Ty też możesz napisać historię BOLKA

PDF do ściągnięcia. Tylko 2,02 MB. 629 stron. Gotowy do wydruku. ORAZ DO EDYCJI!

Nie wierzyłem własnym oczom. Wydana przez IPN książka o Bolku jest nie tylko dostępna w sieci jako plik PDF, różniący się od wersji papierowej jedynie brakiem ilustracji i skanów załączników.

Książkę można otworzyć do odczytu i wydruku w wysokiej rozdzielczości bez hasła.

Dostępne w sieci proste hasło pozwala na znacznie więcej. Pozwala na EDYCJĘ książki.

screenshot_0814.png

Ta jedna okoliczność sprawia, że nie wiem, czy ściągnąłem oryginał. A może ktoś coś w nim już zmienił?

Z danych zawartych w pliku wynika, że został utworzony przez kogoś o imieniu Tomasz (prawdopodobnie to odpowiedzialny za skład komputerowy Tomasz Szatkowski), 7 czerwca o godzinie 12:43, oraz że jest eksportem z pliku PostScript, a więc z formatu, w jakim wysyła się książki do drukarni. Zresztą widać, że jest to wersja do druku, z wyznaczonymi punktami do cięcia stron z arkuszy drukarskich.

screenshot_0818.png

Plik równie dobrze mógł zostać umieszczony w Internecie przez kogoś z IPN jak przez kogoś z obsługi technicznej IPN, w tym z drukarni.

Można by to ustalić, gdyby było wiadomo, kiedy drukarnia otrzymała materiały do druku oraz czy były one w jakiś sposób zabezpieczone przed edycją.

To, że książka wyciekła, właściwie nie jest zaskakujące. Natomiast zaskakująca jest niefrasobliwość(?) tych, którzy to zrobili.

Teraz każdy może zmienić opowieść o Bolku, według własnego uznania.

A jeśli ktoś ciekaw, co naprawdę jest w książce, będzie musiał raczej kupić wersję papierową.

Witamy w gabinecie luster.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Bolek & niewierny Tomasz

w jednym stali domku.

Sergiuszu..

Człowiek -> wiara -> zdrada.

Gdyby nie było wiary, nie byłoby zdrady.

A Wallenrod?


A ja pewnie świadomie

książki nie przeczytam, przynajmniej nie w najbliższym czasei. W sumie nigdy mnie nie pociągały nowości i rzeczy, które w danej chwili trendy są:)
Zresztą tyle rzeczy do czytania jest ciekawszych.

pzdr


Sergiuszu

A kto da gwarancję, że wersja papierowa nie jest jednym z luster? – że złośliwie oraz retorycznie się zapytam.

Niefrasobliwość, to ładne słowo. :)


zacytuję szwagra:

No to gruuuubo :)

Był Noe, Noe, gość co się czasem spinał, ale uwierzył i gdy szedł po gnoju smród już się go nie imał!


do edycji i co?

> Ta jedna okoliczność sprawia, że nie wiem, czy ściągnąłem oryginał.

Pewność, że dokument został wydany przez IPN i nie został po drodze zmieniony mógłby dać podpis kryptograficzny, albo chociaż suma kontrolna pliku uwiarygodniona na oficjalnych stronach IPNu. Ale na to w przypadku “pirackiej” kopii oczywiście nie ma szans.

W każdym innym wypadku, każdy może wziąć ten “PDF DO EDYCJI” i zapisać go jako “PDF NIE DO EDYCJI”, po czym wrzucić na jakiś serwer. Czy ta “okoliczność” kopię uwiarygodni?

Dokument przesyłany do drukarni zapewne nie był PDFem, tylko czystym PostScriptem, zatem “zabezpieczeń” przeciwko edycji tym bardziej akurat tam nie było.


Magio

skoro ten PDF wyciekł, to oczywiście nie ma 100% gwarancji co tak naprawdę wydrukowano. Tym bardziej, że tak zrobiony przeciek zdradza totalną amatorszczyznę nie tylko samego przecieku, ale procedur. No chyba, że o to chodziło, by to wyglądało na wybryk amatora.


follow

Gdyby wszystkie możliwe do ściągnięcia kopie były zabezpieczone wysokim kluczem szyfrującym, a do tego z poprawnie zablokowaną możliwością edycji oraz osobnym hasłem do odczytu i osobnym do edycji, to wtedy nie byłoby powodu wątpić, że ściągnięta kopia jest kopią 1:1 oryginału.

