Historia jednej piosenki - Pejzaż bez ciebie

Tak mnie naszło, miało byc o Kofcie, ale tekst zacząłem pisać i nie wychodził on, uświadomiłem sobie, że o Jonaszu Kofcie to ja nic nie wiem i jego piosenek (tekstów) za bardzo nie znam, niby to w świecie blogowym żaden problem (a i umnie) pisać o czyms o czym się nie ma pojęcia, ale jednak nie napisze się.

Podrzucę więc tylko link do tekstu Jachoo, gdzie on o cudownych bossanowach cudownej Hanny Banaszak pisze.

A ja nie będę pisał, bo o tej piosence też wiele nie wiem, dopiero przed chwilą dowiedziałem się, że to tekst Przybory jest, muzyka więc pewnie Wasowskiego, nie wiem, kiedy powstała dokładnie, nie znam pewnie wszystkich wersji, ale po prostu szukając piosenek z tekstami Kofty natrafiłem na nią i stwierdziłem, że już zostanę dzis przy tym wyborze:), aż się dziwię, że jakos nigdy nie wspominałem o niej ni że w cyklu się nie znalazła wcześniej, choć trochę mnie tłumaczy, że o polskich piosenkach z jednym wyjątkiem w cyklu nie pisałem, no właściwie z dwoma.

Ale nie będę smęcił, bo po prostu wszelkie moje opisy nie mają sensu, subiektywny wybór kilku ciekawych wersji tej piosenki.
Od razu mówię, wersja numer jeden rządzi:) (choć jeszcze nie wiem do końca jakie będą dalej)

Po takiej dawce melancholii zostaje albo się upić albo pójść spać.
jako że jutro do pracy, rano trza wstać, alkohol niezdrowy i brak go, wybieram więc rozwiązanie numer dwa, acz bez satysfakcji…

Znikam.

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Właśnie...

Tej satysfakcji brakuje…

Mida coś tam skrobie na sąsiednim ekranie, więc mam motywację być pierwszym.

Słucham teraz Turnaua. Jak posłucham wszystkich to jeszcze skrobnę.
Pozdrawiam nocnie.

Ps. HAHA Jednak byłem pierwszy!!!


Wiesz,

to jedna z niewielu piosenek przy których płaczę, albo co najmniej łzy mi się w oczach zbierają.
Podziwialiśmy z tatą tego artystę: który o swoim największym bólu mówi w taki kunsztowny sposób. Tutaj wszystko przekazuje jego przeżycia: i treść, i forma, porusza do głębi.
Ale z zakończeniem, choć jestem taka empatyczna, się nie zgadzam.
Bo słowa ostatniej zwrotki są takie, jakby nie było Nieba. A w to nie wierzę.
Kojarzy mi się tym jeszcze jedna piosenka pisana przez tekściarza w depresji (Młynarskiego), też doskonała pod kazdym względem:

Upijać się będę jutro, choć czymże jest butelka wina na trzy… Ale dziś pójdę spać...


(Brak tytułu)



Mido,

tu jest trochę o Przyborze i o tym tekście też:

http://www.teatry.art.pl/portrety/przybora_j/poetaprz.htm

A w Boga to on chyba nie wierzył, więc może i w niebo nie?

A fakt, jedna to z tych piosenek przejmujących bardzo.

Młynarskiego znam, ale jednak dla mnie “OGrzej mnie” nie ma tej siły.

A wino na 3?
czemu nie, zawsze można zaopatrzyc się w 1,5 litrową Sangrię:), acz nie polecam, bo może nie być fajnie:)


Jachoo,

nie sztuka na TXT byc pierwszym, dawniej to było zdążyć przed Maxem prawie niemozliwe (no dobra, nie będę skromny, mnie się udawało:)), teraz to konkurencja nie za duża.

No a sam się nie będę komentował, bo chyba ja tu największym spamerem i komentatoirem najaktywniejszym tekstowiskowym jestem.

A w ogóle zauważyłżeś, że cię doceniłem i linkuję?

