Umiesz liczyć to licz na siebie

To powinien być nasz aksjomat, niezależnie od zawieranych lub nie, sojuszy.

Już tyle razy dostaliśmy w dupę za naiwną wiarę w wartość wyłącznie papierowych sojuszy, że chyba czas z tego wyrosnąć?

Mocarstwa zawsze miały nas gdzieś. Sojusze zawierają z nami nie ze względu na nas, ale ze względu na własne interesy oraz gry operacyjne. Pic na wodę, gdy przychodzi co do czego.

Amerykańska pseudo-oferta w sprawie tarczy powinna nas w końcu otrzeźwić. Mają nas zwyczajnie za idiotów. Nawet nie użytecznych, tylko kłopotliwych.

Tarcza amerykańska w Europie wygląda, w świetle tego co już wiemy, jak zupełnie wirtualny projekt, obliczony jedynie na wabia-makietę do politycznych rozgrywek Jankesów z Rosją i Europą.

Powinniśmy modernizować polską armię korzystając z dostępnych na wyciągnięcie ręki ofert. Powinniśmy mieć wystarczającą siłę odstraszania. Własną.

Skoro jest już jasne, że mit ślepej miłości i lojalności Polaków wobec Ameryki, a zwłaszcza mit sympatii Ameryki do Polski odszedł na zasłużoną emeryturę, to trzeba w końcu stanąć na własnych nogach.

Dbać o to, by naszym sąsiadom nie opłacało się śnić o zdominowaniu nas politycznie i wojskowo.

Nie mieć złudzeń, że papierowe sojusze znaczą coś więcej niż gry towarzyskie w czasie pokoju oraz coś więcej niż świstek papieru w czasie wojny, gdy do głosu dochodzą twarde interesy i żywioły.

NATO wygląda dziś na dinozaura z popsutymi zębami. Relikt z czasów zimnej wojny? To może wspólne siły europejskie? Wolne żarty.

Przestańmy wierzyć w bajki dla grzecznych dzieci i róbmy dobre interesy w Europie. Budujmy silną Polskę. Róbmy dobrą robotę na codzień, na własnym podwórku.

I miejmy nadzieję, że ani nasze dzieci ani nasze wnuki nie będą musiały robić użytku z naszych własnych systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Liczyć na siebie?

Jak najbardziej.
Pod warunkiem, że masz kija w łapie.
Więc trza tego kija wymyślić, zdobyć, kupić, ukraść.

Tak, aby nasze dzieci nie zostały z visem w kieszeni i butelką benzyny w garści.


Acha..

Wojna to wbrew pozorom matematyka.
Czyli jaki koszt trzeba ponieść aby wygrać.

Tyle, że to działa też w drugą stronę.
Im większe nakłady będą na obronę, tym potęgowo rosną koszty agresora.

Mam wrażenie, że w kolejnych rządach mamy śpiewaków operowych, miss polonie, niedorobionych piłkarzy, niepiśmiennych, chytrych chłopków, wiecznych studentów i profesorów politologii wraz z asystentami.

No fakt. Był jeszcze Balcerowicz.


Ładnie brzmią słowa:

liczmy na siebie, modernizujmy, dbajmy, róbmy…

NATO reliktem z czasów zimnej wojny? Mam sobie już malować “pacyfę” na czole czy jeszcze chwilę poczekać?
A prawem konsekwencji w tej naszej samodzielności… to czego reliktem jest UE?


Sergiuszu

Generalnie się zgadzam, ale co nam szkodzi wysępić od USA co się da? Nie jesteśmy ani bogaci w sensie zasadniczym, ani technologicznie. Jeśli można coś ugrać na trudnej sytuacji sojusznika, który nas do tej pory zwodził i wykorzystywał, płacąc jedynie uśmiechami i gładkimi słowami, to dlaczego nie?

Pozdr.


Igło,

jasne że kija trzeba mieć. Choćby to był kijek.

