To spójrz na dziki kapitalizm szkółek wyższych. Ile jest tych, które stawiają na jakość, a ile na ilość. Jakość to inwestycja długofalowa i bardzo niepewna. Natomiast pieniądze idą za uczniem więc hajda róbmy kombinaty, z 40 osobowymi klasami z zatrudnianiem na umowę zlecenie pseudonauczycieli za najniższą stawkę.
A prowincja? Prowincja to ponad połowa polskich szkół. Jaka tam konkurencja. jak do wiejskiej szkoły chodziło 300 uczniów tak będzie chodzić.
Bon to ściema, juz bardziej mnie przekonuje model słowacki.
Stary
To spójrz na dziki kapitalizm szkółek wyższych. Ile jest tych, które stawiają na jakość, a ile na ilość. Jakość to inwestycja długofalowa i bardzo niepewna. Natomiast pieniądze idą za uczniem więc hajda róbmy kombinaty, z 40 osobowymi klasami z zatrudnianiem na umowę zlecenie pseudonauczycieli za najniższą stawkę.
A prowincja? Prowincja to ponad połowa polskich szkół. Jaka tam konkurencja. jak do wiejskiej szkoły chodziło 300 uczniów tak będzie chodzić.
Bon to ściema, juz bardziej mnie przekonuje model słowacki.
sajonara -- 19.01.2008 - 11:46