Wielka Cisza

Tamtej nocy, niecałą godzinę przed tym, zanim Michał przekroczył tamtą bramę, Wyrus napisał tekst o właśnie obejrzanym filmie Wielka cisza (Die Große Stille) Philipa Gröninga.

Nie tylko film, ale i jego historia jest ciekawa. Wyrus pisze o tym tak:

Gröning poprosił o pozwolenie nakręcenia filmu w klasztorze, kiedy miał dwadzieścia cztery lata, ale mnisi mu powiedzieli, że właśnie przyjęli do klasztoru nowych chłopaków, więc o filmie będzie można pogadać za jakieś trzynaście lat, co Gröning odebrał jako odmowę, bo niby jak inaczej takie dictum mógł odebrać dwudziestoczteroletni chłopak?

Jest tam jeszcze parę dających do myślenia zdań, zresztą poczytajcie sami.

Sam Gröning, pytany już po nakręceniu tego filmu, dlaczego mnisi, zanim go w końcu zastali, dzwonili na jego numer codziennie przez sześć tygodni po tych kilkunastu latach, z pytaniem czy nadal chce zrobić ten film, powiedział:

W klasztorze są mnisi, którzy wiedzą, że mogli zostać gwiazdami rocka, ale wybrali inną drogę. Klasztor swym istnieniem ma przypominać, że taki wybór zawsze jest i że to wzbogaca rozumienie tego, kim jest człowiek. Klasztor jest jak latarnia morska, jeśli ktoś ma powołanie, żeby zostać mnichem, powinien ku niej wędrować, ale jeśli nie ma tego powołania, to latarnia morska i tak istnieje. Mówi ludziom: “Tu jest jedna ze współrzędnych tego, kim możesz być jako człowiek”. I samo to człowieka zmienia.

Przeczytałem to opowiadanie o Gröningu, który będąc w wieku Michała pukał do bram La Grande Chartreuse, i przyszło mi do głowy, że może to jednak dobrze, że nigdy nie wiemy, co przyniesie przyszłość. Że nie rozumiemy dlaczego. I dobrze, że są na świecie morskie latarnie.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

-->Sergiusz

To jest rzeczywiście niezwykły film. Cieszę się, że Wyrus o nim przypomniał. Mam znajomego, który sporo czasu spędził w ich bibliotece. Podobno tak to właśnie wygląda.


Wpis wyrusa jak zwykle ciekawy,

a film muszę kiedyś obejrzeć, bo nie znam.

Eh, ile człowiek ma zalgłości i ta świadomość,że się nigdy nie zdąży wszystkiego, co warto, zrobić...

pzdr


Panie Sergiuszu!

Piękny tekst. Nie znałem Pana z tej strony i cieszę się, że poznaję, choć szkoda, że w takich okolicznościach.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość