byłam kilka lat temu w Szczawnicy z niewielkim bratem, koleżanką i przyszłym mężem.
Albo ze Szczawnicy, albo gdzieś w okolicy wyszliśmy wieczorkiem w góry, rozbiliśmy namiot w lesie. W środku nocy zbudził nas jakiś hałas. Zdenerwowani zaczęliśmy rozważa różne możliwości – bandyci ze wsi (jakiś pies długo szczekał gdzieś w drodze za nami – może nas śledzili i teraz wracają?), niedźwiedzie? Jedyny mężczyzna nie okazując trwogi zapalił malutką butlę gazową i krążył po okolicy (w ciemności tylko fioletowy latający talerz było widać). Ustalił, że to jakiś szalony ptak gniazdo buduje po nocy.
Panie Lorenzo
byłam kilka lat temu w Szczawnicy z niewielkim bratem, koleżanką i przyszłym mężem.
Albo ze Szczawnicy, albo gdzieś w okolicy wyszliśmy wieczorkiem w góry, rozbiliśmy namiot w lesie. W środku nocy zbudził nas jakiś hałas. Zdenerwowani zaczęliśmy rozważa różne możliwości – bandyci ze wsi (jakiś pies długo szczekał gdzieś w drodze za nami – może nas śledzili i teraz wracają?), niedźwiedzie? Jedyny mężczyzna nie okazując trwogi zapalił malutką butlę gazową i krążył po okolicy (w ciemności tylko fioletowy latający talerz było widać). Ustalił, że to jakiś szalony ptak gniazdo buduje po nocy.
A widok z okna – pozazdrościć.
julll -- 14.05.2008 - 21:05