Skrobnij, skrobnij:0
Najlepiej tekst z muzyką, że tak w Koftą pojadę:)


Grzesiu,

Steczkowską stąd wywal, zepsuła piosenkę, to po prostu profanacja.
Jachoo usłyszał “noce i dni wciąż niezbyt ładne” i zszedł :P
Zapunktuję ci notkę na rewelacyjnie, jak wywalisz Steczkowską :D

Przybora nie wierzył, słyszałam i tym bardziej mi go żal… Co za głupie podejście, nie? Ale nie mogę się go wyzbyć.

Ostatnio miałyśmy 1,5 litrowe Carlo Rossi, wypiłyśmy pół, zbiłyśmy kieliszek i poszłyśmy spać. A teraz mamy 1 litr, ale za to jakij klasy… :) Będzie fajnie, tym bardziej, że będę po 10 godzinie jazd. Podzielimy się wrażeniami… :P

Docencie, czyżbyś chciał nastrój poprawić, z melancholijnego na uchachany? Niestety, znałam to wczesniej :P


Ok. Posłuchałem.

Dobrze, że tu Mida siedzi…
Bo bym bluzgał równo, a tak to bluzgam tylko troszkę...

SKANDAL!!!!!!!!!!! GRANDA!!!!!!!!!!!

Ja rozumiem, ty robisz historię piosenki, ty musisz przedstawić te propozycje, wykonania, żeby przybliżyć nam utwór nie w jednej wersji, ale w wielu.

Więc nie na ciebie się wkurwiam tylko na Panią Steczkowską.
I na tego pana poniżej… Szrom się zwie.

Ona spieprzyła sprawę, bo śpiewa beznadziejnie, zmienia słowa (no bo kurde! co to ma być? Noce i dni, wciąż niezbyt ładne? No toż to skandal!). Poza tym Steczkowska ma straszliwą manierę. Ale jej w ogóle raczej nie lubię. Jej utwory czasem dobrze wychodzą, jak jej Pospieszalski Mateusz aranżacje robi. Ale ona nawet te potrafi spartolić.

A On! To już przechodzi ludzkie pojęcie. Nie dość, że zmienił rytm (w oryginale jest 4/4 a on zrobił 5/4). Ale ja rozumiem. Robić karierę chce, coś nowego wnieść chce. Ale koniec, który ma być smutny, taki trochę dramatyczny, dołujący on zasuwa oktawę wyżej! No paranoja.

Turnau w zasadzie niewiele zmienił. Trochę wolniej, inaczej akcentuje w refrenie, ale poza tym nawet narasta tak samo. Raz się rąbnoł w słowach, ale nie zmieniło to raczej sensu…

Pani Hania jest Niepokonana i zawsze taka pozostanie. Musiałaby się rozebrać dla Playboya, abym zmienił o niej zdanie. Jest fantastyczna. Śpiewa zajebiście!

***

A swoją drogą sprawdziłem. Przybora był Kalwinistą i po śmierci został pochowany na cmentarzu ewangelicko — reformowanym (czyli właśnie Kalwińskim)
Pozdrawiam przerażony panią Sssss.

Ps. Dałem ci 5, bo notka na to zasługuje, ale błagam cię. Zdejmij tych dwoje, albo ich jakoś pochowaj (daj do nich linki dla wymagających). Nie wywieszaj ich na transparencie… Bo to jest STRASZNE! Ja ci to mówię. Ja — nieudany muzyk.


Grzesiu

Pejzaż bez ciebie akurat jest na tę porę roku kiedy lato wita się z jesienią.
W pełni lata byłby zbyt smutny, płonącą jesienią zbyt wesoły.

Prezencik :)


Byłem na urlopie

Wyobraź sobie, że byłem na urlopie, a po powrocie zastałem e-mail od Twojego szefa, dlaczego nie zaglądam do Tekstowiska. Pewnie musiałeś się poskarżyć :D
Powiem szczerze, że zdenerwowały mnie powyższe głosy, bo każdy ma prawo nie lubić konkretnego wykonawcy, albo go z kolei niezmiernie cenić. Ale nie – ja go (jej) nie lubię, to prowadzący blog ma natychmiast usunąć. To jest narzucanie innym swoich poglądów. Z drugiej strony bronię prawa artystów do eksperymentów, zmieniania ustalonych melodii, jedynie do nich nawiązywania, do parodiowania ich i przedrzeźniania. Te melodie to nie są święte krowy, zachowujecie się jak strażnicy muzyki ludowej po opublikowaniu “Pieją kury pieją”.
Ps. 1 Jestem wielbicielem jazzu i Banaszek śpiewającej standardy (przy dyskusji o języku – a dlaczego nie standarty – nie mogę się przyzwyczaić).
Ps. 2 Steczkowska nagrywała bardzo fajne rzeczy i nie dam zrobić z niej kiczomanki.
A dla Pana optującego za czytaniem wyraźnym “h” i “ch” mam informację, że tego rodzaju rozróżnienie nigdy nie było polskim archaizmem, lecz obcą opozycją głoskową – ukraińską. I jest obce polskiej mowie (chociaż rozumiem nostalgię za odmianą “wataże” czy “Sapieże”).