Problem w tym, że Jankesi próbują nas przekonać, że wystarczy nam obrazek tego kija. To jest kpina z ich strony. Żenada do sześcianu. Takie zagrania nie mieszczą się w ramach negocjacji, To jest poniżej pasa i poniżające. Niech spadają na drzewo z pomysłami, które sprowadzają się do tego, że będziemy płacić za nich rachunki i dostawać papierki po cukierkach.

Przegięli.


Magio

NATO jest reliktem. Obyśmy nigdy nie musieli liczyć na siły sprzymierzone bo biada nam. Właśnie Jankesi pokazują nam, na co możemy liczyć ze strony NATO. Dobrze jest być w tym klubie, ale modlić się trzeba, żeby nie trzeba było go sprawdzać w boju.

Chodzi mi o jedną rzecz: żeby do zakutych łbów wyznawców tej czy innej doktryny dotarło, że w polityce grać trzeba cynicznie i trzeżwo. Poezję zostawmy zakochanym.

I co Ty z tą pacyfą? Przecież ja nawołuję do zbrojenia się po zęby.

Ale kupujmy broń, a nie jankeski złom malowany, za kosmiczne pieniądze.

Jeśli chcą mieć u nas tarczę, to niech wyskakują z kasy albo spadają i nie zawracają głowy.

UE to inna para butów. Ta od wojny ekonomicznej. Też musimy tak grać, żeby wyjść netto na plus. UE to nie Święty Mikołaj przecież. Nic po dobroci nikt nam nie da.


Nato straciło wroga

Pozostało skrzynką z narzędziami.
Czerpią z niej Jankesi.

Te narzędzie, jakie potrzebują.


Popisowcze

jasne, że grać trzeba do końca. Tylko niech sobie nie stroją żartów. Co to ma być za szajs, Patrioty – widma? Kpina. Poważnie nabieram podejrzeń, że tarcza jest wirtualną grą strategiczną. Zagranie jankeskie nie mieści się w ramach negocjacyjnej przyzwoitości. Polskę traktują jako partnera? Te frazesy są mniej warte niż papier toaletowy.


Sergiuszu

Odetchnęłam nieco przeczytawszy Twoją odpowiedź. :) Ale nie do końca.

Nie zgodzę się, że NATO jest reliktem. My, po prostu, nie potrafimy czerpać z naszego w nim uczestnictwa żadnych korzyści. To chyba jakaś nasza “tradycja” i dowód na koszmarną indolencję polskiej polityki.

Słyszałeś może, że Francja, która od czasów de Gaulle’a pozostawała poza strukturami wojskowymi NATO, chce właśnie do tego “reliktu” powrócić?
Znaczy się – zwariowali. Ani chybi… :)


Igło,

no właśnie dlatego mowię, że to relikt.
Tylko co w zamian?
To niech oni myślą, a my tymczaasem róbmy swoje.


To nie jest relikt

To jest organizacja zagubiona.
Korzystają z niej ci, którzy potrafią.

Potrafmy i my.


Sergiuszu, Igło

A historia Airbusa? Nawet biorąc pod uwagę nieudolne zarządzanie?

Czy myślicie, że Francuzi mogliby go sami wywindować na taką potęgę technologiczną?

“Radź sobie sam” jest świetną receptą, ale gdzieś istnieje kreska, po przekroczeniu której traci na aktualności.

Samemu, to właśnie visa można sobie schować pod kurtką.

Magia ma rację.


Magio,

relikt nie ogląda się na Twoją czy moją (nie)zgodę ;)

Francja chce wrócić, mówisz. To fajnie. Francja w ogóle ma fajne pomysły. Na przykład Unię Śródziemnomorską. W polityce fantazja też się przydaje, ja to rozumiem. Na przykład wysłać komuś jakąś Statuę.

Tylko czy ta odnowiona miłość do reliktu nie wynika z braku pomysłu na nową sytuację geopolityczną współczesności?

Coś jak sentyment do starych kapci?


Sergiuszu

Z całym szacunkiem, ale głupoty opowiadasz.
Wiesz dlaczego Francuzi opuścili w pewnym momencie wojskowe struktury natowskie?

Ano dlatego, żeby bez przeszkód i patrzenia im na łapy zrealizować swój własny program atomowy. Innymi słowy, zrobili to własnego interesu.

