Być jak dziadek Jarecki

Zostałem dziadkiem i w pierwszym, zabarwionym lekką paniką odruchu, uciekłem z Internetu, by przetrawić te nowy status, status dziadka! Swoją drogą, co to za beznadziejne słowo „status”! Dziadek to co innego, a jeszcze „dziadek Jarecki” – Jak to fajnie brzmi!

Zdarzało się, że z miłością wspominałem na blogu o moim własnym dziadku, Zygmuncie Jareckim, facecie – przedwojennym żołnierzu, który zaraził mnie dziwną miłością do książek, historii oraz do posiadania własnego zdania na każdy temat. Nie mam pojęcia, czy ja dostanę taką szansę jaką dostał Zygmunt – przecież kumpel w „dziadowaniu”
Dziadek to i dziadek tamto… a teraz, jeśli ktoś gdzieś wspomni o dziadku Jareckim, będzie miał mnie na myśli. O Cholera!

Ale to jest duża satysfakcja być tym całym dziadkiem!
Jeszcze nie zauważyłem żadnego minusu bycia dziadkiem, a plusów cała gromada!

W pracy pewien gołowąs, który dopiero co skończył prawo na UAM-ie, dziwi się całkiem szczerze, że tak młody facet może być dziadkiem. – Pan jest dziadkiem? To ile pan ma lat? – Czterdzieści sześć! – odpowiadam zgodnie z prawdą – A ja mam 41 i jeszcze… Cóż dodać – Odchodzi płacząc, a ja się śmieje do samego siebie.

W domu oglądam z dziwnym wzruszeniem słodką kruszynkę, małego Sójeczkę, wygłaszając stare, wykute w piecu mego umysłu sentencje w stylu: – Niemowlęta zawsze zwyciężają!

Wstaję o szóstej rano – Maluszek wisi przy „dydku”
Dzwonię z pracy, by się dowiedzieć czy czasem nie wisi przy dydku – Ciszej mów – odpowiada Iwona, bo Tadeusz akurat pracuje przy dydku!
Wracam o 16 z pracy –Zgadnijcie czym się mój wnuk zajmuje?
A teraz?
Wykąpany i zadowolony z siebie wisi przy dydku! Cóż za niespodzianka!

Nie da się ukryć, że mój wnuk będzie nazywał się Sójka (w Krzysiu cała nadzieja ) ale cóż to szkodzi, skoro geny nabrały nowej dynamiki?

W domu. Wczoraj wracając z wyprawy zobaczyłem jedną z najpiękniejszych scen, jakie w życiu dane było mi widzieć. Naprawdę! Stałem przed domem jak urzeczony, wpatrując się w jasny prostokąt kuchennego okna. Tam, cała rodzina poza mną, stojącym na zaśnieżonym posterunku, pracowała nad kąpielą mojego słodkiego wnuka.

Rodzice w zachwycie (jakie anielskie wręcz uśmiechy) Iwona grożąca komuś niewidocznemu palcem. Córeczka Natalia z nieodłącznym aparatem fotograficznym i czubek jasnej główki mojego słodkiego syna, Krzysia. W centrum zainteresowania odważny niemowlak.Osoba, mały człowiek, którego z perspektywy ulicy nie sposób zobaczyć. Wystarczy wiedzieć, że tam jest, by ta cała scena nabrała sensu i bym poczuł, co to znaczy być dziadkiem.

Stałem wśród tego pędzącego z nieba śniegu i czułem jak Rodzina przez duże „R” we mnie rośnie. Gdy w końcu wszedłem do domu, najpierw musiałem się ogrzać, nim dostąpiłem zaszczytu pocałowania malutkiej rączki.

- Heglu! – Powiedział noworodek Tadeusz – i spojrzał na mnie bardzo poważnie, marszcząc swoje wysokie i jasne czoło.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panu Tadeuszkowi

oraz jego Dziadkowi wielu takich pięknych chwil.

Cieszcie się i bądźcie zdrowi!

:-)


No, no, pointa fajna,

a w ogóle bycie dziadkiem jeszcze dobrze działa na twoje pisanie, widzę:)

Pozdrawiam Dziadka Jacka.

