I kiedy w październiku wydawałem córkę za mąż, ślub odbywał się w kościele, a ja stary zbereźny ateista płakałem jak bóbr. Czy płakałbym w obecności Agnosiewicza szefa “Racjonalisty”? Powątpiewam… Czy to tylko siła tradycji…?
gdzies na dnie duszy chyba tli sie cos “nieracjonalnego”
panie Andrzeju
I kiedy w październiku wydawałem córkę za mąż, ślub odbywał się w kościele, a ja stary zbereźny ateista płakałem jak bóbr. Czy płakałbym w obecności Agnosiewicza szefa “Racjonalisty”? Powątpiewam… Czy to tylko siła tradycji…?
gdzies na dnie duszy chyba tli sie cos “nieracjonalnego”
Sir H. -- 29.01.2008 - 12:40