Rozbijam Majora 1 - Blogerzy śledczy


 

Major nagadał na UW głupot, a tu cisza.
Trochę to dziwne, ale może trzeba zacząć w Internecie pisać o pisaniu w Internecie? Jeśli trzeba, trudno.

Galopujący narzeka, że w Polsce jest kilka milionów blogów a tylko kilku blogerów śledczych. Gdyby to nasmarował jakiś dziennikarzyna, no uśmiałbym się i tyle, ale że bloger, który ma na koncie ponad tysiąc opublikowanych tekstów…

Zacznijmy od tego, ilu jest w miarę systematycznie piszących blogerów, poruszających tematy polityczne, po odliczeniu politycznych piesków i sarenek oraz dziennikarzy.

Uważam, że maksimum kilkuset – czyli blogosfera polityczna, w której żyjemy w porównaniu z całością blogosfery jest maleńką niszą, porównywalną pewnie do tej zajętej przez zwolenników horroru.
Na przykładzie.

Blogosfera Onetu.
Chwalą się, że jest tam 1 557 983 blogi. Dużo, nie?
W kategorii „polityczne” znajdujemy 3883 sztuki, co stanowi 0,25%.

W całej sieci wynik pewnie byłby gorszy. Zanim się zacznie pieprzyć o milionach, trzeba sprawdzić to i owo.

Jeśli zweryfikujemy dane, proporcja blogerów śledczych do ogółu blogerów jakoś specjalnie nie odbiega od proporcji spotykanej w dziennikarstwie. Galopujący prosi by wymienić z pamięci 10 blogerów śledczych, a ja to odwrócę i poproszę o wymienienie 10 dziennikarzy śledczych. Ja jestem tuman, bo mi się tylko Jerzy Jachowicz, no i ten cały Sumliński przypomina.Ten drugi, nieco na siłę.

Nie sądzę zresztą by Major nie wiedział, dlaczego net nie kipi od blogerskich śledztw i mam wrażenie, że ostro ściemnił, także jako prawnik.

Powody są dwa.

Pierwszy i najważniejszy to kasa i czas, czyli w sumie jest to jeden powód. Za czas trzeba płacić, ponieważ jak powiada starodawna mądrość:
Czas to pieniądz!

Drugi powód jest z gatunku na pozór górnolotnych.

Otóż, co nie powinno być dla Majora niespodzianką, blogerzy nie mają osłony prawnej, a szczególnie takiej osłony nie mają ich informatorzy. Major klei głupa, albo z tą stroną blogosfery nie ma żadnego kontaktu.

Informuję, że wygląda to tak.
Dostajesz cynk, ale możesz napisać tylko to, na co znajdziesz potwierdzenie w jakichkolwiek mediach, gdzieś wyszukasz na lokalnych stronach choćby w formie komentarza albo, jeśli np. chodzi o przetargi, w jakimś tam lokalnym BiP –ie. Ewentualnie można coś napisać, jeśli świadkiem wydarzenia jest więcej niż kilka osób, ale to już jest ryzyko, bo ci potem informator może nagle napisać, że

„nie pisz tego jednak, bo się boję, że spalą mi chatę. To skurwysyny…itp”

Można też informację ubrać w opowieść, najlepiej żartobliwą, żeby w razie, czego zasłonić się literacką fantazją. Można też przekazać trop dziennikarzowi śledczemu, ale skąd takiego wziąć?

Oto jest pytanie, panie Majorze!
Skąd wziąć takiego, co pociągnie temat i w razie, czego nie obarczy, blogera winą, a trafić na szmatę w tym towarzystwie cholernie łatwo.

Jeden jest sposób na to by blogerzy zaczęli masowo brać się za śledztwa nie podejmowane przez dziennikarzy. ( Przy okazji zauważam, że sam fakt, że brakuje „blogerów śledczych” o czymś świadczy. Znaczy się jest na rynku luka w kwestii pisania prawdy o rzeczywistości. Jeśli jest tak, dlaczego tak jest,że spytam?

Dziennikarze się nie biorą za ryzykowną albo niepoprawną robotę? Pytanie retoryczne mi się, pardą, wymknęło.