Jeśli teraz chcą powrócić, to nie ma w chęci tego powrotu żadnego sentymentu do “starych kapci”. To im się opłaca. Po prostu.

Na sentymentach to tylko my potrafimy grać, jak na zdezelowanej sygnaturce.


ale czemu tak się wzdragacie przed słowem relikt?

przecież to jest dinozaur zagubiony w nowych czasach. Relikt dlatego, że układ sił zmienił się z dawnego wyraźnie spolaryzowanego na dynamiczny, weszły nowe rodzaje broni (gaz i ropa) i nowe fronty walki (przejęcia, rurociągi etc.) Gdzie w tym wszystkim, po odmiennych stanowiskach państw europejskich wobec poczynań Wuja Sama jest NATO? Nic nie trzeba zmieniać? Wszystko jest fajnie? Tylko dlaczego dostaliśmy ofertę do dupy?


Sergiuszu

A Ty byłbyś taki hojny w rozdawaniu kasy jeśli byś nie musiał tego robić? Czyż do bezinteresownego płaszczenia się przed wszystkimi nie przyzwyczaiły naszych “sojuszników” wszystkie dotychczasowe rządy?

No zlituj się. Polityka to nie organizacja charytatywna.
Dobrze, że przynajmniej w niektórych obszarach zaczął to zauważać obecny rząd.


Magio

no widzisz, o to mi właśnie chodziło. Otwórzmy oczy na to co się dzieje i jak inni grają. Francja robi to co się jej w danej chwili opłaca, a my mamy robić dobrze Jankesom, i to za jakieś ochłapy?

Powiedz mi teraz jeszcze tylko, dlaczego uważasz, że ponowne uczucie Francji do NATO oznacza, że NATO nie jest dla nas i dla świata poza Francją (rzecz jasna) dinozaurem? Dla mnie to oznaka tylko tego, że Francja widzi w tym interes i zupełnie nie ma to wpływu na ocenę NATO jako takiego. Dla nas.


Sergiuszu

Dla Ciebie, nie dla nas. Chyba, że postanowiłeś mnie wystawić poza nawias zbioru pt. “My”. Trudno.

Widzisz jakąś alternatywę dla NATO? Tylko proszę nie mów mi o “armii europejskiej”.
Dopiero byśmy polegli. :)


Magio

ja to wyraźnie podkreśliłem. Ja rozumiem, że nikt w miarę sprytny nie przepłaca jeśli tylko nie zostanie zmuszony. Ale Jankesi przegięli. To nie jest oferta dla sojusznika. To nie są negocjacje. To jest splunięcie nam w twarz. Mamy gadać, że deszcz pada?


Sergiuszu

Raz na zawsze to powiem.
Uważam ofertę amerykańską za skandaliczną. Uważam, że rząd bardzo dobrze postąpił. Uważam, że piłka jest po stronie amerykańskiej i od tego, w jaki sposób ją odbiją zależy ich wiarygodność, jako naszego sojusznika.
Na podstawie oferty amerykańskiej w sprawie instalacji elementów tarczy w Polsce nigdy nie wysnuję wniosku, że NATO to relikt.
Amen.


Magio

“armię europejską” zdaje się już dziś wspomniałem właśnie w kontekście polegnięcia, natomiast My i dla nas – tu nie chodziło mi o moją opinię tylko o nasz wspólny interes. Niejasno się wyraziłem.

Czy ja widzę alternatywę dla NATO?
Jakbym się nazywał Lech Wałęsa to bym widział.
Ale się nie nazywam.

Tylko że nie jestem wyznawcą podejścia typu z braku laku i kit dobry. No, nie dobry.

Może Patriota chcesz na weekend? ;)


Za dużo wątków

Szanowni.

Mówmy o Tarczy.
Obecna oferta jest nie do przyjęcia.

Jakie wnioski?
Dla mnie następujące.

- Dalsze twarde rozmowy z USA. W niej 2 elementy, zacieśnienie sojuszu i rakiety THAAD.

