Smok, orzeł i Wałęsa z Kwaśniewskim w tle

W stoczni znalazłem się popołudniu w niedzielę 17 sierpnia. Po zakończeniu Jarmarku Dominikańskiego, na którym z grupą teatralną „Tako” Bogdana Posmyka bawiliśmy przechodniów arlekinadą teatru del’arte oraz sztuką Smok Eugeniusza Szwarca (bardzo gorąco oklaskiwaną przez widzów – sztuka w adaptacji Bogdana mówiła o zniewoleniu kraju przez smoka, na walkę z którym porywa się garstka szaleńców), zabrałem swoją torbę z aparatem fotograficznym i poszedłem pod stocznię. Chciałem tam zaciągnąć całą grupę. – Wystawienie w stoczni Smoka byłoby najbardziej adekwatne do wydarzeń, czasu i miejsca bo przecież stoczniowcy walczą z komunistycznym smokiem – przekonywałem. Bali się pójść ale chcieli, poddali się jednak moralnemu szantażowi kierownika osiedlowego klubu „Pinezka” na Przymorze, który zdenerwowany mówił, że jeśli pójdą i dadzą spektakl, to on wyleci z pracy. Dwie osoby wyłamały się. Bez nich spektaklu nie można było zagrać.
1980_-_smok_-_m.jpg
Smok na spektaklu Smok

1980_-_smok_2_-_m.jpg
Alek pogania poddanych smoka

Bogdan Posmyk ze swoim teatrem był znany władzy ludowej. W 1977 r. w trakcie dni uczelni na UG przygotowywał teatralny happening, który miał się odbyć przed Wydziałem Ekonomiki Transportu w Sopocie. Spektakl miał być pokazany tuż po pogrzebie Staszka Pyjasa. Członkowie zespołu na premierę uszyli czarne sztandary. Przygotowywali żałobny pochód na wzór krakowski. Nie pamiętam wszystkich nazwisk ludzi, którzy byli w grupie. Byli w niej m.in. Alek, Witek, Bożena, Ewa Wasiucionek i Andrzej Zarębski. Bogdan (student oceanografii UG) został wezwany na dywanik do organizatorów dni uczelni, czyli do przewodniczącego SZSP UG Aleksandra Kwaśniewskiego, który nakazał, aby Bogdan sam z własnej woli, ze względu na „wydarzenia w Krakowie” i organizowaną w Gdańsku mszę żałobną, odwołał przedstawienie. Bogdan odpowiedział, że nie jest to żaden wodewil ani komedia i że spektakl nie ma być grany ani w dzień pogrzebu, ani w dniu organizowanej mszy, więc nic nie odwoła. Kwaśniewskiego twierdził, że chcą zamienić spektakl w antypaństwową manifestację. Bogdan odpowiedział, że to nie jest prawdą. Na to Kwaśniewski odpowiedział, że i tak trzeba je odwołać, gdyż takie stanowisko zajęła egzekutywa PZPR UG, a on nie może się przeciwstawić. Uprzedzał, że działaniom Bogdana i całego zespołu bacznie przygląda się milicja. Bogdan nie dał się zastraszyć. Powiedział, że jeśli SZSP jest przeciwna to niech sama odwoła to przedstawienie skoro wszystkie inne chałtury mają się odbyć. Za drzwiami na wynik tej rozmowy czekali „smutni panowie”, których Bogdan mijał wchodząc i wychodząc z pokoju przewodniczącego SZSP.
1980_-_Bogdan_Posmyk_-_m.jpg
Bogdan Posmyk

W dzień premiery na plac przed Wydziałem Ekonomiki Transportu UG w Sopocie wjechały buldożery, które wykopały doły pod nowe rury wodociągowe. Przedstawienie się nie odbyło – dni uczelni w Sopocie odwołano. Doły na placu były przez wiele miesięcy. Rury wymieniono po roku.
Niektórzy członkowie grupy w stanie wojennym działali w opozycji i przez pewien czas współpracowali wówczas ze mną (też byłem członkiem tej grupy teatralnej). Joanna, siostra Posmyka, była najbardziej zaufaną łączniczką Bogdana Lisa. U Ewy przez wiele tygodni ukrywał się członek podziemnego NZS UG, na którego SB polowała przez długi czas i zorganizowała operację „Promień” – zakończoną ich niepowodzeniem.