(No i co tu teraz zrobić, nawet jakbym chciał, to nie mogę cię nie lubić, w końcu każdy wie, że Dziadek Jacek to jeden z moich autorytetów, poza Hansem Schnierem ze “Zwierzeń clowna” chyba największy:))


Sergiuszu

Dzięki. Tadeusz skromnie śpi, snując pewnie fantazje o dydku.
Nie od rzeczy będzie przypomnieć w tym miejscu, że Szymon i Ania byli całkiem niedawno blogerami na tekstowisku, nim zajęli się poważniejszymi sprawami.


Grzesiu

Wiedziłałem, że zaraz wyjedziesz na stół z dziadkiem Poszepszyńskim.

- Muzin…

Pozdro!


Jacku Jarecki

Wzruszające.

To zdanie najbardziej. Jednak.

Niemowlęta zawsze zwyciężają!

Jak w tak małej objętości mieści się taka moc, prawda?


He, he,

nie mogłem się powstrzymać:),ale wiesz, że ja to gupi jestem, bo dopiero teraz mi się skojarzyło, a o tym twoim dziadkowaniu to już kilka dni temu na blogu Algi się dowiedziałem.

A jeszcze dołożyć fakt, że w Poszepszyńskich do dziadka jacka Ślepy Leon per “Jarecki” gadał, to już w ogóle się robi ciekawie:)

Kurde, moze ty nie żaden Jarecki a Maciek Zembaty albo Jan Kobuszewski?
Bo to podejrzane wszystko się robi.

Pozdrowienia dla Ani, Szymona i dla juniora przede wszystkim.


Gretchen

Bo wiesz, ja tak uważam. Nie jestem fachowcem, ponieważ nie dzięlę maluchów na niemowlaków i noworodasków. To, ze zawsze zwyciężają jest oczywiste dla każdego, kto miał maluszka w domu.
Niemowlęta mają nad nami ogromna przewagę, którą zdobyły w ramach kultury, tradycji – no cywilizacji. Chociaż gapeczki – rządzą niby królewięta.
Serdecznie i po dziadkowemu, czyli z fajką w kąciku ust, czyli w swetrze pachnącym tytoniem i dwudziestym wiekiem…
Pozdrawiam


Grzesiu

Kobuszewski?

Jan! – Jan mu było!
Widziałem kiedyś takie ankiety o najsławniejszych Polakach – no, dzieciaki pisały, i tam w sumie dminował JPII wraz z Czesławem Miłoszem – ten drugi trochę słabsza miał pozycję, Był też Wałęsa a nawet Kwaśniewski, ale na pocieszenie dostałem w łapy ksero takiej dziecięcej, gimnazjalnej ankiety, w której jakis anonimowy dobrodziej, sam z siebie, nie zaznaczając nikogo z wymienionych, napisał: Tomaszewski – najlepszy bramkarz bo powstrzymał Anglie i Jan Kobuszewski bo go lubię!
Bywa i tak


Jacku Dziadku Jarecki

Dla kogoś kto nie miał też to jest oczywiste :)

Oni, ci maluchy, to mają takie coś, że takiego cosia to nie ma nikt poza nimi. Mądrale kurka. Każdy by się chciał tak ustawić.

Nie daj się zwieść tym pozorom gapeczkowatości. Nie daj, bo przepadniesz bardziej niż przepadłeś.

Trzymając kciuki

pozdrawiam :)


@Jarecki

Pozdrawiam – i proszę – nie zdziadziej, dziadku !


Zbyszku

Nadal ustępuję miejsca “trzydziestkom” w autobusie.
Pewnie przy okazji “czterdziestkom” bo teraz takie nadeszły czasy, ze człowiek nie jest w stanie rozróżnić i musi kierować się tak zwanym wyczuciem.
Pozdro


Gretchen

Sprzedam Ci moją dziecięca traumę. Jako sprytny maluch usłyszałem jak ktoś powiedział w kontekście jakiejś wojny pewnie, że taki maluszek, gdyby położyć go gdzieś na łące samego zostawić by w męce Słońca, albo w lodówce Księżyca, z głodu i pragnienia – bezradny wobec owadów i zwierząt…

Przepraszam, że to napisałem, ale widok tego opuszczonego niemowlaka prześladuje mnie od 40 lat, tylko dlatego, że niecierpliwie podsłuchiwałem starszych.