- Narodowy Program Modernizacji WP, spoza środków budżetowych MON, łącznie z możliwością zasilania go poprzez obywatelskie odpisy podatkowe, skoncentrowane środki przeznaczone zostaną na najnowocześniejsze badania, uzbrojenia i głównie krajową ich, choć nie tylko, bo można we współdziałaniu produkcję oraz rozbudowę tych rodzajów sił zbrojnych, które potrafią je obsłużyć.


Sergiuszu

NATO – nie. Armia europejska – nie. To co? Narodowy program “proca w każdym polskim domu”? :)


Magio

a gdzie ja mówię, że NATO jest reliktem z powodu wygłupu Jankesów?
Wygłup w sprawie tarczy to jedno.
Nieprzystosowanie NATO do rzeczywistości nie ma z tym związku.
Ma związek wyłącznie z rzeczywistością.
Współczesną.


Panie Igło

To już może przy “Patriotach” zostańmy. Ale naszych. I co najmniej w ilości 5-6 baterii.


Pani Magio

Trza chcieć THAAD-y, żeby dostać Patrioty.


Magio

ja nie mówię NATO – nie.
Ja tylko mówię: nie miejmy złudzeń, że skoro jesteśmy w NATO, to już mamy obronność w pakiecie i odhaczoną. Bo na razie to mamy tylko złomowisko jankeskiego sprzętu za ciężką kasę i propozycję zrobienia z nas przedpola bitewnego na nasz koszt. Z weekendowymi Patriotami. To jest niepoważne.


Sergiuszu

Wycofałeś się na “z góry upatrzone pozycje strategiczne” zbieżne z moimi.
To, co napisałeś przed chwilą wypisuję tu w różnych wątkach od kilku dni. Miło, że zgodziłeś się ze mną. :)

Dodam jeszcze dla porządku, że identyczne zdanie mam w kwestii naszego członkostwa w UE. Co, niewątpliwie, czyni ze mnie “neoendeczkę”. :)


Magio

ja się wycofałem? Złudzenie optyczne. Tkwię uparcie na z góry upatrzonej pozycji niemal bez ruchu. Razem z komputerem. To my siedzimy na tej samej kanapie? No popatrz :)


Sergiuszu

Na to wygląda. :)

Ogólnie mówiąc, identyczne salwy śmiechu (póki co) wywołują we mnie Ci, którzy sprzeciwiają się instalacji elementów tarczy, bo przecież nie będziemy na kolanach chodzić przed Amerykanami, a z drugiej strony – nie zauważyli kiedy z klęczek przeszli do pozycji pełzającej wychwalając bezkrytycznie wszystkie posunięcia “rozgrywających” UE. To samo dotyczy tych, którzy działają protiwpołożnie.

Na razie się śmieję. Mam nadzieję, że z powodu tych pożytecznych idiotów nie będę kiedyś musiała płakać.


Merlocie

jesteś, za przeproszeniem, w mylnym błędzie, a to z powodu stosowania paraleli tam, gdzie ich nie tylko z natury nie ma, ale nawet być nie może.

Wyzwania technologiczne, dające z natury pole do kooperacji i korzystania ze wspólnego wysiłku zamiast robienia czegoś jako Zosia Samosia, a kwestie obronności to dwie róźne sprawy.

Pewnie, jeśli sobie ustawisz poprzeczkę tak, że poniżej wojen gwiezdnych nie schodzimy, no to jasne, w pojedynkę nie da rady. Ale tu (nam) nie chodzi o gwiezdne wojny, tylko o konwencjonalną obronność i siłę odstraszania.

Polska jest jednak większa od Monako, i musi posiadać samowystarczalne siły zbrojne – w sensie tym, że nie może być tak, że gąsienice czołgów mamy własne, ale już lufy i wieżyczki są pod dowództwem sojuszników. Stać nas na własne czołgi i samoloty.


Sergiuszu,

To jest oczywista oczywistość.
Mnie chodzi nie o posiadanie wspólne, tylko o tworzenie wspólne. A nie o odmalowywanie starych przechodzonych humwee. Na biało-czerwono.


