyślam się co na temat IPN mogli napisać. A prawda ważna jest i zastanowię się jak to ugryźć i po naszemu napisać.
Prawda o wszystkim. Jak kupisz rower t musisz o nim poznać prawdę aby na nim bezpiecznie jechać... . Jak jesteś człowiekiem to musisz o nim conieco wiedzieć aby umieć nim być.... . A te informacje wyzwalają gdyż powodują, że można iść pewnie dalej przez życie i jechać rowerem z zdezelowaną oponą na cmentarz… .
Idę na kolację i wino!!! Kobiety wołają! Wasze zdrowie!
************************
Bywam w txt chwilowo rzadko, gdyż ciągnę dwa etaty i remontuję poddasze domu.
niby upał był a tak gwarni na salonie
zacznę od końca.
Bianka – chyba najlepsza puenta tego co napisałem o ubóstwie – “trzymać Pana Boga za nogi”(cokolwiek miałoby to znaczyć). Ale jeszcze dopiszę bo okazuje się, że się udziela – jak ktoś Go złapie…. . :-)
Grześ – zazdroszczę wody. Mam nadzieję, że w sanie się nie kąpałeś bo tam fala powodziowa, :-))))
Contri – andegdota niezła. Nawiasem mówiąc skoro o wierze, kiedyś zastanawiałem się nad tym, że popisali sie odwagą słudzy – wesele w Kanie Galilejskiej – którzy na polecenie Jezusa napełnili stągwie wodą i zaczerpnąwszy zanieśli ją staroście weselnemu. Nie sądzisz, że to coś w rodzaju: “przyjść dać na Mszę za deszcz z parasolką? No bo w Ewangelii nie pisze w którym momencie woda stała się winem. Jednak oni zaryzykowali “głową i zanieśli” – starosta skosztował (może na ich oczach, ciekawe jakie mieli miny) – no i jako przednie wino zakwalifikował kończąc degustację. :-)
Więc można powiedzieć cudów się doświadcza wtedy gdy się mówi Bogu: SPRAWDZAM!
Sajonara: na kanwie Twojej wyprawy rowerowej – musisz nieźle wyglądać z “brzuchem na ramie…”. Ja sam jeżdżę na takim starym turystycznym z przerzutkami na cienkich gumach. Po co mi góral jak dziadek się dobrze sprawuje i w dodatku się odróżniam w tłumie, :-))))
A co Twojego “spotkania” z Tatą.. . Bardzo lubię cmentarze. Dla mnie mają taki dziwny spokój i niosą klimat który z dużym poczyciem bezpieczeństwa się kojarzy. Na cmentarzu wszystko ma inny sens niż za jego murami. No i ten spokój. Tu nikt się nie spieszy, nigdzie nie goni. Cmentarz to trochę jak skrzyżowanie “na rozstaju dróg” gdzie krzyżują się drogi wieczności i doczesności. Fajne miejsce.
A Kościół? Dla mnie Kościół to Bóg w tabernakulum, to ON w Komunii Świętej, a także wspólnota ludzi którzy szukają wspólnie ze mną... . Kościół to też więź z rodziną – tymi którzy odeszli i którzy są, gdyż są takimi jego cegiełkami. Bez Kościoła nie byłoby cmentarza dającego spokój gdyż cmentarz z krzyżem na grobach daje pokój.. .
Będąc w Kościele na jedno trzeba zamknąć oczy a na inne otwierać szeroko i szeroko… . Kościół to takie magiczne miejsce gdzie człowiek odnajduje siebie jakby siebie tracąc. Gdyż będąc Kościele muszę z czegoś zrezygnować by siebie odzyskać.. . itd. Ale to dla mnie. Jak już myślisz o tym to pewnie jakiś kluczyk do niego znajdziesz albo dziurkę od klucza przez którą Światło padnie na Twoją duszę i wtedy …. albo i nie. Jakby klucz jest w Twoich rękach. Masz czas.
Contri: GW nie czytam ale domyślam się co na temat IPN mogli napisać. A prawda ważna jest i zastanowię się jak to ugryźć i po naszemu napisać.
Prawda o wszystkim. Jak kupisz rower t musisz o nim poznać prawdę aby na nim bezpiecznie jechać... . Jak jesteś człowiekiem to musisz o nim conieco wiedzieć aby umieć nim być.... . A te informacje wyzwalają gdyż powodują, że można iść pewnie dalej przez życie i jechać rowerem z zdezelowaną oponą na cmentarz… .
Idę na kolację i wino!!! Kobiety wołają! Wasze zdrowie!
************************
poldek34 -- 27.07.2008 - 20:19Bywam w txt chwilowo rzadko, gdyż ciągnę dwa etaty i remontuję poddasze domu.