Pies Kotlet

Pies Kotlet poszedł do jednej takiej suki, wyżalić się na to swoje imię. Faktycznie, bo kto poważny daje psu takie imię: Kotlet?
Idzie nasz Kotlet skromnie po chodniku i nawet taki jeden Burek, który zupełnie się Panu Bogu nie udał, i jest do niczego podobny, ale nie tego filozofa bynajmniej, wyszczekuje się z niego, że “he he, Kotlecik taki owaki”

Zagryzł zęby nasz bohater i warknął na kundlowatego Burka, który zaraz skrył się za beczką na deszczówkę, w której nie było nawet deszczówki, tylko coś czarnego sobie pływało.

Idzie nasz Kotlet i patrzy a tu nagle czerwony samochód jedzie. Dzielny pies oszczekał zaraz samochód i nawet próbował ugryźć tylna oponę, ale się zmitygował.

Wkurzały go samochody a szczególnie czerwone samochody. Ale najbardziej wkurzało go to jego imię. Ciągle sobie inne psy z Kotleta robiły jajca i żeby nie to, że był to silny i całkiem spory pies, pewnie by się załamał.

Idzie sobie nasz Kotlet a im bliżej ma do tej swojej Sonieczki, tym bardziej głowi się,
co robić jak już tam dojdzie. Znaczy się, czy najpierw terapia a amory później, czy może od razu brać się do rzeczy.
Doszedł, wczołgał się pod ogrodzeniem, rozgląda się a tu podwórko puste. Zaszczekał. Cisza.
Zaszczekał ponownie. U sąsiada rozszczekały się złe, ponure pinczery: Brutus i Cezar.
Na pniu czereśni list.

- Nie zapomniało o mnie moje kochanie- pomyślał Kotlet i wywąchał list.

- „ Mój Drogi Kotlecie! Pojechałam na zimowisko w jakieś góry. Nic się nie martw. Pod porzeczkami zostawiłam ci zakopaną dobrą całkiem kość i he…he… kawałek kotleta. Sonia”

-Nawet ona nie może sobie odmówić żartu, zasmucił się Kotlet, ale kość wykopał. Kotleta nie było i Kotlet z kością w pysku pobiegł z powrotem do domu.

    • *

Na próżno łasił się i poszczekiwał znacząco. Nie zanosiło się by jego państwo zmienili mu imię na jakieś inne. Zrozumiał, że skoro raz został Kotletem, już do końca tym Kotletem zostanie. Tyle tylko, że w ramach protestu postanowił nie jeść więcej kotletów, ani mielonych, ani schabowych ani nawet tych z soi.

Pan mu podtyka pod nos kawałek kotleta, Kotlet łeb odwraca i się smuci.

Z miski ziemniaki wybiera a kotlet zostawia. Jak protestować to na całego!

I ludzie zaczynają się martwić o zdrowie Kotleta, że niby kotletami pogardza, że co to za pies co nie je kotletów. Kiedyś nie cierpiał suchej karmy, a teraz sucha karmę żre i miską wody popija, a w żołądku rośnie mu kula niestrawności, ale na kotlety nie spojrzy.
A dogadzają mu, żałują a nie wiedzą, nie domyślają się, dlaczego?
Chleb z białym serem je, suszoną śliwkę zjadł, kości obgryza aż mu się uszy trzęsą a kotleta nawet mielonego nie ruszy.

Na szczęście dla niego, ludzie są teraz przewrażliwieni i zamiast po prostu go skopać, zaprowadzili go do weterynarza, a weterynarz grubszy cwaniak, opukał go, zajrzał mu tu i tam, popatrzył w kartę szczepień i od razu zajarzył.

- Jak pan ma na Imię? – Andrzej! A co to ma do rzeczy?

- A psu pan dał Kotlet i pies ma traumatyczne przeżycia. Mi, patrz pan, dali Melchior i w Trzech Króli zawsze płaczę. Weźcie mu to imię zmieńcie to obje was całkiem z kotletów, zobaczcie jak macha ogonem z radości.

I tak się stało! Jak tylko Kotlet przestał być Kotletem i od razu porwał ze stołu w kuchni dwa schabowe.
I radość powróciła pod dach tego domu, odkąd po podwórku biega szalony z radości pies Beret.

Ludzie to już naprawdę bywają beznadziejni.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

o rany

jak zobaczyłem tytuł to sobie myslę, ale musiała redakcja zabalować skoro Ciapka zeżarli

Mój kumpel miał psa Edka. oj działo się w parku.


Czasem słowa wystarczą,

gdy o słowa chodzi.
Gorzej z czynami.


Sajonara ostrzegaj do cholery !!!

Już z Jareckiego się trochę podśmiałam,ale tak z pewna melancholią,bo na krzywdę zwierzęcia uczulona jestem mocno :)))
No,ale Sajonara mnie powalił – mało z krzesła ze śmiechu nie spadłam !!! I bym Jareckiego z torbami puściła,bo o odszkodowanie wystąpiłabym


Sajonaro

Aleś wyskoczył. Edka zjedli. No ładnie. U nas tez kiedyś psa w parku zjedli, ale jaki to był pies. Tłuściutki, brązowy, na kanapie chowany. Czyścioszek po prostu.
Zjedli, przepili i sie rozeszli. Bywa i tak.
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] comi


Jarecki

jesteś świetym bloggerów. i to juz za zycia.

Jarecki santo subito!