Pani Magio

Z tymi naszymi rządami do dupy, jak je raczyl okreslić Sergiusz, to w sumie nie do końca tak. Skąd niby ci nasi rządzący mieliby sie nauczyć uprawiania polityki, skoro przez ostatnie w sumie ze 200 lat , o ile nie więcej( z malym wyjątkiem miedzywojnia, również obciążonego minionym brakiem niepodleglości) albo realizowali to, co pamietali z dzieciństwa glównie (odzyskanie niepodleglości), albo z automatu (bo nic innego nie potrafili) podkladali się sąsiadom.

Sily na realizację rzeczywiście polskiej polityki też nie bylo. O sprycie (w tym handlowym) też trudno mówić, kadr nie ma, a jak są, to troche takie pólamatorskie. Spoleczeństwu, a szczególnie polskiemu, też trudno wytlumaczyć o co biega, bo również obciążone przeszlością.

Szczerze mówiąc sytuacja nie do pozazdroszczenia. A`Sarkozy juz gra na strunie naszego honoru. Lomatko, ale to zabrzmialo falszywie w jego ustach.

Pozdrawiam serdecznie


Panie Lorenzo Szanowny

Jeśli Pan myślisz, że ja się użalę nad ciężką dolą naszych “politycznych sierot”, to się Pan mylisz.

Tysiące maluczkich prywatnych przedsiębiorców stanęło onegdaj przed takimi dylematami, w porównywalnej skali. Skoro oni musieli dać sobie radę, żeby wyjść na swoje albo polec, to ja mam się użalać nad politycznymi debilami, którzy teraz próbują znaleźć “kozła ofiarnego” dla usprawiedliwienia swojej nieudolności?

Panie Lorenzo, niedoczekanie Pańskie. :)

A Sarkozy? Wie co robi. Na dodatek skutecznie pogrywa na naszej zdezelowanej sygnaturce. A my się dalej dajemy na to łapać. Wstyd, podwójny.

Niedawno mówiłam, że “wolta” pana prezydenta w sprawie TL została dyplomatycznie spartolona. Po ostatnim telefonie od Sarkozego mogę powiedzieć, że została spartolona podwójnie.

Ja już nie mogę się nawet śmiać. Mnie jest po prostu przykro, że takich…

A co ja się będę wyrażać?

Pozdrawiam w smutku pogrążona…


Alez Szanowna Pani Magio

Jeśli Pani mysli, że ja sie użalam nad ciężkim losem naszych “politycznych sierot”, to ja Pania serdecznie przepraszam za to, że się źle wyslowilem:-)) A w życiu! Jesli już, to ja się naszym losem trapię. Choc w sumie, co nas nie zabije, to nas wzmocni. Byle nas jednak przedtem nie uszkodzilo zbyt mocno.

Tyle, że jednak tysiące polskich maluczkich przedsiębiorców gralo na nieco innych klawiaturach niż te “polityczne sieroty”. No i ewentualna plajta tychże przedsiębiorców nie pociagnęlaby za soba takich konksekwencji. Przykre, ale prawdziwe, gdy idzie o los milionów kilkudziesięciu.

A w ogóle rozsmiesza mnie grożenie Rosją. Czy nikomu nie przychodzi do glowy, że to zagrożenie wymyślili sobie wlaśnie Rosjanie, by wygrywać swe gry z Amerykanami i Unią? Na cholerę im te kilkadziesiąt milionów sprawiających tylko klopoty Polaków? Czasy żelaznej kurtyny dawno już minęly.

Mamy może jakies gigantyczne zasoby bogactw naturalnych, o których nie wiem? My dla nich stanowimy dokladnie taki sam zbiór potencjalnych klientów, jak dla Zachodu.

Pozdrawiam z lekka rozwścieczony (oczywiście nie na Panią), tylko polska megalomanią uprawianą zarówno przez dużych jak i malych


Panie Lorenzo Szanowny

To ja się mogę tylko ucieszyć, że Pan nie współczujesz naszym “politycznym sierotom”, jako i ja. :)

Zaś co do Rosji, to mam (niestety) odmienne zdanie od Pańskiego. Za dużo było w działaniach rosyjskich w ostatnich latach tzw. “zbiegów okoliczności”, by można je było li tylko na karb przypadku złożyć.