Jachoo&Mido,

wiecie, że was lubię, ale nic nie będę wywalał:0
Koncepcja cyklu “Historia jednej piosenki” nie jest taka, że prezentuję najlepsze czy moje ulubione moje wykonania, prezentuję różne, nieraz dziwne, nieraz takie, które samemu mi się średnio podobają, zresztą jak prześledzicie wczesniejsze teksty z tego cyklu, to można to zauważyć.

Mnie np. nudzi wersja Turnaua, ale ją wrzuciłem.

Za najgorszą uważam akurat nie wersję Steczkowskiej a Szroma (choć słyszałem jego jakieś inne piosenki (wykonania chybna piosenek Osieckiej czy kogoś innego znaneho, Młynarskiego(?) i mi sie podobały)

pzdr


Doc, posłucham, to się wypowiem

na temat parodii, ale to potrwa, bo wiesz, praca na rzecz światowego spisku trwa:), znaczy testy poprawiać muszę.


Gre, zgoda,

na jesień my smęciarze pewnie wydobędziemy z niebytu kilka bardziej przejmująco-dołujących piosenek:)

Pozdrówka i zaraz słucham, acz znam, ale warto zawsze tę panią i tych starszych panów:)


Torlinie witam,

nic nie skarżyłem, zreszt ą to pewnie automat vel maszyna cię molestował:), mi się to też kiedyś zdarzyło, acz rzadko, bo ja na TXT chyba codziennie się loguję, nawet jak nie piszę:)

Co do Steczkowskiej, zgadzam się, ja ja lubię w różnych jej odsłonach i projektach, poczynając od wczesnych utworów po te z płyty “alkimja”.

Chocby to:

Cieszę się wpadasz do mnie, ja też zajrzałem do wtojego bloga ostatnio, ale z powodu przerwy twojej zaległości nie mam chyba:)

pzdr

P.S. Zajrzyj do moich 4 części (wow, dużo, co?:)) poradnika jak się uczyć niemieckiego.


No wiesz!!!!!!!!!!!!!!!

Jak możesz? :D Ja od tych czterech części rozpocząłem czytanie.
Z moim niemieckim jest bardzo dziwnie. Uczyłem się go jeszcze na studiach, ale największą szkołę dostałem kiedyś w Budapeszcie na początku lat 70. Tak nienawidziłem Polaków, tak się ich wstydziłem, byłem zażenowany ich zachowaniem w sklepach, na dworcach, że postanowiłem mówić tylko po niemiecku. I to mi zostało. Nie mam kłopotów turystycznych, potrafię rozmawiać w schroniskach, stacjach benzynowych, sklepach, z przygodnie spotkanymi ludźmi. I wtedy wszystko rozumiem. Ale daj mi jakikolwiek list, gazetę, tekst – nie zrozumiem nic.
Każda próba nauki doprowadza z powrotem do tego samego stanu.


Torlinie,

cieszem się:)

Ale przypuszczałem, że czytałeś, tylko sprowokować cię chciałem.

A znajomość żywego języka, znaczy rozumienie tego co do ciebie mówią i mówienie, to w sumie najważniejsze.

pzdr


Mido, to co gwiazdek nie będzie?

Akurat twoich mi brakuje:)

Pozdrawiam gwiazdziście:) albo gwiezdnie.


P.S.

Choc akurat ocenianie tego tekstu trochę nie ma sensu, bo właściwie to trzy teksty mi wyszły, jeden to tagi, drugi to tekst właściwiy, trzeci to różne wykonania tego utworu.