Agnieszko

Mało zrozumiałem, ale zerkam i słyszę, że trójki słuchasz.
Pies Kotlet to wynalazek mojego Krzysia. Pies Kotlet i kot Kącik.

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] comi


Ufko

Ty jesteś czuła na krzywdę zwierząt, a śmieszy Cię, że Sajonara, taki niby porządny i uczesany człowiek a w parku psa Edka wtranżolił z kumplami i to pewnikiem bez chrzanu?
Normalnie “Dzwony rurowe” Oldfielda mi się przypominają!

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] comi


Panie Jacku!

A wie Pan, że właściciel upodabnia się do psa własnego? U mnie to występuje coś więcej jak schizofrenia, jakaś trójkofrenia, bo mam trzy pieski: Tosię, Zuzię i Leonka. Jak chłop wielki, o gabarytach do Pana podobnych, do suczki może być upodobniony…?

Pozdrawiam…


Nicponiu

Pewnie, że tak!
Współpracuję z Igłą, czyli męczeństwo mam odhaczone.

Pisząc, czytam okładkę “Dialogów filozoficznych” Św. Augustyna i jaram szlugi. To dwa.
Coraz to za okno spojrzę, czy już aniołowie z harfami & szarfami błękitnymi z nieba ciemnego ku mnie się nie opuszczają?
Pozdro!

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] comi


Panie Andrzeju!

Ja nie mogę się upodobnić do psa, ponieważ już zdążyłem upodobnić się do sławnego kota Grubka, tyle że się nocami nie włóczę i na dachu szopki w biały dzień nie uprawiam seksu.

W ogóle na dachu szopki sąsiada nic nie uprawiam, żeby nie było.

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] comi


Ed zszedł

sam z siebie tak raczej ze starości. Nick może mam dalekowschodni, ale to raczej w Chinach wcinaja psy, a nie w Japonii. Edka bym nie ruszył, bo to foxterrier był, czyli więcej kłaków jak mięsa.
Za to jak sie wołało po trezciej gdy z WSK się lud wysypał “Edek do nogi” albo “siad” to czasem wesoło było. Paru innym Edkom było nie w smak, ze mają taką sympatyczną konkurencję.


Jacku, nic osobistego,

drugiej warstwy szukam ;) Musi być. I jest.
No bo niektórym ludziom też wystarcza, kiedy do nich ładniej zaczynają mówić, powoli łykną już wszystko.

i tak kota wolę. A zwłaszcza Kącika.


A mnie się skojarzyło

takie coś:

darmowy hosting obrazków


A ja się nie zgadzam

z Waszym jajcowaniem,a ten własciwy yayco to już absolutnie przeskoczył wszystkich,pieseczka biednego na futrynie wieszać,bezbożnik jasna cholera.

A także niezłe jaja robi sobie z nas ćwokowatych czytaczy jeden z Redaktorów Ważnych niejaki Jacek od Jareckiego.

Nie wiem czego skutkiem (abstynecją wszelaką,żony znęcaniem,sławą zasłużoną,czy inną przypadłością) jest ten no wiecie wyżej napisany,dwuczęściowy.
Czy to waleczne serce i dusza imć Jareckiego nadal w ciemnościach komuny siedzi,jeszcze się nie obudził i nadal nie wierzy,że już naście lat demokracja w Polsce hasa.
Panie Jarecki miej Pan litość nad moim starym,zgrzybiałym umie!Nie mięszaj mnie w łepetynie.Wyjdź Pan z podziemia,już nie dają wpierdol za prawdę,no chyba że na saloonie 24 od bojówkarzy maryli,a i w piwnicy nie trza ładować co chwila do pieca.
Wiosna nadchodzi ta astronomiczna i polityczna.

A tak wogóle to pozdrawiam!Tekścior zajefajny,także niemniej kapitalni komentatorzy.
PS.
Kadzić nie zaszkodzi modne to dziś,a i może na jakieś frukta sie załapię,hehehehe.


Jacek, sajonara, yayco

:)))
pieknie mi się zaczął dzionek

yayco- pies exhibicjonista?

Prezes , Traktor, Redaktor


Maxie

Ale jak się skończy, nie wiadomo. Patrzaj pilnie bo coś ciekawego będzie w TXT.

jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


Jacek

łooo, to lecę szybko coś zjeść bynajmniej nie “hot doga”
:)
Prezes , Traktor, Redaktor


Spoko

Pies kotlet mówi, że pod wieczór!
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


OT

właśnie usłyszałem w radio że “pijany maszynista uciekał ...pociągiem przed policją”
:))
Prezes , Traktor, Redaktor


Maxie

:)))) Widziałem kiedyś taką głupawą scenę pościgu, nieintencjonalnie śmieszną w serialu W11. Przestępca w swoim idiotyzmie uciekał tramwajem po Wawce!!!
Było to bardzo budujące.
jacek [dot] jarecki63 [at] gmail [dot] com


Jacek

jak znajde w sieci link to wkleję, jak nie to jakoś przepisze z Zycia Warszawy (w Angorze ostatniej jest) o przestępcach-idiotach- równie budujace:))
Prezes , Traktor, Redaktor


Panie Jarecki,

wszystko jest możliwe. We Wrocławiu, mieście moim rodzinnym, obywatel napity w nocy (bo tam nocne są tramwaje) tramwaj porwał i kazał się wieść w inne miejsce, niż trasa przewidywała.
Niestety, plan ten szczwany spalił się na panewce. Z powodów infrastruktury tramwajowej.


Subskrybuj zawartość