Pozdrawiam dzieląc się z Panem wspomnianą złością...


Spróbuję Pani, Pani Magio,

przedstawić o czym myślę, pisząc, że Rosja (doskonala w tzw. maskirowkach czyli pelebejsko mówią zmylkach albo siwym dymie), wiedząc o negatywnym stosunku Polaków do niej, gra nami na plaszczyźnie międynarodowej.

Oto my, wypuszczani przez Rosjan do lotu niczym labedzie, krzyczymy wszem i wobec, jakie to Rosjanie stanowią zagrożenie dla swiata, a co najmniej dla Europy. (Pewne stanowią, ale jeszcze nie w tej chwili). No to by uspokoić Polaków, a jednocześnie poszczypac Rosjan, wolny swiat a to nas o do NATO czy EU przyjmie, a to tarcze obieca. A Rosjanie mowią (caly czas budując swoja najgroźniejszą broń czyli gaz i ropę), oczywiscie po dlugich targach: o.k. zgodzimy sie na Polske w NATO i EU, ale w zamian za… Potem znowu: niech będzie tarcza, albo jej elementy, ale za… itd.

Tymczasem w swej obecnej kondycji (i tak jeszcze przez lat kilkanascie) Polska nie ma najmniejszych szans zrobić choć w najmniejszym stopniu kuku Rosjanom. Podobnie jak i tarcza. Bo niby co ona może Rosjanom zrobić? Nauczkę z wyścigu zbrojeń wyciagnęli i przeszli na broń pt ropa i gaz. Co tej broni może tarcza zrobić? Na dodatek, gdy owa ropa i gaz bedzie ćwiczona razem z Niemcami, Holendrami etc.

Kto tu więc daje sie robić w balona? W brydżu ten manewr nazywa się “zrzutką na przegraną”. Jak widac więc Rosjanie dobrzy sa nie tylko w szachach. Pytanie, czy nasi politycy są pomocnikami w tej grze świadomie czy nie?

Uklony


Panie Lorenzo

A czy mówiąc o rosyjskich “zbiegach okoliczności” miałam na myśli tylko “zbiegi” militarne? A w życiu! – jak to Pan pięknie mawia. :) Wprost przeciwnie, panie Lorenzo.

Większość “zbiegów okoliczności” miała bezpośredni wymiar gospodarczy. Tylko współcześnie (proszę mnie poprawić, jakbym coś pokręciła) zakręcenie kurka z ropą czy gazem ma siłę rażenia głowicy nuklearnej…

Nie da się również zaprzeczyć, że dążenie państw z orbity byłego ZSRR do zawarcia innych sojuszy wojskowych/gospodarczych powoduje określone reakcje rosyjskie. W obecnym czasie Rosji nie potrzeba do wywarcia odpowiedniego nacisku głowic jądrowych. Ale czy to coś zmienia?

Pozdrawiam zza silosu…

p.s. W przypadku separatystycznych terytoriów gruzińskich sam nacisk gospodarczy na Gruzję już nie wystarcza. Prawda?


Z krajami kaukaskimi, Pani Magio,

Rosjanie nigdy nie mogli sobie daź rady. Podobnie jak Anglicy czy Amerykanie z Afganistanem i w paru jeszcze innych krajach.

A do tlumienia ruchów wyzwolenczych na Kaukazie doskonale nadawali sie polscy oficerowie w armii rosyjskiej. W ogóle mieliśmy opinię doskonalych specjalistów w tej branży, także w armii austriackiej.

Uklony zza węgla


Panie Lorenzo Szanowny

Czy ja już wspominałam kiedyś, że uwielbiam nagłe zwroty akcji w Pana wykonaniu. :)

Pozdrawiam szczerze roześmiana…


Nie, nie wspominala Pani, Pani Magio,

moglem też nie doczytać, za co przepraszam z góry.