Od tego czasu zostałem fanem niemowląt i drżąc nad ich losem, nad ich powodzeniami i przykrościami, jakie mogą te bystre istotki spotkać...no wiesz…
Serdecznie Pozdrawiam


@JJ

Pozdrawiam raz jeszcze – super komentarz !


Jarecki!

No wiem przecież.

Ludzie to mają...

Bogowie! Litości!


JJ – Serdeczności!

dla Ciebie, Iwony i Tadeusza z Rodzicami ode mnie i pani merlotowej.

Lecąc po Twoich tagach:
Pełna Kultura i Duża Sztuka, dziadku tekstowiskowy!


Dziadku Jacku

Samych takich dobrych chwil z wnukiem życzę.
A co do niemowląt, to racja – zawsze zwyciężają!
Wiem też coś o tym ;-)
Choć mój niemowlak ma już 14 m-cy…

pozdrawiam całą rodzinę przez duże “R” ;-)
I zdrowia wszystkim życzę.

PS – a chwile przy kąpieli dopiero-co-narodzonego-malucha bezcenne są :-)
Jak z resztą wszystkie rzeczy wokół niego.

End Of Message


Teraz

to Ty jesteś nadtato – jakby powiedzieli Niemcy i Anglosasi.


Pani G!

Maluchy, podobnie jak orki, elfy, krasnoludy czy trole nie są mężczyznami, a zatem „one, te …”.

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Przekonał mnie Pan.

:)


Halo dziadku!

Polecam zabawną piosenkę. Co czeka dziadka w niedalekiej przyszłości:

http://www.youtube.com/watch?v=TMmzixwtTes
Ma niestety zablokowaną integrację i nie udalo mi sie jej tutaj wkleic.

Jak twierdzil Mistrz Konstanty Ildefons Gałczyński ‘cytowanie to rzecz niezdrożna,...ale lepiej nie mozna’.
A zatem fragmenty jego wiersza ‘Dziecko się rodzi’

I
Głodne uszy toną w radościach,
jakich nie znał Bach ani jeden – bo jest szum na super-wysokościach,
Jakby z nieba nr 7.
....
III
U sufitu tyle skrzypiec! Wielki Boże,
skąd skrzypce pod moją strzechę?
Nie śpię. I śpiewam. I jest mi tak dobrze,
jakbym był pozłacanym orzechem.
....
VII
Wiatr podkręca wąsy dorożkarzom,
dorożkarze śmieją się przez sen,
a latarnie gazowe marzą,
o czym marzą? a czy ja wiem.
Na szyldzie przez wiatr pogiętym,
dzierżąc w mordzie jajko na twardo,
pochrapuje łeb świni, ścięty
toporami spiętymi kokardą;
a w bok od skośnego daszka,
niepotrzebna i nostalgiczna,
jedna jedyna gwiazdka,
sierotka astronomiczna.
VIII
eech, muzyka, muzyka, muzyka,
spod smyka zielony kurz,
lecą gwiazdy zielone spod smyka,
damy karo, bukiety róż.
Ulica jak kwinta napięta,
z latarniami wzdłuż, cieniami wszerz – i radość na firmamentach
spadająca w usta jak deszcz
Dach śpiewa. Dom śpiewa. Kot wstaje
i na młynku do kawy gra.
A płomyk przed świętym Mikołajem
jak szczerozłota łza.
....
X
Słońce wschodzi, głaszcze powietrze.
Dziecko się rodzi. Szumi deszcz.
Kwiat otwiera oczy w ogrodzie.
Zorza wieże złotem okleja.
Ptak ptaka strofuje w gnieździe.
Gwiazda dzień dobry mówi gwieździe
Dziecko się rodzi.
Dziecko się rodzi.
Nasze dziecko się rodzi.
Nadzieja.


To jeszcze ja

dorzucę gratulacje.

Dla dziadka, oczywiście też. Jak i dla babci.

Ale największe dla młodego pana Tadeusza.
(Taki mały, a już gada o Heglu… tylko czekać jak łeb urwie hydrze…)

Ukłony


Są Ci mężczyźni, prawdziwi tacy,

orły, sokoły, herosy…
stop
(co ja mam z tymi piosenkami?)
stop
G R A T U L A C J E!
stop
P O W I N S Z O W A N I A!
stop
W Y R A Z Y R A D O Ś C I ( Z A Z D R O Ś C I ?)


Subskrybuj zawartość