Receptą na ten stan rzeczy jest stworzenie ukrytej sieci powiązań oraz sytemu wzajemnej pomocy na zasadzie:

„Hej, jesteś z Koszalina? Idź do urzędu X i sprawdź, czy kobita posła Y nie jest czasem właścicielką fabryki piasku w Z? Wiem, że mógłbym sprawdzić w necie, ale wiem od D, że działa w biznesie pod panieńskim. Wystarczy jak się tego dowiesz, na przykład. Potem porównamy wyniki przetargów na dostawę piasków do piaskownic a napisze o tym U i będą “grube jaja”

Pięknie by było, ale po dwóch tygodniach, ktoś mógłby usłyszeć sakramentalne:

- Czy panu się wydaje, ze po to zbudowaliśmy demokracje, żeby pan mógł się tutaj bezkarnie popisywać? Masz pan chatę, żonę albo dzieciaki, to pan ich lepiej pilnuj. Itd.

Życie, panie Majorze to nie jest pudełko czekoladek, ale o tym w części drugiej.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Mnie to całe podniecanie się i egzaltowanie

blogerów samymi sobą lekko smieszy.
I te klasyfikacje przeróżne i szufladkowanie.
Acz w sumie kilka rzeczy Major ciekawych napisał, ty też zresztą.

Co do blogerówśledczych, moim zdaniem naturalne i zrozumiałe jest, że ich za wielu nie ma, znaczy tu zgadzam się z tobą, no bo skomentować medialne fakty czy polityczne przepychanki kazdy umie lub każdy se wmawia, że umie, a coś samemu znaleźć/odkryć/zainicjować mało kto.

Zresztą i ta prawidłowość dziennikarzy dotyczy, którzy też przeciez niewiele mają do zaoferowania, a od blogerów różnią się właściwie tylko tym, że jako grupa piszą sprawniej i nie ma tyle grafomanów wśód nich.
Ale do przekazania też nic wielkiego nie mają zazwyczaj.

W ogóle to się zastanawiam czy nam właściwie potrzeba więcej blogerów śledczych i w ogóle blogerów?

Bo ja ostatnio jakoś całym tym netowym second llajfem zmęczony i znudzony jestem.

A szczególnie tymi, którzy se wmawiają, że oni tacy ważni są jako ci blogerzy.

No nieważne w sumie i sorki za chaos.


Grzesiu

Poczekaj na dalsze części, bo Major jest tylko pretekstem.
Weź mnie nie rozśmieszaj z grafomanami. Kup se dziennik i przeczytaj cały.
Co tu o grafomanii pisać, skoro ja jako znany prostak,, czytając pobieżnie znajdę w kazdym numerze kilka błędów merytorycznych, a wiedzy mam tyle, co brudu za paznokciem.
:) To są kpiny jakieś. I jeszcze wystaw sobie, ze jakoś blogernia nie pada a gazety i owszem. He he,,,na ostatnich nogach są.
Pozdro

Wspólny blog I & J


A "Dziennika" nie czytam,

acz ostatnio kupiłem, bo w celach zawodowych potrzebowałem:),
Ja się będę upierał, że jednak dziennikarze jako tako umieja pisać, nie znaczy że piszą dobrze, ale choćby sformułować tekst nie będący bełkotem potrafią, czego blogerów wielu już nie potrafi.

Co do upadania?
No ale czemu blogi mają upadać?

No i blogi poza czasem nie kosztują, poza tym nie ma co ukrywać, że wielu internautów to zwyczajnie uzaleznienie od pisania/czytania/komentowania są i nawet jak nie za bardzo mają coś do przekazania to piszą.

No ale taka kultura obecnie, że wszyscy pisac umieją:)

No a czytanie gazet wymaga jakiejs tam inwestycji, chocby finansowej.

pzdr


że jako grupa piszą sprawniej i nie ma tyle grafomanów wśód nich

Nie powiedziałbym.
Jasne że w mediach jakaś tam selekcja jest a w blogosferze żadnej, ci kiepscy więc siłą rzeczy zaniżają poziom całości, zważ jednak ilu blogerów dobrze pisze – czy tak naprawdę mniej niż dobrze piszących dziennikarzy?
Styczność masz zapewne jedynie z mainstreamem dziennikarskim, sięgnij jednak do prasy regionalnej i gazetek(nie wiem jak się je określa profesjonalnie, idzie mi jednak o te darmowe, przypuszczam że w Tarnobrzegi też przynajmnej jedna taka istnieje) – w Warszawie takich jest multum, a ich poziom – tragiczny. Wszystkie zresztą postkomunistyczne.