A co do meritum, to mi się takie klapki otwierają w różnych momentach. Nie wiedzieć czemu:-))

Pozdrawiam powtarzając, że śmiech to zdrowie


Panie Lorenzo

Proszę nie być nadmiernie skromnym. :)
Nie zaprzeczył Pan ani nie potwierdził moich wcześniejszych dywagacji. Za to zwrócił Pan uwagę na pozornie nic nie znaczący “p.s.”. Pięknie.

A z tymi klapkami… Coś w tym jest. Ja, dla przykładu, czytam jakieś informacje, czytam i często po “fafnastej” z kolei przychodzi jakieś skojarzenie, które wiąże w całość kilkanaście poprzednich. Ot, taki wybryk umysłu.

Pozdrawiam nie lekceważąc możliwości rosyjskich…


Pani Magio Szanowna

Nigdy by mi do glowy nie przyszlo określać Pani komentarzy jako dywagacje :-))

Pozdrawiam chcąc poznać nasze mozliwości


Panie Lorenzo Szanowny

Nasze możliwości są nader skromne, powiedziałabym. I nie sądzę by stwierdzenie to było nazbyt odkrywcze.
Życzyłabym sobie by (tak jak kiedyś Irlandię w polityce wewnętrznej), polskich polityków stać było na zawarcie paktu “o nieagresji” w polityce zagranicznej. Bo twierdzę, że partyjne wojenki są tym, co nas na arenie międzynarodowej powala, przy byle okazji. “Dwuwładzą” (co najmniej) w polityce zagranicznej nasi oponenci-sojusznicy rozgrywają nas jak dzieci w przedszkolnej piaskownicy.
I chyba czas najwyższy z tym skończyć. Dla naszego, obywateli RP, dobra. Nie dobra partyjnego, co – zdaje się – stanowi naczelny priorytet polskich polityków.

Pozdrawiam marząc o niemożliwym…


Pani Magio!

Rozumiem, że doszła Pani do momentu, w którym powinien pojawić się wniosek dotyczący zmiany konstytucji. Likwidacja urzędu premiera lub prezydenta jest logiczną konsekwencją tego co Pani pisze.

Pozdrawiam


Panie Sergiuszu!

Zgadzam się, że to co zaoferowali Amerykanie, jest pluciem w twarz. Natomiast nie zgadzam się z wnioskami.

Przed II wojną światową sprowadzaliśmy broń ze Szwecji (działka Boforsa) i Czechosłowacji (moździerze wielkokalibrowe Szkody). Polskie wyroby w obu dziedzinach były lepsze. Zatem nie musimy z nikim na siłę kooperować, tylko odkryć talenty wśród polskich studentów i inżynierów, a potem w nich inwestować. No i oczywiście zbroić się.

Pozdrawiam


Panie Maciejewski

Które działka były lepsze od Boforsa i Skody?


jessss....

Wcinam się w inteligentną dyskusję mądrzejszych niż ja…..ale…
Zwiedzając różniste blogi polityczne nie zauważyłem, by ktoś wysnuł dość oczywisty wniosek z analizy negocjacji w sprawie tarczy.
Wydawałoby się logiczne i oczywiste, iż jeżeli takie cudo się gdzieś instaluje, to zapewnia mu się skuteczną ochronę. I to nie my Jankesów, ale oni nas powinni prosić o pozwolenie na stacjonowanie u nas baterii nie przestarzałych Patriotów, a THAADA....
Widzi mi się, że Jankesom kalafiorem zwisa bezpieczeństwo własnej bazy…. co tu gadać o bezpieczeństwie Polski…
A może o to chodzi….casus Pearl Harbour…


Panie Contri

Im chodzi abyśmy my sami zapłacili za THAaDy i Patrioty, tak będzie taniej.
Im taniej.
Wszak będą strzegły nie tylko bazy ale przede wszystkim nas.

Nikt natomiast nie zadał pytania, czy Jankesi zgodzą się nam je sprzedać?
Bo wcale mogą nie chcieć!!


Szanowny Panie Igła

Oczywiście, tak!
Amerykanie (i nie tylko oni) nie mają przyjaciół – mają interesy.
Miejmy my też interesy – i rozgrywajmy je skutecznie.
Pozdrawiam przyjacielsko.


Panie Igło!