A nadtekstem jest wykonanie Hanny Banaszak, które w sumie do tagów mi pasuje, no:)


Ja to powiem tak:

Pan Torlin ostro zareagował, ale w sumie ma rację. nie zdejmnywuj. Jak mówiłem w tym moim komentarzu number two, ty jako autor nie przedstwiasz piosenki subiektywnie, tylko obiektywnie, aby każdy posłuchał i stwierdził co mu się najbardziej podoba.

Mi nie przypadły do gustu oba te wykonania. Tak Steczkowskiej (moje uprzedzenia wobec niej nie miały nic wspólnego z ocenąjej wykonania — ja też znam kawałki Steczkowskiej, które zasługują na 5 gwiazdek) jak i Szroma.

I co do niego. Ja mówię, że moim zdaniem aberracje różnego rodzaju są dozwolone, ale ta mi się akurat nie podoba.

Mida tak napisała, bo ja siedziałem obok i szłuchałem i tak mnie szlag trafiał, że ona stwierdziła To mu napiszę, żeby zdiął. Jak wróci (jutro — kożysta z wakacji studenta :-D) to na pewno się będzie wycofywać.
Pozdrawiam serdecznie

Ps. Jutro do szkoły na 8.30. JAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!! Pośpię sobie do 7.00!


Swoją drogą,

To mi do gustu najbardziej przypadł ten o tekst

Pozdrawiam i idę swoją drogą, do łóżka :-D


Oczywiście, że nie musisz się przejmować moim gadaniem.

Do tej pani mam awersję bardzo dużą, za różne rzeczy, które robiła i raczej mi się to nie zmieni.
Choć nie odrzucam jej całościowo, bo klezmerkę śpiewała dobrze, dobrze, dostatecznie :P
To wykonanie tu dla mnie jest profanacją, to i się zdenerwowałam.
Z resztą uważam, że w historii piosenki, szczególnie subiektywnej, niewypały powinno się usuwać. Ale to jest moje zdanie.
Eh, nie chciałam ci tu dyskusji na ten temat właśnie rozpętywać.

P.S. Jestem paskudna, bo nawet nie czytam uwaznie, co żeście tutaj nabazgrali, tylko przebiegłam komentarze wzrokiem… Więc jak coś waznego do mnie, to prosze powtórzyć wyraźnie i dużymi literami.
Zaraz ci zagwiazdkuję, ale maxa ci nie dam, bo to się kłóci z moim światopoglądem ideologicznym (co ja gadam właściwie???)


Mido, spox,

awersję do niektórych osób miec należy, znaczy rozumiem acz nie podzielam w sumie.

Ale ja to w ogóle pozytywnie do ludzi nastawiony jestem, he, he:)

Co do historii piosenki, no może, ale ja czasem specjalnie prezentuj ę wersje słabe, by dać spektrum pełniejsze.
Choć akurat Steczkowska mnie wcale nie odstręcza bardzo w tej piosence.

A co napisalismy?

A czytaj:), a nie na łatwiznę idziesz, no.


P.S. Jak juz jesteś, może masz jakiś

pomysł na Dzień Języków w szkole (albo kto inny ma), bo do jutra coś muszę wymyślić konkretnego, a nie wiem, co.

pzdr


Jachoo,

a jutro na 7.10, co oznacza że autobus mam o 6.23, z domu wyjść musze o 6.10 więc, więc muszę wstać najpóźniej 5.30.

Chore, makabryczne, straszne:)

I w sumie praca (acz z przerwą prawie 4-godzinną i dwoma okienkami) do 18:), co oznacza, że do domu wrócę koło 19, jak się nie spóźnię na autobus o 18.08:)

Osz kurde, spóxnię się, bo będę musiał testy sprawdzić i zostawić, więc do domu dotre koło 20, może chwilę wczesniej.


