Tu nie chodzi chyba o to, że tylko panstwo ma byc właścicielem. Wydaje mi się, ze w wypowiedzi profesora chodzi o to, jakim jest właścicielem, a no takim, który ma to wszystko głęboko gdzieś, mówiąc językiem dyplomatycznym. W tym przypadku państwo jest destruktorem własnych obywateli, zasłaniając się prawami rynku, koniecznością prywatyzacji itp. Oczywiście, że wszystko można sprzedac i tez jakoś życ. Proszę zwrócić uwagę na problem prywatyzacji. Np. Czy warto mieć własne mieszkanie (jako odpowiednik państwa), czy je sprzedac i wynajmowac to samo mieszkanie u nowego właściciela na warunkach przez niego podyktowanych. Zmierzamy do tego drugiego rozwiazania. Wydaje się ono łatwiejsze, bo płącę i o nic nie muszę się martwić. Tymczasem nowy własciel się bagaci, a ja biednieję. Moim zdaniem w wywodzie tym nie chodzi tylko o własność państwową, która sparwuje się obecnie na ogół ponizej wszelkiej krytyki, lecz chodzi własnie o jej jakość, która powinna dbac o obywateli, a nie traktować ich jak zbedne śmiecie, które trzeba jak najszybciej wyrzucić na śmietnik lub oddać komuś w zarząd pozbywając się kłopotów własnościowych. Krótko mówiąc chodzi o to, ze państwo nie może traktować swoich obywateli, jako ich kolejny właściciel, którego zadaniem jest wycisnąc z nich jak najwięcej pieniędzy i dac im w zamian jak najmniej usług, które bedą na najnizszym mozliwym poziomie cywilizacyjnym. Tak własnie wyglada służba zdrowia itp, itd.
Pozdrawiam
Państwo właścicielem
Tu nie chodzi chyba o to, że tylko panstwo ma byc właścicielem. Wydaje mi się, ze w wypowiedzi profesora chodzi o to, jakim jest właścicielem, a no takim, który ma to wszystko głęboko gdzieś, mówiąc językiem dyplomatycznym. W tym przypadku państwo jest destruktorem własnych obywateli, zasłaniając się prawami rynku, koniecznością prywatyzacji itp. Oczywiście, że wszystko można sprzedac i tez jakoś życ. Proszę zwrócić uwagę na problem prywatyzacji. Np. Czy warto mieć własne mieszkanie (jako odpowiednik państwa), czy je sprzedac i wynajmowac to samo mieszkanie u nowego właściciela na warunkach przez niego podyktowanych. Zmierzamy do tego drugiego rozwiazania. Wydaje się ono łatwiejsze, bo płącę i o nic nie muszę się martwić. Tymczasem nowy własciel się bagaci, a ja biednieję. Moim zdaniem w wywodzie tym nie chodzi tylko o własność państwową, która sparwuje się obecnie na ogół ponizej wszelkiej krytyki, lecz chodzi własnie o jej jakość, która powinna dbac o obywateli, a nie traktować ich jak zbedne śmiecie, które trzeba jak najszybciej wyrzucić na śmietnik lub oddać komuś w zarząd pozbywając się kłopotów własnościowych. Krótko mówiąc chodzi o to, ze państwo nie może traktować swoich obywateli, jako ich kolejny właściciel, którego zadaniem jest wycisnąc z nich jak najwięcej pieniędzy i dac im w zamian jak najmniej usług, które bedą na najnizszym mozliwym poziomie cywilizacyjnym. Tak własnie wyglada służba zdrowia itp, itd.
Podróżny -- 06.05.2008 - 09:20Pozdrawiam