Wracam do sierpnia 1980. Poszedłem więc do stoczni sam. Im podchodziłem bliżej tym coraz więcej było znaków świadczących o tym, że coś się dzieje. Były to wymalowane na murach kotwice – symbole Polski Walczącej oraz napisy „strajk”. Przed bramą była duża grupa ludzi. Niektórzy z kwiatami, które przymocowywano do bramy wokół portretu Jana Pawła II.
1980_-_strajk_-_brama_II_-_6-s_-_m.jpg

Pomyślałem, że kwiaty mają chronić Papieża przed kulami z karabinów… a jeśli Papieża to i wszystkich ludzi przed i za bramą. Z głośnika podawano informacje, że strajk trwa nadal pomimo podpisanego z dyrekcją porozumienia. Przed bramą stał już drewniany krzyż postawiony przez robotników i Darka Kobzdeja. Wokół ułożono kwiaty. Kilka osób zatrzymało się przy nim w zadumie. Ktoś przypiął na nim święty obrazek oraz kartkę z parafrazą cytatu z Giaura Byrona:
„Walka o wolność... / Gdy się raz zaczyna, / Dziedzictwem z ojca / Przechodzi na syna. / Sto razy wrogów / Złamana plagą, / Skończy zwycięstwem…”.
980_-_sierpien_strajk_-_przed_brama_-_krzyz2.jpg
Krzyż przed stocznią

Mieszały się we mnie uczucia powagi i podniecenia. Zdawałem sobie sprawę z powagi sytuacji. Na bramie poznałem chłopaków, którzy weszli w skład straży strajkowej. Byli szalonymi optymistami i tym optymizmem także i mnie zarazili. Mieliśmy przeczucie, że coś się zmieni, że trzeba ryzykować, gdyż w beznadziei nie można trwać. Radości i entuzjazmu jeszcze w tłumie przed bramą nie czułem. Portret Papieża, wizerunek Matki Boskiej, polska i papieska flaga, kwiaty i napisy na murach podnosiły na duchu i dawały nadzieję, że robotnicy nie są sami, że całe miasto ich poprze, bo każdy zdawał sobie sprawę z tego, że jest to protest przeciwko życiu w poniżeniu i strachu, przeciw represjom i kłamstwom. Większość jednak bała się represji. Wciąż pamiętano o tragedii w grudniu 1970 roku. Bano się, że w każdej chwili na ulicach pojawią czołgi, że gdański bruk znów będzie czerwony…
n_strajk_-_w_stoczni_-_straz_strajkowa-s_-_m.jpg
Chłopacy ze straży strajkowej

Nastroje w stoczni falowały. Najwięcej zaniepokojonych głosów pojawiło się przy końcu pierwszego tygodnia strajku. Wzmocniono straż strajkową, niektórzy młodzi robotnicy przygotowywali się do odparcia szturmu na stocznię. Z niepokojem zaobserwowano, że w radio zaczęto nadawać muzykę poważną. Niepokój udzielił się także członkom prezydium, którzy postanowili, że aby nie dać się łatwo złapać będą spać w różnych miejscach w stoczni.
980_-_sierpien_strajk_-_w_stoczni_-_ja-s_-_m.jpg
W nocy na strajku (ja w środku), obok Mietek Chełminiak i Michał Zając.

W tej atmosferze rozmawiałem wówczas z Lechem Wałęsą w małej salce BHP. Był wieczór, chyba szósty dzień strajku. Chłopakom przywiozłem odbitki zdjęć ze strajku (raz po raz ganiali mnie bym to co pstryknąłem już im przywiózł). Opowiadałem jak wygląda miasto, plotkowaliśmy o dziewczynach i wstrętnych komunistach, o mogącym nastąpić szturmie na stocznię. Nie baliśmy się, chcieliśmy się jak najlepiej przygotować – tzn. chcieliśmy pokazać, że jesteśmy gotowi na wszystko (ech, przygotowaliśmy sobie pały i łomy, którymi mieliśmy dla postrachu machać), ale jeśli by do szturmu doszło nie mieliśmy walczyć. Kombinowali jak mnie ukryć i przemycić, aby zdjęcia i negatywy nie wpadły. Później była narada stoczniowego komitetu strajkowego. Pozwolono mi na niej zostać. Na samym jej końcu do młodego chłopaka, którym wówczas byłem, zwrócił się z pytaniem przewodniczący strajku abym powiedział o tym, jakie hasła namalować jeszcze na murach stoczni i czy dobrze jest, że umieszczony na murze orzeł jest w koronie. Orzeł w koronie stanął bowiem kością w gardle komunistom, a ci próbowali w tym momencie rozpocząć rozmowy z pojedynczymi strajkującymi zakładami a nie z MKS.
1980_-_strajk_-_orzel_w_koronie.jpg
Orzeł w koronie na murze stoczni