Ha, to niełatwa rzecz, żeby zrobić coś, co zachęci,

a nie zrazi.
Myśmy mieli w szkółce dzień języków, uczniowie przygotowywali.
Podobało mi się co zrobili nasi kumple, bo to było z tzw. jajem: np rozrobili zupkę chińską w proszku, twierdząc, że to zwyczajowa potrawa, co się nazywa tak a tak… (Oni robili o języku fińskim chyba); ubrali kolegę w strój wikinga; przedstawili historię z polotem, rzucając żarciki… dużo zdjęć i obrazków, żeby było na czym skupić nie tylko słuch, ale też wzrok.
Ogólnie to jakieś konkursy z nagrodami, fajna rzecz to kupony: “Darmowe nieprzygotowanie na zajęcia” jako wygrana.
Jakies takie gry słowne, może jakieś krzyżówki, kalambury. W niemieckim zawsze zadziwiają kilometrowe wyrazy, wynaleźć parę takich…
Do teraxniejszych dzieci przemawiają warsztaty multimedialne: czyli trochę filmu, muzyki, karaoke po niemiecku, czy ja wiem? :DDD
przedstawić treściwie najciekawsze imprezy kulturalne (Oktoberfest! :P)
Ty to robisz w podstawówce, gomnazjum, czy LO?

Tyle na szybko, na razie nie mam więcej pomysłów, ale moze to co nabazgrałam na coś cię naprowadzi. :)
Pozdrawiam z satysfakcją (zarejestrowałam się na zajęcia! ruszają w przyszłym tygodniu, o rany!)


Mido, dzięki:0

mów do mnie jeszcze:), na niektóre rzeczy z tych co wymieniasz sam wpadłem, problem jest taki, że to technikum (nie liceum) i poziom za wysoki byc nie może.

No i też trudno uczniów podobno do czegokolwiek zmotywować (ja tam pracuję od 2 tygodni więc mało wiem)

Jakbyś miała jeszczo tak do pólnocy jakieś pomysły, to czekam:)

Gratulacje z powodu ruszających zajęć.
ja też od października i dokształcanie zaczynam 9a właściwie kontynnuuję jeszczo jeden semestr) i pracę w NKJO (jeśli mnie będą jeszczoi tam chciel), a już w sumie czasowo się z niczym nie wyrabiam:)


Ja to cię podziwiam

Że też masz tak wszystko co do minuty.
Ja to mam z reguły tak, że wstaję KOŁO 7.00, wychodzę z domu KOŁO 7.45 na autobus który przyjeżdża BARDZO KOŁO 7.51, i docieram do szkoły zawsze KOŁO 8.00 :-D

A co do niemieckiego. To moja rada jest taka. Zrób im pogadankę poglądową na temat, dlaczego nie warto się uczyć języka, a potem obal swoją argumentację. Najlepiej zaproś do dyskusji.

Albo nie. Bo to technikum. Ja to bym podyskutował, ale oni to wątpię...

Zresztą rób co chcesz. “Kupony na nieprzygotowania” rządzą!!!!!!!!!


eh, jakby to była lekcja,

to bym na spontana cus wymyślił:0, ale to ma byc Dzień Języków (przed dyrekcją goścmi z Niemiec i takie tam, na szczęscie dopiero w październiku, ale jutro ma byc burza mózgów wśród językowców)

Ale dzięki komentarzowi Midy i zasobom internetu jakoś troszkę pobudziłem swą kreatywność i kilka pomysłów już mam.

pozdro Jachuuuu:)


Moim zdaniem konkurs

może rozruszać imprezkę.
Zastanawia mnie to karaoke :P, ale to po angilesku najwyzej wyjdzie, bo u nas nie słucha się zbyt dużo niemickiej muzyki. Młodzi, jak słuchają Rammsteina, to dla muzyki, nie dla tekstów, obawiam się :P

Dla jakiś literaturofilów wyciągnij co łatwiejsze fragmenty oryginalnych dzieł, jakiegoś Goethego, jakiegoś Schillera, nie wiem, co jeszcze, żeby spróbowali, jak to brzmiało w oryginale…

O, wpadło mi na myśl: czytanie dramatyczne dialogów. Nie układanie i wystawianie scenek, bo im się nie będzie chciało: ale dać im gotowe, naprawdę ciekawe dialogi, jakieś scenki kabaretowe może? i nakazać przeczytać je z odpowiednią ekspresją i intonacją, a jak znajdziesz zaciekawionych tym ludzi, to niech wdzieją jakieś kostiumy. Wszystko z werwą i zaangażowaniem, zeby nie przynudzać. Niech się zwymyślają na przykład.