Grzesiu

Powoli.
Na blogosferze masz wszystkie propozycje a w gazecie już jakiś tam wybór. Mniejsza.
Znaczy, kto z blogerów nie potrafi formułować swoich myśli, bo ja mam jakieś osobliwe szczęście, że nie trafiam na takich?
Wiem, nie czytam wszystkiego, ale gazety tez nie czytam od dechy do dechy.
Mniejsza i z tym.
Piszesz, ze piszą blogerzy, choć nie mają do przekazania… return…przeczytaj sobie jakąkolwiek gazetę!
Mniejsza i z tym. Wiesz jaki jest podstawowy błąd blogerów piszących w naszym dziale?
O tym tez napiszę! Pozdro

Wspólny blog I & J


Laleczko

To jest nasz “Ras fufu – lew salonowy”
Jedno z wcieleń, przynajmniej.

Wspólny blog I & J


Git, fakt, tu masz rację,

prasa regionalna jest w większości śmiertelnie nudna i na niższym poziomie.


Jacku, to "Laleczko" to do mnie???

Dodam jeszcze że prasy już nie czytam prawie, a jeśli już, to tytułami-lidami, czyli klasycznie:)
Co ciekawsze teksty linkują blogerzy i te czytam naprawdę, ale cała reszta to chłam – właśnie nic nie przekazują, Grzesiu. Blogerzy natomiast – owszem.


Hm, ja mam wrażenie,

że siła blogerów jest autentyczność przede wszystkim i nie wiem czy nie to najbardziej.
Dziennikarze jakoś to zatracili, oni są w coś uwikłani, oni pisza dla kasy, pod linię redakcji, dla sławy, dla splendoru, dla środowiska itd.

Tyle że blogerzy poza tą autentycznością czasem nie mają nic więcej.

No i wiele “gwiazd” blogosfery tę autentyczność i świeżość traci w wpada i w mentorski ton i w misyjnosć i w lepszośść itd
I jak dla mnie wielu upodoabnia się dzo dziennikarzy, jednoczesnie na tych dziennikarzy nieustannie najeżdżając, taka trochę schizofreniczna relacja tu zachodzi.

Dobra, ale nie mądrzę się więcej, bo trza coś poczytać poza blogami:)


Ależ blogerzy wyłapuja to czego unikają dziennikarze

Z powodów wymienionych przez ciebie.
Nie mówiąc już o tych blogerach-publicystach, artykułujących to co w mainstreamie zakazane. a co zakazane jest to chyba dobrze wiesz – prawda?


Grzesiu,

jak wiesz czytam i ekran i papier.

Co do ekranu, to nie mam złudzeń, toteż bywam miło zaskakiwany.
Zaś jeśli chodzi o papier, to moje wymagania są wyższe przez co i rozczarowania są większe.
Zresztą zamiast się powtarzać polansuję się jak Major;):

http://yassa.salon24.pl/34479,bloger-dziennikarzem-alez-czemu-nie-przycz...

pozdrawki


Szanowni

Jacek zaledwie trącił temat, a już się dogadać nie można. Po ki ch .. rozpisywać się na boki? Nie można wprost rzecz nazwać po imieniu?

Tematy lekko wkraczające w sprawy jakichkolwiek nieprawidłowości natychmiast są albo spłycane, albo gościa się zastrasza. http://tekstowisko.com/marekpl/58346.html

Zresztą, temat o Masternaku i innych szczególnie nikogo TUTAJ nie obszedł.
Zatem jest prawdą że o dupie Marynie to można wszędzie TU też, ale nie daj Boże o czymś prawdziwym

Cześć ;)


Yassa

czy ty aby nie prześladujesz Grzesia?

Bo możliwości są dwie, albo on ci się nieświadomie pcha “pod koła” co i rusz, albo ty podążasz jego śladem i dręczysz.

Mów szybko jak jest, bo się z tobą rozprawimy jak wczoraj ze stoczniowcami!!!


E czemu?

My z Yassą przeciez lubimy gadać wzajemni, acz ja się zawsze na niego wkurzam.

No chyba że Yassa jest ktosiem, to go nie lubię.
No.


Subskrybuj zawartość