Na murze stoczni od strony kolejki na początku strajku pojawiły się dwa orły w koronie. Były zrobione własnym sumptem przez młodych chłopaków. Jeden ze sklejki pomalowanej srebrolem i ozdobiony kwiatami, a drugi namalowany na czerwonym tle wisiał na jednym ze słupów przy bramie nr 3. Przy rozmowie z Lechem było kilku chłopaków ze straży strajkowej i ja – nocujący w stoczni długowłosy chłopak, który dopiero co zdał na studia. Wszyscy chcieli wówczas by władza w końcu zgodziła się na rozmowy, by nie było jak w Grudniu ’70. Uważałem wówczas, że lepiej niech już orzeł będzie bez korony byleby tylko podjęli rozmowy i że lepiej niepotrzebnie ich nie drażnić skoro mają być wywalczone ważniejsze sprawy. – Dla władzy może być bez korony, my mamy orła z koroną w sercu – mówiłem.
1980_-_strajk_-_sala_bhp4_-_m.jpg
Marek Krówka z Leninem w tle za stołem prezydialnym na sali BHP

RAZ twierdzi, że to pycha i megalomania pomogły wówczas Wałęsie stanąć na czele strajku i nim przewodzić. Ja twierdzę, że wówczas Lechu (po imieniu, bo zwracaliśmy się w sierpniu wszyscy do siebie na „ty”, a także później w gdańskim MKZ) był strasznie fajnym, bliskim w kontakcie i bezpośrednim człowiekm, który rozmawiał z każdym, słuchał uważnie każdego. Był okropnie zmęczony, ale jak wszyscy nieustannie na nogach. W sierpniu nie było – „on” czyli Wałęsa i cała reszta. Byliśmy „my”. Była taka atmosfera jakiej nigdy wcześniej ani później nie spotkałem. Było tak wiele poczucia wspólnego losu, czynu, poczucia, że robimy i uczestniczymy w czymś wyjątkowym, tyle radości, że nie oddadzą tego żadne opisy ani filmy. Tam trzeba było być. To były dwa cudowne, nieprzespane, przemęczone do granic możliwości, tygodnie. Było wiele nerwów, były spięcia wynikające z bardzo trudnej sytuacji, ale nie były one powodowane złą wolą, tylko z chęci znalezienia najlepszego rozwiązania, z troski o dobro wspólne.
1980_-_strajk_-_salaBHP_-_Walesa_-_m.jpg

RAZ twierdzi, jakby to miało być zdradą, że dlatego, iż Wałęsa był agentem to był uważany przez władzę za swojego człowieka i nie doszło do przelewu krwi lecz do ugody z komunistami. Jak się mu coś takiego mogło wyobrazić? Komu wówczas miało zależeć na niedogadaniu się z władzą? Chyba tylko Ziemkiewiczowi, ale tenże mógłby wówczas twierdzić, że dlatego strajk zakończył się krwawo bo… na jego czele był Wałęsa. RAZ nie rozumie, być może nie chce o tym wiedzieć, że wówczas z prymasem Wyszyńskim rozmawiał tow. Gierek, że wszyscy dążyli do tego, aby nie przelała się ani jedna kropla krwi.
1980-_sierpien_-_ja_i_walesa.jpg
Na zdjęciu jestem pierwszy z lewej strony

Dopiero po dziewięciu latach walki o wolność i demokrację w Polsce orzeł był w koronie. Nikt nie musiał się obawiać, że korona będzie kogoś drażnić. To było zwycięstwo wszystkich ludzi Sierpnia ’80. Na realizację marzenia o prawdziwym godle niepodległej Polski trzeba było czekać, tym bardziej dziś trzeba go cenić.

PS
Jedno z moich zdjęć wykonanych wówczas w stoczni zostało ogłoszone w Skandynawii „zdjęciem roku”. Skandynawskim dziennikarzom komplet moich zdjęć przekazał ks. Jankowski. Nie potrafił sobie przypomnieć z jakiego to kraju, ani jaka gazeta je wybrała. Powiedział mi, że informację o tym odebrał jesienią 1981 r. Nie mógł mnie poinformować bo rozpoczął się stan wojenny. Nagrody nie odebrał. Kazał ją przesłać Matce Teresie z Kalkuty. Może ktoś coś wie jaka to gazeta zdjęciem roku 1980 ogłosiła w 1981 to zdjęcie:
1980_-_strajk_-_msza_-_spowiedz_robotnika.jpg
“Spowiedź robotnika”, ks. Jankowski spowiada Alojzego Szablewskiego

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

+

piękny tekst, słucham sobie różnych utworów Kaczmarskiego, czytam Leszka.Sopota, nie ma toi jak kontakt z dobrą sztuką:)

Pozdrówka.