Jest odwrotnie. Dostępne kopie są łatwo edytowalne. Oczywiście moje wątpliwości co do autentyczności dostępnego w sieci pliku są mocno przesadzone, ponieważ jego właściwości aż tak łatwe do podrobienia nie są (mam na myśli zwłaszcza datę i czas ostatniej modyfikacji).

To jednak nie zmienia faktu, że teraz każdy ma możliwość wprowadzania zmian i rozpowszechniania zmienionej kopii, ponieważ mało kto zagląda do właściwości PDF-a.


Sergiuszu,

Po pierwsze jestem oburzony,że nie pochwaliłeś się użytkowaniem ogryzka.

A po drugie jestem przekonany o tym, że był to wyciek kontrolowany, w celu umożliwienia jak najszerszej grupie czytelnków zapoznania się z tekstem.

Nie potrafię ocenić, czy to zbrodnicze knowania, czy raczej przyjazny gest…


Merlocie

ależ ja nie mam nic przeciwko przyjaznym gestom. Tylko, że ten gest jest jednak nie tylko nielegalny, ale dodatkowo wykonany idiotycznie. Dlatego można go różnie odczytywać. Na przykład tak:

w IPN pracują ludzie nieuczciwi
IPN nie panuje nad tym co się dzieje na jego podwórku
w IPN trzeba zrobić pilne porządki
itp. itd.

Jak Ci się to podoba?

Ten “gest” jakoś niezwykle łatwo załadować do armaty i strzelić nim prosto w IPN. Jaki inny sens i intencja może się kryć za wyciekiem książki, którą przecież wydano, dalej się drukuje, i nikt egzemplarzy nie konfiskuje ani nie pali na stosach?

Co do ogryzka. Owszem, także ogryzka jestem użytkownikiem, ale żeby się od razu chwalić? ;) Przecież czego życzyłem Juniorowi? :)


Merlocie, przy okazji..

wiesz może jak to wygląda w praktyce, czy pliki wysyłane do drukarni są lub mogą być zabezpieczone na okoliczność modyfikacji?


Mogą.

Ale rzadko bywają.

Spróbujcie coś zrobić z tym:


Merlocie

obejrzałem ten pliczek, ale woła o hasło usera do otwarcia. Czy to wyzwanie crack-erskie? ;) W necie jest pełno softu do rozbrajania PDF-ów. Ale boję się ściągać :)


I słusznie;-)

Jak by wszyscy mieli taką obywatelską postawę, nie byłoby problemu.

Ten pliczek to strona tytyłowa książki, zabezpieczona standardowymi zabezpieczeniami Acrobata. Hasło do otwarcia jest proste (bolek), bo to tylko zabawa, ale mogłoby być poważniejsze. Inne hasło zabezpiecza możliwość edycji i drukowania pliku.

Oczywiście dla zawodowców nie powinien to być wielki problem.

Przecieknięta książka też była zabezpieczona hasłem (jutrzenka), ale zrobiono to przy pomocy starej wersji Acrobata, co na standardowej przeglądarce pdf w MacOSX (Preview.app) nie zrobiło żadnego wrażenia i otworzyła ją bez pytania o hasło. Ja ten teścik zabezpieczałem w najnowszej wersji Acrobata i Preview już nie daje rady. Sprawdź. I spróbuj wydrukować.

Wyższy stopień bezpieczeństwa oferuje zabezpieczanie podpisem elektronicznym z szyfrowaniem zawrtości pliku 128-bitowym (od Acrobata 7) i 256-bitowym (od najnowszego Acrobata 9

Możliwa jest także dystrybucja w necie pdf-ów tylko dla określonych użytkowników, z pełnym śledzeniem losów pliku (kto ściągnął, kiedy otworzył, co robił po otwarciu i kiedy), ale to wymaga skonfigurowania serwera bezpieczeństawa (Live Cycle Policy Server), usługi dostarczanej przez Adobe.

Limit wymądrzania się wyczerpałem do wieczora.

Masz w nagrodę widget TXT, tylko na ogryzki, rozumie się.


Merlocie,

faktycznie, teraz już Preview.app nie dał rady otworzyć pliku, a po otwarciu Readerem 7 (po podaniu tzw. hasła usera), okazało się, że ustanawiając hasło admina (czyli dające możliwość ustawiania praw do pliku), zablokowałeś wszystko, włącznie z drukiem i kopiowaniem :)

Dzięki za widżeta :)


Subskrybuj zawartość