Po głosowaniu nad traktatem, wielu radych by widziało rozlatujący się w puch PiS, i możliwość ponownego zaistnienia samemu na politycznej scenie. Ponieważ kraj dosięgło przekleństwo ciekawych czasów, nie zdziwił nikogo seans spirytystyczny, jakiego byliśmy właśnie świadkami.
Wczoraj w sejmie zamajaczył duch Narodowej Demokracji, i ustami Janusza Dobrosza, byłego posła LPR, zauważył miażdżąco:
„Proces schodzenia ze sceny już się w PiS-ie rozpoczął. Nie może trwać partia, która mogłaby zmienić wszystko a prowokuje nieustanne konflikty. Podczas głosowania nad Traktatem Lizbońskim ujawnił się silny podział w PiS. Dokonało się coś, co w historii Polski się rzadko zdarzało, w dużej mierze w nieświadomości podejmowania decyzji przez posłów, którzy nie przeczytali Traktatu !”
Zdaje się, że największy polski polityk dostrzegł szansę uchwycenia przyczółku w sejmie, i stworzenia klubu poselskiego z tych posłów PiS, którzy odeszliby z macierzystego ugrupowania wprost w niecierpliwe ramiona Romana Giertycha. Pewnie o sześćdziesięciu nawet nie marzy, ale niechby chociaż to niezbędne minimum potrzebne do zbudowania poselskiego koła.
Tak, jakby tamci tylko na to czekali, nie dostrzegając bardziej rzeczywistej oferty konserwatystów, czy chociażby Jurkowej chadecji. Po co komu byłoby stronnictwo mecenasa, które dawno utraciło protektorat toruński, i nie ma poparcia nawet u moherowych babek? Zwłaszcza, że kraj odetchnął normalnością, gdy przedwcześnie wyłysiali wojownicy o byczych karkach i opiętych czarnych podkoszulkach zostali wreszcie wyrzuceni poza nawias polityki.
Próba wejścia LPR-u do sejmu drzwiami dla dostawców, została przez ich politycznych pogromców powitana lekceważącą drwiną.
W reakcji na te śmiałe manewry, pan Przemysław Gosiewski substancję polityczną, reprezentowaną przez pana Dobrosza ochrzcił mianem trupa, którego wyciąga się z szafy, celem reanimacji. Gdy syndromy rozkładu nawet już ustąpiły, i teraz postępuje mumifikacja.
Ja na miejscu pana P.E.Gosiewskiego nie kpiłbym beztrosko. Sam fakt, że Giertych tak szybko wystąpil z tak śmiałą akcją, wiele mówi o postrzeganiu PiS na politycznej scenie, i jest cenzurką wystawianą jej kondycji.
Możliwe też, że jak widzą to inni, sęp się pośpieszył, sądząc że ciężko raniony zwierz już się nie wyliże.
Ale znając Jarosława Kaczyńskiego, okazać się może, że żywotność tej formacji może być niedoceniana.
komentarze
Hmm
Powstanie stary problem. Dżuma to czy cholera jest gorsza?
Szczerze mówiąc, to po “oczku” w AWSie i trzydzestce ponad w późniejszym sejmie byłaby już pięćdziesiątka a może więcej. To juz postęp geometryczny z jakąś solidną bazą.
Pod wodzą posłanek Sobeckiej i Masłowskiej.
Dreszczem przejmuje.
Stary -- 04.04.2008 - 09:34Szanowny Sąsiedzie
I znowu coś o profetyźmie (na ten temat popełniłem koment u p. Starego), tym razem poety Mickiewicza. Opiewane przez niego dziady wywoływały jakies duchy zmarłych, czy wręcz prototypy zombies, stawiając im nawet w odpowiednich miejscach miseczki ze strawą. Nie wiem, czy to działałó, ale jak widać tradycja w narodzie nie ginie.
Bałagan w każdym razie jest niezły. Jeden domaga się (przynajmniej w domyśle, choc nie tylko) pełnych informacji od brata na temat było nie było poufnych rozmów z premierem RP, poczem sie tym chwali publicznie (że owe informacje dostaje). Jego ugrupowanie zaskarżać chce do Trybunału coś, co na zmianę jest sukcesem i porażką, a nawet w perspektywie katastrofą.
Zapomniani twórcy political fiction w wersji (i tu właściwie trudno powiedzieć jakiej) bawią się w powszechną reanimację polityczną zmarłych miłościwie idei. Wszyscy są za, a nawet przeciw. Pełne przedszkole, tylko gdzie są przedszkolanki?
I jak tu sie dziwić publiczności, że z obłędem w oczach trzyma się uporczywie jakiegoś płotu, nie mając pojęcia, czy przypadkiem za chwilę i on się nie przewróci.
To ja już naprawdę wole txt, bo jak mi sie przestanie podobać, to zawsze będe mógł wyjść i nikt mi za wbrew robić nie będzie.
Pozdrawiam kasandrycznie
Lorenzo -- 04.04.2008 - 09:44