Technikum? A jakie? Obawiam się, że czytanie instrukcji po niemiecku obsługi aut każdego załamie, ale jeśli specjalizacja daje jakieś pole na wymyślenie czegoś ciekawego… Pisanie przepisów na wymyslne potrawy…

Ważne, zeby dzieciaki nie były biernymi widzami, tylko żeby we wszystkim mogły uczestniczyć! Inaczej pomysł spali na panewce.
Oczywiście moze być jakas deklamacja wierszy, ale z tym nie nalezy przesadzać, bo zanudza się tak deklamujący, jak i słuchający.

O, może zrobić w jakiejś formie porównanie niemieckiego z angielskim: wybrać podobnie brzmiące słowa (and i und jako przykład najprostszy :P).
Mnie zawsze śmieszył fenomen słowa Gift :P (tłum. dla Jacha – ang: prezent; niem: trucizna). Inne takie przykładziki powyciągać.

Zwyczaje i tradycje miejscowe w formie instalacji co najmniej. Ubrać kogoś w bawarski fartuszek, czy co oni tam noszą, na kształt tego naszego wikinga :P.

O, różnice między niemieckiem – austrackim – szwajcarskim – bawarskim – i innymi dialektami. Im ciekawsze, śmieszniejsze, bardziej charakterystyczne, tym lepiej. Mi tego zawsze brakowało, nikt mi tego fajnie nigdy nie przybliżył. A przeciez jak człowiek usłyszy kogos z wymową bawarską (nie mylę się? To oni mówią wszystko twardo?), to może się przestaszyć.

Ich system szkolny w porównaniu z naszym, odwróconą skalę ocen – wyobraźcie sobie, że po niemiecku to wy macie same szóstki!!! :P

No dobra, w ciągu jednego dnia języka nie zrealizuje się programu nauczania, prawda, ale żeby to było wciągające i z jajem. Zadnych wykładów i akdemii ku czci. Nawet jeśli miałoby to być ku czci języka niemieckiego.

O, gwara młodzieżowa i przekleństwa, na ile dyrekcja dopuści. To zainteresuje każdego młodego. Żywy język. Powiedzonka, im śmieszniejsze, tym lepiej. Myśmy na ostatniej lekcji francuskiego z naszą poprzednią nauczycielką dostali taka fajną kserówkę z zestawem lżejszych, ale bardzo przydatnych przekleństw. No bo co taki nastolatek umie po niemiecku prócz Donnerwetter! – A to i tak tylko w wypadku oczytania w literatuerze historycznej… OK, wyśmiewam się.

Chyba się strasznie popowtarzałam, ale tworzę na bieżąco. No i chyba więcej już nic nie wymyślę. Grzesiu, rusz głową i zrób z tego jakiś konkret.

A dla mało wymagających kurs niemieckiego w skrócie: “Guten Morgen—Ich liebe dich—Auf Wiedeseh’n—das Ende—koniec kursu”
:)

Pozdrawiam z niesłabnącą ciekawością, co ci z tego wyjdzie.


Mido, chyba jutro z rana

sobie wydrukuje te twoje komentarze:)

Jesteś genialna, no.

(Jachoo, słyszysz?:))

Akurat się ciekawie składa, że w sumie mam inne różne też pomysły, ale twoje niektóre to ja sobie wykorzystam na różnych zajęciach też poza dniem języków, w sumie co do dnia języka to jutro ma burza mózgów wśród nauczycieli, co chcemy zaplanować.

Pozdrówka i idem spać.

P.S. To ja widzę, że ty dobre studia wybrałaś, tylko nie trać kreatywności i zainteresowania językiem:) , bo czasem na studiach niektórzy wykładowcy bardzo starają się to zabić i strasznie przynudzają (ja np. mam złe wspomnienia z nauczycielami od metodyki:))

No a taka historia języka np. to każdego nawet największego fascynata germanistyki i niemieckiego może czasem załamać.
Ale to chyba dopiero na 3 roku cię ona czeka:)


Grzesiu. Koncertowo

u Ciebie jak zwykle.

Jesień, trzecia odsłona aktu przyrody


______________________________
Nie wszystko jest takie oczywiste


To może jeszcze...


Pozdrawiam


Jachoo

zanim wkleiłem Magdę Umer, przez chwilę się wahałem
Magda, czy Edyta
:)
_____________________________
Nie wszystko jest takie oczywiste


Subskrybuj zawartość