Korsarzem być!

Mamy XXI wiek, postęp w elektronice, sprzęcie zbrojeniowym, radar, inwigilacja świata przez satelity doprowadziła do możliwości oglądania w dowolnym skrawku ziemi przedmiotów wielkości piłki futbolowej.
Armie świata są uzbrojone po zęby, okręty wszelkiej maści od podwodnych do lotniskowców wyposażone w rakiety i samoloty pływają po wszystkich oceanach.
I w tym wszystkim mamy piratów u wybrzeży Afryki, piratów posiadających sprzęt odpowiadający w najlepszym przypadku drobnym stateczkom pasażerskim z archaicznym uzbrojeniem.
Tacy to piraci na czółnach napadają na statki, statki to nic, oni potrafią napadać na okręty wojenne!
W bezpośrednim abordażu porywają statki załadowane sprzętem wojskowym, olbrzymie tankowce załadowane ropą po brzegi.
Potem oczywiście żądają okupu i to nie w koralikach, to ma być waluta twarda, $, €.
Kwoty też nie są bagatelne, to są olbrzymie sumy sięgające 25 000 000 €, no i właściciele porwanych statków potulnie płacą, a piraci wspaniałomyślnie oddają statki z towarem i załogą.
Ciekawe co piraci robią z okupem? Wydanie takich pieniędzy w Somalii raczej nie wchodzi w rachubę. Terroryzm trzeba jakoś wspierać, są państwa którym bardzo zależy na ogólnych niepokojach.
Teraz wielcy tego świata deliberują jak się ustrzec przed tymi porwaniami i faktycznie widać ich wielkość po wydumanych propozycjach.
Pierwsza to konwojowanie statków przez okręty wojenne, druga to stworzenie korytarza dla statków zabezpieczonego przez okręty.
Pierwsza jest bardzo kosztowna, druga nie mniej, wymaga około 500 okrętów!
Dlaczego są rozpatrywane sposoby walki z nimi, nie mające nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem? Tylko Hindusi wykazali rozum zatapiając za pierwszym podejściem statek piracki.
Czyżby to chodziło o gonienie króliczka, oczywiście takie żeby broń Boże go nie złapać?
Wszak to wielki strach stanąć w poprzek zamierzeniom głównego światowego bandyty który wspiera terroryzm światowy, jednocześnie udając, że to nie on. Jednak jak ktoś popatrzy w jaką broń są wyposażeni terroryści zrozumie kto im jej dostarcza.
Zrozumiałym jest, że jeden lotniskowiec pływający w dużej odległości od Somalii jest w stanie w ciągu kilku dni rozwiązać problem z piratami na wiele lat.
A jednak nie stawia się tamy porwaniom statków, jeśli w obawie, że zginie przy takiej akcji trochę cywili, cywili którzy czerpią z tego zyski, to świadczy to bardzo źle o białej rasie i jej przywódcach.
Aborcja tak, eutanazja tak, pedalstwo też, lecz już obrona przed atakami nie!
Co by świat stracił po zatopieniu pirackich stateczków, zbombardowaniu portów i zabiciu nawet kilku tysięcy bandziorów? Przecież więcej traci istnień ludzkich przez aborcję, ataki terrorystyczne.
Widać cywilizacja białej rasy dobiega końca, właściwie nie ma co rozpaczać, tak było zawsze.
Jedne kultury upadały inne wznosiły się na wyżyny, wygrywał ten kto był bardziej bezwzględny.
Może kiedyś ktoś postawi w centrum Europy jakiś obelisk z napisem: „na tych terenach zamieszkiwali kiedyś Europejczycy, jednak dekadencja w jaką wpadli doprowadziła ich do zagłady”.
Bo jak będzie tak dalej, to na nic innego sobie nie zasłużymy.

Za Wikipedią:
„Korsarz (ang. corsair, privateer) to pirat działający na zlecenie władcy w czasie wojny lub pokoju, którego wynagrodzeniem była całość lub większość łupów. Dzięki korsarzom władca mógł razić flotę przeciwnika (również anonimowo), nie wydając pieniędzy ze skarbca na marynarkę wojenną. Korsarz otrzymywał od swojego monarchy list żelazny (lub inaczej patent), który dawał mu prawo do wpływania do portów tego monarchy, co umożliwiało sprzedaż łupów i ewentualny remont jednostki. „

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Gdzieś to czytałem,

że sprawę za jednym zamachem mogłaby załatwić Arabia Saudyjska, która ma przecież pokaźną flotę i marynarkę wojenną, tyle, że napady piratów powodują wzrost cen ropy naftowej, więc im nie zależy za bardzo.


O tym

nie pomyślałem, a to przecież też argument za piractwem.


@wiki3

Zgadzam się,

Tzw. liderzy polityczni naszej częsci świata są niezdolni do podejmowania działań, które mogłyby doprowadzić do ukazania się w “Guardianie” lub “Sternie” zdjęcia jakiegoś biednego cywila lub co gorsza – dziecka – z któregoś z krajów tzw. III-go świata, który ucierpiał w wyniku akcji zbrojnej prowadzonej nawet w zbożnym celu.

Moim zdaniem wynika to z wyalienowania całych potężnych grup społecznych, zwłaszcza (imigranckiej) młodzieży, które żyją tak jakoś “poza systemem”, często na zasiłku, w wiecznej kontestacji establiszmentu. Powtarzające się zamieszki takie jak we Francji lub Grecji a także wielkie rozróby antyglobalistów i innego lewactwa pokazują skalę problemu, z którym elity boją się zmierzyć, więc zamiatają go pod dywan. Lepiej niech armatorzy płacą za porwane statki niż narazić się na protesty spowodowane śmiercią jakiegoś Mustafy lub Muhammada.

Mam również niepokojące wrażenie katastrofy wiszącej nad naszą cywilizacją, lecz nie wydaje mi się, żebym widział jakąś klarowną drogę wyjścia z dylematu, który da się określić jako bifurkacja między kulturą autorytaryzmu i okrucieństwa a kulturą demokracji i rozmemłania. Jakoś nie widzę satysfakcjonujących rozwiązań pośrednich, poza być może demokracją amerykańską, co do której, w trakcie pobytu w USA odnosłem wrażenie, że jest systemem totalitarnym :-)


Subskrybuj zawartość