P.S. Nie planujesz napisać jakiejś książki o tamtych wydarzeniach (chyba że już napisana a ja ignorant żem), szkoda, by takie teksty tylko były w internecie.
Piszę się na pierwszego kupca:)
A TXT trza by do patronatu namówić.
Kurde, jaki ja kreatywny z samego rana jestem.


Leszku!

Nie dziw się RAZowi – to marny pisarzyna sajensfikszyn, więc mu się fiksuje!

W tym czasie my, we Wrocławiu, czekaliśmy na każdą wiadomość, plotkę, pogłoskę. A potem, po Podpisaniu, ogromna radość!

Po jakimś czasie, na koncercie Marka Bilińskiego w galerii ZPAP w pałacu Hatzfeldów, zobaczyłem u kogoś w klapie znaczek Solidarności – to był szok. Następnego dnia u mnie w pracy, czyli w Pracowniach Konserwacji Zabytków, wielu kolegów nosiło już znaczki wzorowane na moim, który sam namalowałem na wzór tego zobaczonego.

Na wycieczce członków Solidarności do Gdańska w gabinecie Lecha Wałesy zobaczyłem mały plakacik “Remont – nie przeszkadzać!” Lecha wtedy nie było w kraju, bo oficjalnie był w Japonii. Po powrocie rąbneliśmy taki sam plakat formatu 2,5 na 2,5 metra i wywiesiliśmy na ścianie PKZ. Przez wiele dni tramwaje przejeżdżające obok zwalniały jazdę, by pasażerowie mogli sobie pokontemplować...

Dzięki ci za te wspominki, które ożywiają własne wspomnienia! Tamte dni utrwaliły w nas obraz Wałęsy, który trudno zniszczyć jakimś RAZom. Sami borykaliśmy się później z bufonadą prezydenta-elektryka, z jego nieobyciem czy jego otoczeniem. Ale to i tak nigdy nie osłabiało emocji tych dni sierpniowych i wrześniowych, i miesięcy następnych, aż po stan wojenny.


Leszek

szacunek za raporterską pamięc i odwagę

ciekawa informacja o Kwaśniewskim

no a zdjęcie rzeczywiście genialne

pozdrawiam

prezes,traktor,redaktor


znakomite zdjęcie

pyszna relacja. poproszę o dokładkę, a to pozwolę sobie wykorzystać w szkole.


Leszek

Twój blog to nie tylko kwintescencja dziennikarstwa obywatelskiego, lecz piękna lekcja historii.

Dzięki.

Human Bazooka


sajonara

a może zaprosisz Leszka na wystapienie?

:))

ja przyjadę jak zorganizujesz;)

prezes,traktor,redaktor


grześ

Od czasu gdy zostałem bez stałej pracy zacząłem pisać książki. Dwie duże cegły napisałem, nie umiem ich wydać, nie wiem jak zainteresować wydawców. Cieszyłbym się gdyby ktoś się tym zajął za mnie i przekonał wydawców, że tematy, o których piszę są dla kogoś ciekawe.


Leszku, za chwilę odbierz priva

Human Bazooka


jotesz

Właśnie to rozciąganie negatywnej oceny osoby na całą jego przeszłość, za głupie interpretowanie z tego powodu całego kompleksu wydarzeń i faktów, tak mnie irytuje i denerwuje, że mam nieraz ochotę takich ludzi wdeptać w ziemię. Oni niszczą coś wspaniałergo, co nam się kiedyś przydarzyło.


sajonara

Postaram się jeszcze o jakieś dokładki:)


Hm,

“Od czasu gdy zostałem bez stałej pracy zacząłem pisać książki. Dwie duże cegły napisałem, nie umiem ich wydać, nie wiem jak zainteresować wydawców. Cieszyłbym się gdyby ktoś się tym zajął za mnie i przekonał wydawców, że tematy, o których piszę są dla kogoś ciekawe.”

No niestety nie mam pojęcia jak przebiega proce wydawania książek u nas, ale może ktoś woie czy zna jakieś wydawnictwa, które by taka tematyka interesowała?

pzdr


wydać książkę

mozna własnym sumptem. to nie sa jakieś niebotyczne koszty. Tylko problemem zostaje dystrybucja, dlatego jeśli chce się sprzedać książkę to szuka się wydawcy.


Subskrybuj zawartość