Działka Boforsa były przeciw lotnicze. Model polskich działek postaram się ustalić po 23. lipca, to znaczy w czasie pobytu w Polsce na wakacjach. Odnośnie moździerzy wielkokalibrowych Szkody (czeskie Škody), to działkami trudno to nazwać – kaliber ponad 200 mm. Również postaram się dotrzeć do nazwy modelu polskiego. Ale to wymaga kontaktu z Wojtkiem, a on siedzi we Wrocławiu…

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Proszę się nie fatygować.
Zostało to ustalone we wrześniu ’39r.
70 lat temu.
Prawie.

Tak tylko się spytałem.
Przecież to pan rozdaje oceny.


Drogi Igło!

Wydaje mi się, że miesza Pan zdolności organizacyjne polskiego sztabu z osiągnięciami polskich inżynierów.

Nie mieliśmy wybitnych osiągnięć w lotnictwie, choć polskie skrzydło stanowiło nie lada osiągnięcie, tyle że z odchodzącej epoki górnopłatów.

Natomiast w broni pancernej mieliśmy całkiem udane konstrukcje z drobiazgiem stosowanym przez wszystkie armie świata do dziś – peryskopem odwracalnym. Podobnie sprawy miały się z artylerią.

W brew propagandzie prl-owskiej przed II wojną światową mieliśmy jedną z najmocniejszych armii na świecie. W europie byliśmy trzeci, po Niemcach i Sowietach. Niestety pierwszą walkę przyszło nam stoczyć z tymi dwoma krajami. Na tym polegała nasza tragedia.

Proszę wziąć pod uwagę, że we wrzeniu 1939. roku polska dywizja piechoty spotykając niemiecką roznosiła ją w pył. Tyle tylko, że spotkania 1 na 1 należały do rzadkości. Anglicy w 1945. roku potrzebowali stosunku 2:1, żeby móc marzyć o pokonaniu Niemców.

Zatem wrzesień 1939. pokazał wiele rzeczy, ale niekoniecznie to, co Pan chciałby widzieć.

Pozdrawiam


Szanowny Panie Maciejowski

Nie mieliśmy osiągnięć w lotnictwie? ?????????
http://pl.wikipedia.org/wiki/PZL.37_%C5%81o%C5%9B
niestety, za mało ich było…


Pani(e) Kontri-o/u!

Łoś był samolotem dość nowoczesnym, ale lekkość konstrukcji okupiono ubogim wyposażeniem. Był odpowiednikiem koncepcyjnym He 111, ale nie jestem pewien. Był jeszcze Jastrząb wyprodukowany bodajże w dwóch sztukach. Tylko to nie są osiągnięcia. 100 Spitfire‘ów załatwiłoby sprawę, tylko że to nie była nasza konstrukcja.

Pozdrawiam


setka Spitfire‘ów w roku

setka Spitfire‘ów w roku ’39 do naszej dyspozycji….hłe, hłe….


re: Umiesz liczyć to licz na siebie

nawet tego
http://pl.wikipedia.org/wiki/Karabin_przeciwpancerny_wz._35
nie potrafiliśmy wykorzystać.....


Pani(e) Kontri-o/u!

Spitfire’y zostały zamówione tyle, że w mniejszej ilości i skierowane do Polski przez Rumunię.

Rusznicy przeciwpancernej, bo tak to się nazywa, rzeczywiście nie wykorzystaliśmy. Mieliśmy także doskonałą armatę przeciwpancerną wzór 36. tyle tylko, że zniszczyliśmy w całym wrześniu mniej czołgów, niż tych armat mieliśmy.

Sprawa koncepcji prowadzenia wojny to jedno, a sprawa umiejętności polskich konstruktorów, to drugie. Moje argumenty były po to by pokazać panu Igle, że można uzbroić się własnym sumptem, bez proszenia się o pomoc Europy czy Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Jak już pan chce się kompromitować to na własny rachunek.
Mnie do tego nie mieszaj.
Pokazałeś mi tylko to co napisałem w 1 zdaniu wyżej.

Może lepiej o angielskich skrzyżowaniach pisać?


Subskrybuj zawartość