Polszcyzna tym różni się od łaciny, że jest żywa. I rządzą nią obyczaje i prawidła tworzone na naszych oczach przez użytkowników. Choćby — kobiety już dawno przestały odmieniać nazwiska ze wskazaniem czy panna czy mężatka, zresztą powszechność i wielokrotność rozwodów uczyniła i to rozwiązanie i zmianę nazwiska nawet niepraktyczną. Jak sobie która panna nie życzy by jej panieństwo w zwrotach grzecznościowych podkreślać — nie należy tego czynić i już.
Bronić jeszcze wypada li tylko żeńskich końcówek nazwisk (Kowalski – Kowalska), bo stanowi to immanentną regułę naszego języka — nawet jeśli niezrozumiałą dla anglosasów.
Pseudonimów używano w Polsce od zawsze chyba, także pseudonimów obcojęzycznych. (Boy choćby). Pseudonimy nieraz zastępowały nazwiska, i sądzę, że jakby pan Okulickiego zamiast “Niedźwiadkiem” nazwał “misiaczkiem” mógłby pan w pysk zarobić.
Słówko nick zapewne spolszczy się z czasem i wyprze również obcojęzyczny pseudonim. Bo krótsze. Nihil novi sub sole.
O wielką literę zapewne nikt się ni obrazi, to oczywisty znak szacunku. Choć ja się podpisuję małą literą, podkreślając “internetową” naturę pseudonimu. To zresztą też nie nowość — starczy zerknąć do byle gazety, by znaleźć całą masę króciótkich pseudonimów dziennikarskich pisanych małą literą.
Panie Jerzy
Dałby Pan spokój.
Polszcyzna tym różni się od łaciny, że jest żywa. I rządzą nią obyczaje i prawidła tworzone na naszych oczach przez użytkowników. Choćby — kobiety już dawno przestały odmieniać nazwiska ze wskazaniem czy panna czy mężatka, zresztą powszechność i wielokrotność rozwodów uczyniła i to rozwiązanie i zmianę nazwiska nawet niepraktyczną. Jak sobie która panna nie życzy by jej panieństwo w zwrotach grzecznościowych podkreślać — nie należy tego czynić i już.
Bronić jeszcze wypada li tylko żeńskich końcówek nazwisk (Kowalski – Kowalska), bo stanowi to immanentną regułę naszego języka — nawet jeśli niezrozumiałą dla anglosasów.
Pseudonimów używano w Polsce od zawsze chyba, także pseudonimów obcojęzycznych. (Boy choćby). Pseudonimy nieraz zastępowały nazwiska, i sądzę, że jakby pan Okulickiego zamiast “Niedźwiadkiem” nazwał “misiaczkiem” mógłby pan w pysk zarobić.
Słówko nick zapewne spolszczy się z czasem i wyprze również obcojęzyczny pseudonim. Bo krótsze. Nihil novi sub sole.
O wielką literę zapewne nikt się ni obrazi, to oczywisty znak szacunku. Choć ja się podpisuję małą literą, podkreślając “internetową” naturę pseudonimu. To zresztą też nie nowość — starczy zerknąć do byle gazety, by znaleźć całą masę króciótkich pseudonimów dziennikarskich pisanych małą literą.
Więc o co się Pan kłócisz?
odys -- 29.05.2008 - 22:28